Są wydarzenia, o których trudno mówić. Bo trudno jest znaleźć odpowiednie słowa, które byłyby zdolne wyrazić nasze uczucia. Takie wydarzenie miało miejsce 10 kwietnia 2010 roku. Ten dzień stał się dniem największej tragedii w powojennej historii Polski. W pobliżu Lasu Katyńskiego, w katastrofie prezydenckiego samolotu zginęło 96 osób. Zginęła elita polskiego życia publicznego: prezydent Lecha Kaczyński i jego żona Maria Kaczyńska, ostatni prezydent RP na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski, ministrowie Kancelarii Prezydenta RP, senatorowie i posłowie wszystkich klubów parlamentarnych, szefowie ważnych państwowych instytucji, głównodowodzący wszystkich rodzajów sił zbrojnych, duchowni różnych wyznań i przedstawiciele rodzin katyńskich… Trudno wyobrazić sobie ból 96 rodzin, które z dnia na dzień zostały osierocone przez swoich najbliższych. To niewyobrażalna tragedia.
Czy do tej tragedii musiało dojść w Katyniu? W miejscu, gdzie w roku 1940 rozstrzelano elitę II Rzeczpospolitej? Czy w tym samym miejscu, po siedemdziesięciu latach od tamtej potwornej zbrodni, w tragicznej katastrofie musiało zginąć tak wielu znamienitych przedstawicieli III Rzeczpospolitej? Zapewne pytania te na zawsze pozostaną bez odpowiedzi. Nam pozostaje jedynie milczenie. A wierzącym w Miłosiernego Boga – modlitwa za tragicznie Zmarłych i ich pozostałe przy życiu rodziny.
Jan L. FRANCZYK
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".