W tym tygodniu do rąk naszych Czytelników trafił TYSIĘCZNY NUMER „GŁOSU-TYGODNIKA NOWOHUCKIEGO”
W kwietniu przyszłego roku minie dwadzieścia lat od chwili, gdy na lokalnym, nowohuckim rynku prasowym pojawił się „Głos-Tygodnik Nowohucki”. Na pewno nie obejdzie się wtedy bez skromnego jubileuszu. Tymczasem w tym tygodniu do rąk Czytelników trafił tysięczny numer naszego tygodnika. Jak na tygodnik, to sporo. Ponad dziewiętnaście lat systematycznej, mierzonej kolejnymi tygodniami pracy, realizowanej przez skromny osobowo skład redakcji. Bez wielkich pieniędzy, bez zagranicznego kapitału, bez idących w setki tysięcy złotych kosztownych kampanii promocyjnych. Jakim cudem zatem nadal funkcjonujemy?
Wydaje się, że wynika to z przyjętej przez naszą redakcję filozofii nowohuckiego tygodnika. Zawsze chcieliśmy i nadal chcemy być niejako zwierciadłem tego wszystkiego, co dzieje się w nowohuckich dzielnicach. Tak, by na przykład za kilkadziesiąt lat, ktoś mógł sięgnąć do starego rocznika „Głosu” i zorientować się czym żyli mieszkańcy tego miasta pod koniec XX wieku. Stąd często tak bardzo różne opinie pojawiające się w naszym tygodniku. Bo tak zróżnicowane opinie w wielu sprawach mają sami mieszkańcy. Bardzo ważny jest dla nas również bieżący kontakt z Czytelnikami. Stąd często publikowane listy do redakcji, specjalna rubryka „Głos Czytelników”, czy liczne notatki „Z redakcyjnego dyżuru”. Chyba też, jako jedyna krakowska gazeta, poświęcamy tak wiele uwagi sprawom nowohuckich osiedli podmiejskich. Bo sprawy tych osiedli są dla nas równie ważne.
Pisząc o jubileuszu tysięcznego numeru „Głosu-Tygodnika Nowohuckiego” warto może wspomnieć o początkach tygodnika. Co jakiś czas spotykałem się z opiniami, że – jako redakcja – uwłaszczyliśmy się na „Głosie Nowej Huty”. Mówiąc wprost: zawłaszczyliśmy popularny w Nowej Hucie tytuł prasowy i w ten - niezbyt uczciwy sposób - przejęliśmy rynek. Otóż warto przypomnieć, że dopiero po fundamentalnym sporze z ówczesnym dyrektorem naczelnym huty dr. inż. Zygmuntem Borkiem, zdecydowaliśmy się na wydawanie własnej, niezależnej od dyrekcji kombinatu gazety. Zaryzykowaliśmy własne pieniądze. Nie było łatwo. Bo trzeba pamiętać, że przez pół roku w Nowej Hucie ukazywały się wówczas równolegle dwie gazety: „Głos Nowej Huty” i „Głos-Tygodnik Nowohucki”. Obie były dostępne w kioskach. Wtedy nie było oczywiste, która gazeta pozostanie na rynku. Wiadomo było tylko, że w Nowej Hucie nie ma miejsca na dwa „Głosy”. Któryś z nich musiał upaść. Dopiero po kilku miesiącach, gdy ówczesna Rada Pracownicza zapoznała się z kosztami wydawanego przez dyrekcję kombinatu „Głosu” oraz poziomem jego zadłużenia, zakazała dyrektorowi dalszego wydawania gazety. W ten sposób na rynku pozostał nasz tytuł.
Dzięki wiernym Czytelnikom przetrwaliśmy najtrudniejsze lata. Dzisiaj możemy patrzeć wstecz i przypominać sobie jak zmieniała się nasza gazeta. Z tygodnika drukowanego w technice typograficznej (gdy gazetowe wiersze odlewane były w ołowiu) po tygodnik drukowany na nowoczesnej prasowej maszynie offsetowej. Zaczynaliśmy od gazety czarno-białej – dziś kilka stron drukujemy w kolorze (moglibyśmy tak drukować wszystkie, ale wtedy „Głos” musiałby kosztować co najmniej 3,50 zł). Zgodnie z sugestiami Czytelników wprowadzamy nowe rubryki i działy tematyczne. Mają one swoich stałych odbiorców. Swoich wiernych Czytelników mają też poszczególni redaktorzy. Jako dziennikarze „Głosu” możemy powiedzieć z pełnym przekonaniem, że staramy się dobrze służyć wszystkim nowohuckim dzielnicom, że staramy się tworzyć jedną wielką nowohucką rodzinę.
Dzisiaj możemy wyrazić nadzieję, że kolejni Czytelnicy doczekają dwutysięcznego wydania „Głosu-Tygodnika Nowohuckiego”. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądała wówczas nasza gazeta i jaka będzie jej zawartość. Pewne jest tylko to, że będzie ona redagowana przez zupełnie już inny zespół redakcyjny. Bo przecież za kolejnych 19 lat, dotychczasowy trzon redakcji, znajdzie się na zasłużonych emeryturach.
Jan L. Franczyk
redaktor naczelny
O „GŁOSIE-TYGODNIKU NOWOHUCKIM” POWIEDZIELI
Józef Pilch, przewodniczący Rady Miasta Krakowa: Bardzo cenię Wasz tygodnik, który od lat stale gości w moim nowohuckim mieszkaniu. W „Głosie” szczególnie cenię materiały poruszające problemy zwykłych mieszkańców, a także dość szczegółowe informacje z nowohuckich dzielnic, których trudno nieraz szukać w innych krakowskich gazetach. Macie dość bogaty zestaw informacji na temat różnych imprez kulturalnych, jakie odbywają się na terenie Nowej Huty. Nawet z bardzo pobieżnej ich lektury widać jak na dłoni, że Nową Hutę trudno nazwać kulturalną pustynią. Poza starym Krakowem i Kazimierzem (co oczywiste), chyba u nas odbywa się najwięcej imprez kulturalnych. Życzę Wam kolejnego tysiąca wydań.
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".