W środę, 9 września br. odbyła się uroczystość odsłonięcia na betonowym krzyżu znajdującym się na Kujawach tabliczki przypominającej cudowne ocalenie kapitana Władysława Polesińskiego z katastrofy samolotowej w roku 1931.
W roku 1931 Polesiński – wówczas jeszcze porucznik –leciał ze Lwowa na lotnisko w Rakowicach. Gdy z oddali widział już światła lotniska, nagłej awarii uległ silnik samolotu i maszyna spadła na łąkę w Kujawach. Polesiński cudem ocalał. W roku 1934 ufundował mały model samolotu jakim leciał jako wotum do kaplicy Cudownego Pana Jezusa w Mogile, a w roku 1935 drewniany krzyż, który ustawiono w miejscu katastrofy. Krzyż poświęcił ówczesny proboszcz pleszowski, ks. Antoni Góralik w otoczeniu licznie zebranych mieszkańców Kujaw i okolicznych wiosek. Sam kapitan Polesiński zginął najprawdopodobniej 16 września 1939 roku, wykonując loty nad broniącą się przed wojskami niemieckimi Warszawą.
Na początku lat 70. ubiegłego wieku w miejscu drewnianego krzyża postawiono krzyż betonowy, którym przez wiele lat opiekował się mieszkaniec Kujaw, Franciszek Wójcik. W roku ubiegłym mogilski cysters, o. Wincenty Zakrzewski przygotowując film o słynącym łaskami Cudownym Wizerunku Chrystusa w Mogile dotarł do mieszkającego w Warszawie syna kapitana – Władysława Gerarda Polesińskiego, który w filmie „Jezu ratuj” opowiadał o swoim ojcu. Z inicjatywy mieszkańca Mogiły, Waldemara Cyganika powstał pomysł, by postać kapitana Polesińskiego i historię jego cudownego ocalenia z katastrofy uczynić znaną szerzej w Nowej Hucie. Tak narodziła się idea, by na krzyżu w Kujawach znalazła się stosowna tabliczka informująca o historii kujawskiego krzyża. Tabliczkę w kształcie lotniczej biało-czerwonej szachownicy z napisem: Na pamiątkę cudownego ocalenia pilota WŁADYSŁAWA POLESIŃSKIEGO z wypadku lotniczego, który miał miejsce w 1931 roku.Krzyż ten postawili mieszkańcy KUJAW i PLESZOWA wykonał syn kapitana Polesińskiego.
9 września, na łące za wiślanym wałem zebrali się uczestnicy wzruszającej uroczystości: Władysław Gerard Polesiński z małżonką, proboszcz pleszowski ks. Stanisław Wajdziak, opat mogilski o. Piotr Chojnacki, pochodzący z Mogiły o. Iwo Kołodziejczyk, o. Wincenty Zakrzewski, delegacja Rady Dzielnicy XVIII z jej przewodniczącym Edwardem Porębskim, radny Miasta Krakowa Jan Franczyk, znany dokumentalista i fotografik Adam Gryczyński, delegacja uczniów Szkoły Podstawowej nr 80 ze sztandarem, mieszkańcy Kujaw i Pleszowa oraz uświetniająca uroczystość trójka ułanów na koniach.
Przed uroczystością odsłonięcia i poświęcenia tablicy do zebranych przemówił syn kapitana Polesińskiego cytując wiersz swojego ojca napisany po pamiętnej katastrofie i opublikowany w piśmie „Wiara i Życie” w roku 1936:
„Noc czarna. Ziemia gdzieś pode mną
1500 metrów, zgubiła się w mroku.
Jestem sam, lecę w otchłań nocy ciemną
do dalekich świateł portu.
Motor gra – równo stukają cylindry.
Port już coraz bliżej – lamp perlą się kule.
Przechylam skrzydła w dół do ziemi – jak najczulej,
… gdy wtem, motor – me serce – bić przestaje.
(…)
Wtem… łomot… huk –
… Coś się wżera w krzyże.
Bucha płomień, krew mi się leje z twarzy.
Płomień już coraz bliżej – w szyję, w głowę praży.
Szamocę się – ratunku! – na próżno!
