Dwa lata temu, a także w roku ubiegłym, pisaliśmy o fatalnym stanie kostki brukowej, którą wyłożony został szczyt kopca Wandy. Poważne pęknięcia wzdłuż łączenia kostki sprawiały, że woda deszczowa nie spływała w sposób naturalny po stoku, tak jak było to przed remontem kopca, gdy jego szczyt stanowiło klepisko, lecz wsiąkała pomiędzy pęknięcia i penetrowała wnętrze kopca. Obecnie sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna. Zdemolowane podejście, wyrwane duże fragmenty bruku na szczycie kopca, sypiący się grunt - tak wygląda pochodzący z VIII wieku i wpisany na listę zabytków archeologicznych jeden z najsłynniejszych nowohuckich obiektów - kopiec Wandy. Fakt, że obiekt pozostaje pod opieką miejskiego konserwatora zabytków niewiele zmienia, bo stan kopca Wandy pogarsza się z roku na rok.
Pracownicy ZIKiT-u, którzy formalnie opiekują się kopcem twierdzą, że sama naprawa bruku niewiele pomoże. To prawda. Potrzebny jest gruntowany remont kopca i jego otoczenia, a koszt renowacji zabytku może sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych. Ale, z drugiej strony nie można godzić się na fakt postępującej dewastacji cennego i charakterystycznego dla nowohuckiego pejzażu zabytku. Być może trzeba też na nowo przemyśleć sposób oraz materiał, którym miałby zostać pokryty szczyt kopca, tak by w przypadku padających deszczów woda mogła spływać swobodnie po stoku, a nie penetrować wnętrze kopca.
(f)
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".