Nie zgodzi³ siê, gdy nazwa³em go aktorem Wajdy. Nie lubi etykiet. Jak sam twierdzi w teatr wprowadzi³ go Konrad Swinarski. - To w³a¶nie ze Swinarskim mia³em chyba najwiêksze porozumienie. On do dzi¶ mnie re¿yseruje, my¶lê, ¿e jego duch bêdzie mi towarzyszy³ do koñca ¿ycia – mówi aktor.
Wojciech Pszoniak zagra³ u Swinarskiego w ¦nie nocy letniej i we Wszystko dobre, co siê dobrze koñczy. Ale spotkanie z Wajd± stanowi³o prze³omowy moment w jego artystycznej drodze. Najpierw by³ Wierchowieñski w Biesach, tych s³ynnych Biesach, które zachwyci³y samego sir Petera Daubanego. O których po premierze powiedzia³ Swinarski: nigdy bym takiego spektaklu nie zrobi³. Biesy to jedno z najwa¿niejszych wydarzeñ w powojennej historii polskiego teatru. A zas³uga to nie tylko re¿ysera, ale przede wszystkim wybitnych aktorów bior±cych udzia³ w tym spektaklu. Bez Pszoniaka, Nowickiego, Kozaka, Sadeckiego czy Niwiñskiej i Karkoszki nie by³oby tak genialnego przedstawienia. Wajda od razu proponuje kolejne role Pszoniakowi, w teatrze, Robespierra w Sprawie Dantona, za¶ w kinie Moryca Welta w Ziemi obiecanej, a wcze¶niej Stañczyka i Dziennikarza w Weselu. Ukorownowaniem pracy oby twórców by³ Korczak.
Gdy patrzê na postacie Wojciecha Pszoniaka mam pewn± trudno¶æ z definiowaniem jego sztuki. Jest bowiem aktorem magicznym. Wielki aktor – mag sceny, trochê taki, jak Junosza - Stêpowski. Ale trudno jest zestawiaæ Pszoniaka z jakimkolwiek innym aktorem. On jest pojedynczy, niepowtarzalny w swej sztuce. Pszoniaka trzeba widzieæ, jak konstruuje postaæ, jak z próby na próbê ro¶nie my¶l zmieniaj±ca siê w istotê teatralnej prawdy. W grze Pszoniaka nie ma miejsc pustych. Osacza on swojego bohatera staj±c sie nim do tego stopnia, ¿e wierzymy mu ... Taki jest Moryc Welt, czy doktor Korczak, prawdziwy, a nie udawany. Pszoniak jest obywatelem ¶wiata. Ale wystêpuj±c w Francji, nigdy nie zapomina o Polsce, o polskiej sztuce i kulturze. Mo¿na go zobaczyæ na wszystkich wa¿niejszych kulturalnych wydarzeniach. Obchodzi go bardzo polska sztuka. Wychodzi z za³o¿enia, ¿e musi byæ ona oparta o tradycje, warto¶ci, autorytety. W ostatnim monodramie pt. Belfer porusza artysta ten jak¿e wa¿ny temat. Pszoniak zawsze ze sceny ma nam co¶ istotnego do przekazania.
Kraków na mapie wêdrówek Wojciecha Pszoniaka zajmuje miejsce szczególne. Tu jest jego pierwszy teatr, o którym mówi: jestem g³êboko przekonany, ¿e moja droga ¿yciowa bez Krakowa, bez Starego Teatru by³aby zupe³nie inna. Musia³aby byæ inna, my¶lê, ¿e ca³e moje ¿ycie – nie tylko artystyczne potoczy³oby siê inaczej. W tym teatrze zagra³em kilka wa¿nych ról: Puka, Wierchowieñskiego i Parollesa, w tym teatrze równie¿ mieszka³em jako student Szko³y Teatralnej, uczeñ Bronis³awa D±browskiego czy Edwarda Dobrzañskiego. Do Starego chodzi³em na wszystkie przedstawienia, a wielu z nich wystêpowa³ mój starszy brat Antoni. Pamiêtam jego Fantazego w re¿yserii Swinarskiego.
To tyle Pszoniak, a ja cieszê siê ¿e po kilku dawnych spotkaniach z tym aktorem, bêdê móg³ teraz w O¶rodku Kultury im. Norwida przypomnieæ mu jego wspania³e role, te z Krakowa, Warszawy, Pary¿a... Spotkanie z Wojciechem Pszoniakiem odbêdzie siê w niedzielê, 8 listopada o godz. 17.00 w O¶rodku Kultury im. Norwida, a potem zapraszamy na projekcjê Dantona, obrazu A. Wajdy z Pszoniakiem w roli Robespierra.
DDOM
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".