Kadłub przygniata ciężarem do ziemi…
A naokoło mnie czerwono… czerwono
- coraz więcej czerwonych płomieni.
Coraz goręcej – piecze – pali - PRAŻY!
O JEZU! Krzyk ten wydarł się jak oszalały
gdzieś w głębi trzewi, gdzieś z zakątków duszy,
całe jestestwo jak piorun poruszył.
… I wnet wyraźne wewnątrz mnie rozkazy:
„Puść klamry pasów” – „pchnij w tamte dźwigary” –
„Uciekaj”!
Nie widzę nic, oblany płomieni pożarem,
Lecz spełniam ślepo, co ten głos mi każe
… i - jestem wolny…
… już mnie nic nie praży.
* * *
Nie śmiałem spojrzeć na stosu żeliwa,
na zgliszcza, co się czarnym dymem w niebo darły.
Usiadłem nad swym niedoszłym śmiertelnym zwęgliskiem
i ocierałem krew z twarzy, co się lała żywa…
Nie śmiałem spojrzeć…
Czułem, że ktoś się z tych płomieni zbliża…
Schyliłem kornie głowę, bo szedł do mnie
On, Wielki, Miłujący, Pan z Krzyża –
Jezus, Bóg - do mnie, człowieka…
Po odczytaniu wiersza, modlitwę – m. in. za wywodzących się z parafii pleszowskiej mieszkańców pomordowanych w czasie II wojny światowej - odmówił ks. proboszcz Stanisław Wajdziak, a tablicę przytwierdzoną do krzyża poświęcił o. opat Piotr Chojnacki. W tym momencie nad łąką pojawił samolot, niewielka awionetka, która zatoczyła koło i odleciała w kierunku lotniska w Pobiedniku. Pamięć o cudownym ocaleniu Władysława Polesińskiego, który we wrześniu 1939 roku oddał życie za Ojczyznę, nadal jest żywa wśród mieszkańców Kujaw i Pleszowa.
(f)
PS. Sylwetkę kapitana Władysława Polesińskiego przybliżyliśmy czytelnikom 4 września br. w 36. numerze Głosu-Tygodnika Nowohuckiego.
Podziękowanie
Kilkanaście miesięcy temu powstał pomysł oznakowania samotnie stojącego krzyża na Kujawach i z pomocą wielu ludzi udało się to zrealizować. Dziękuję władzom Miasta Krakowa za całą korespondencję w sprawie tablicy pamiątkowej. Dziękuję Radzie Dzielnicy XVIII za poparcie mojej inicjatywy a redakcjom: Głosu Tygodnika Nowohuckiego oraz Dziennika Polskiego za medialny patronat nad tym projektem. Uroczystość odsłonięcia i poświęcenia tablicy została uświetniona obecnością syna pilota Pana Władysława Gerarda Polesińskiego, który przybył na Kujawy wraz z małżonką i za tę obecność oraz za wykonanie tablicy szczególnie dziękuję.
Sama uroczystość byłaby znacznie skromniejsza, gdyby nie pomoc jaką w jej przygotowaniu otrzymałem na Kujawach ze strony Panów: Dzieji, Szczepańskiego, Piotra Gajocha oraz rodziny Państwa Świder. Dziękuję: Ojcom Cystersom oraz księdzu proboszczowi Stanisławowi Wajdziakowi z Pleszowa za przybycie i poświęcenie tablicy. W stworzeniu możliwie najlepszej oprawy uroczystości pomogli: pan Henryk Bugajski i jego Krakowski Szwadron Ułanów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, Dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 80 ,władze Aeroklubu Krakowskiego z Pobiednika, Pan Wincenty Podobiński Pan Kazimierz Bartel, młodzież z Oazy Mogilskiej - nagłośnienie oraz Piotr Idęć - prowadzenie uroczystości. Dziękuję wszystkim raz jeszcze, zarówno tym, którzy pomogli jak również tym , którzy zaszczycili nas swoją obecnością, a Opatrzności Bożej dziękuję za świetną pogodę w dniu uroczystości .
Waldemar Cyganik
Foto: Adam Gryczyński
Historię katastrofy z roku 1931 przypomina syn ocalałego pilota Władysław Gerard Polesiński
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".