„Mąż mojej żony” po raz 250! Dochód z jubileuszowego spektaklu przeznaczony na leczenie Artura Korczyńskiego.
Artur urodził się 21 kwietnia 1983 roku. Mieszka na jednym z osiedli krakowskich wraz z mamą i ojczymem. Był pełnym życia chłopcem, który jak każdy chodził do szkoły, spotykał się z kolegami. Rozszerzał swoje zainteresowania, którymi były elektronika i informatyka. Uczył się w technikum. Gdyby nie wypadek, dziś byłby zapewne studentem swojej ulubionej informatyki. Był listopad 2001 roku. Artur - dziewiętnastoletni już chłopak, spędzał popołudnie wraz ze znajomymi u kolegi w jego mieszkaniu na siódmym piętrze sąsiedniego bloku. Postanowili wyjść na balkon. Kilku usiadło na barierce. Wszyscy byli w samych skarpetkach. Chwila nieuwagi wystarczyła by Artur stracił równowagę i spadł. Ekipa wezwanej natychmiast karetki była przekonana, że zabierze martwe ciało. Jednak okazało się, że chłopiec żyje. Trafia na ostry dyżur szpitala im. Żeromskiego w Krakowie. Przez dwa miesiące walczy o życie na oddziale intensywnej terapii. Jego obrażenia są rozległe: otwarte złamanie nogi, pęknięta miednica i szczęka, stłuczenia nerki i płuc, liczne krwiaki i obrzęki mózgu. Jego ciało nie reaguje na żadne bodźce.
Chcąc zdobyć fundusze na dalszą pomoc dziecku matka, która jest z zawodu muzykiem, postanowiła zorganizować cykl koncertów z udziałem swoich kolegów i uczniów szkół muzycznych oraz uczniów Akademii Tańca, w której pracuje jako nauczyciel. Zebrane fundusze pozwoliły zatrudnić rehabilitanta przynajmniej dwa razy w tygodniu. Jego praca i ćwiczenia z matką, która w obecnej chwili pracuje z synem pod kierunkiem profesjonalisty, spowodowały, że Artur wraca do zdrowia, co potwierdzają lekarze specjaliści. Tylko dalsza intensywna rehabilitacja daje szansę na częściowe usamodzielnienie się Artura. Trudno przewidzieć do jakiego stanu uda się doprowadzić chłopca, ale już osiągnięte rezultaty dają coraz większą nadzieję i motywację do dalszej pracy. Leczenie wymaga sporych nakładów pieniężnych, dlatego w pomoc Arturowi włączył się Teatr Ludowy.
Andrzej Franczyk i Jacek Strama, grający główne role w spektaklu „Mąż mojej żony” postanowili swoje honorarium za występ w jubileuszowym przedstawieniu przeznaczyć na leczenie Artura. W akcję pomocy włączył się także sam teatr, który cały dochód ze spektaklu również przeznaczył na ten cel. Obu aktorów poprosiliśmy o krótką rozmowę.
+ Spektakl :”Mąż mojej żony” grany jest bez przerw od siedmiu lat. Na poszczególnych spektaklach zawsze mieliście komplet widzów. Rzadko się zdarza, by przedstawienie nie schodziło z afisza tak długo…
- Jacek Strama: Siedem lat, to dużo czy mało? Dla mojej córki Matyldy, to całe życie. Urodziła się 28 kwietnia 2004 r., w cztery tygodnie po premierze „Męża mojej żony”. Imię odziedziczyła po mojej Mamie, a nie po małej Matyldzie ze sztuki Gawrona. Przez siedem lat zbliżała się, krok po kroku, przez 250 razy, do słów, które jako Edmund wypowiadam na scenie, aż stała się słowem. Słowo stało się ciałem. To dużo czy mało?
- Andrzej Franczyk: Zwykle jubileuszom towarzyszą bankiety. Nie ma w tym nic zdrożnego, jednak, wraz z Jackiem, postanowiliśmy trochę inaczej przeżyć ten 250. spektakl. Co prawda, cyfra jest tylko cyfrą, choćby nie wiem jak okrągłą. Ale jeśli za nią pójdzie jakiś pożytek, to praca nabiera trochę głębszego sensu. Ogromnie się cieszę, że ten jubileuszowy spektakl zagramy dla Artura.
+ + +
Jubileuszowy spektakl „Męża mojej żony” pokazany zostanie w najbliższy piątek, 15 kwietnia na Scenie Pod Ratuszem. Rozpoczęcie o godz. 19.00. Obaj wykonawcy – Andrzej Franczyk i Jacek Strama – otrzymali kilka lat temu indywidualne nagrody aktorskie na ogólnopolskim festiwalu komedii Talia w Tarnowie.
(f)
Arturowi pomóc może każdy poprzez wpłatę na Fundację Anny Dymnej "Mimo Wszystko", ul. Kościuszki 43, Kraków, ING Bank Śląski, nr konta: 70 1050 1445 1000 0022 7599 1459. Z dopiskiem: Artur.
Andrzej Franczyk i Jacek Strama w spektaklu „Mąż mojej żony”.
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".