Z nowohuckim aktorem, Andrzejem Franczykiem rozmawia Stanis³aw Hortamen
+ Mo¿na Ciê chyba nazwaæ nowohucianinem z krwi i ko¶ci. Tutaj siê urodzi³e¶, tutaj mieszkasz do dzisiaj. O ile dobrze pamiêtam, to po ukoñczeniu krakowskiej PWST na krótko wyjecha³e¶ do Szczecina?
- Tak naprawdê, to mia³em dwie krótkie, nowohuckie przerwy. Piêæ lat mieszka³em w Bieszczadach, a dok³adnie w leskim internacie tamtejszego Technikum Le¶nego, które koñczy³em i w którym zdawa³em maturê. Z kolei po ukoñczeniu PWST przez dwa lata mieszka³em w Szczecinie – tamtejszy Teatr Polski by³ moim pierwszym miejscem pracy. Pozosta³y czas, czyli w³a¶ciwie ca³e ¿ycie, to Nowa Huta. Dzieciñstwo, pierwsze strupy na kolanach, szko³a podstawowa (k³aniam siê mojej „osiemdziesi±tce”!)... Po szczeciñskim teatrze rozpocz±³em pracê w Teatrze Ludowym, non-stop, czyli 30 lat! + Teatr Ludowy ¶wiêtowa³ niedawno jubileusz 60-lecia swojego istnienia. Po³owa tego czasu, to czas Twojej pracy na tej zas³u¿onej nowohuckiej scenie. Na pewno przez te lata nazbiera³o siê spektakli z twoim udzia³em, jako aktora. Które z nich zapisa³y siê jako¶ szczególnie w Twojej pamiêci?
- Sporo spektakli wspominam ciep³o. Na przyk³ad „Parady” Potockiego w re¿yserii T. Malaka, bo to pierwszy mój spektakl na nowohuckich deskach. W dodatku bardzo udany. Tak twierdzi³a krytyka i publiczno¶æ. Potem seria spektakli w re¿yserii J. Stuhra. „Makbet” - piêkna praca, która zaowocowa³a wyjazdem do Szkocji, a konkretnie do Edynburga na s³ynny festiwal Fringe. Surowa brytyjska krytyka bardzo dobrze przyjê³a „… najlepszego Szekspira Europy ¦rodkowej...”, jak pisa³a tamtejsza prasa. Po bilety ustawia³y siê kolejki, a nam… ros³y skrzyd³a! „Weso³e kumoszki z Windsoru”, tak¿e w re¿yserii J. Stuhra, to drugie miejsce na festiwalu szekspirowskim w Gdañsku. A dla mnie indywidualne wyró¿nienie za rolê Forda. Trochê niezrêcznie siê chwaliæ, ale co mam robiæ? Tak by³o. „Rewizor” w re¿yserii M. Grabowskiego, to ¶wietny spektakl, z którym odbyli¶my przedziwny wyjazd do Bu³garii. To by³a mniej wiêcej po³owa lat osiemdziesi±tych. Jeszcze pachnêli¶my pozomowskim gazem. Bracia Bu³garzy ulokowali nas daleko za Wielikim Tyrnowem w ministerialnym o¶rodku wypoczynkowym „Waniaszna Woda”. Chyba ze wzglêdów epidemiologicznych. Chodzi³o o to, ¿eby¶my nie roznosili zarazy Solidarno¶ci po zdrowym obozie socjalistycznym…
Nie mogê nie wspomnieæ „Mê¿a mojej ¿ony” w re¿yserii T. Obary. Ten spektakl, to ju¿ kawa³ mojego ¿ycia… Nasza obecno¶æ na Ogólnopolskim Festiwalu Komedii w Tarnowie. Festiwal ju¿ siê koñczy³. Wyst±pili¶my jako ostatni, tu¿ przed gal±. Gala przygotowana. Jury mia³o ju¿ w zasadzie wszystko pouk³adane. Przed nami wystêpowa³y gwiazdy z Warszawy, starego Krakowa, Gdañska, Wroc³awia. Skoñczyli¶my graæ, a tu reakcja – burza ¿ywio³owych oklasków. A gala siê nie zaczyna. Jury pod przewodnictwem Olgi Lipiñskiej obraduje i obraduje. Publika czeka. Nazajutrz, w hotelu podczas ¶niadania, jedna z jurorek z u¶miechem do nas: „rozpirzyli¶cie nam wszystkie ustalenia w drobny mak!”. Jacek Strama, mój szanowny partner i ja otrztymali¶my indywidualne nagrody aktorskie, a Tomasz Obara nagrodê za re¿yseriê. Musisz przyznaæ, ¿e jak na spektakl dwuosobowy, trzy nagrody to ca³kiem niez³y wynik. „Mê¿a” gramy do tej pory przy kompletach i nadkompletach. Za nami ju¿ 356 spektakli. Póki spektakl trzyma jako¶æ – gramy. Najbli¿sze spektakle odbêd± siê w sylwestrowy wieczór. Ju¿ siê nie mogê doczekaæ… + Którego z re¿yserów pamiêtasz w sposób szczególny i dlaczego?
- Mówi siê, ¿e od ka¿dego re¿ysera mo¿na siê czego¶ nauczyæ. To prawda, ale ja wolê od nieka¿dego naczyæ siê czego¶ konkretnie. Mogê z pe³nym przekonaniem powiedzieæ, ¿e lepszym aktorem sta³em siê pracuj±c z takimi re¿yserami jak J. Stuhr, M. Grabowski, T. Obara czy M. Gr±bka. Nie s±dzê jednak, ¿eby meandry warsztatu aktorskiego by³y dla czytelnika interesuj±ce. Hm… Na pewno pozostaje jeszcze talent. Nie wiem za bardzo, co to jest, ale nie zaszkodzi mieæ tego chocia¿ z piêæ deko… + Chocia¿ grasz g³ównie w teatrze, to nieobca jest Ci równie¿ telewizja…
- Có¿, zawód aktora, to tak¿e telewizja, film… Co prawda, nie nazywam siê Linda, ale nie mam powodu, by narzekaæ. Zagra³em g³ówn± rolê w powa¿nej produkcji dla I programu TVP. Mam na my¶li rolê. S. Wawrzeckiego w „Aferze miêsnej”. Zagra³em równie¿ szefa s³u¿b specjalnych u A. Holland w serialu „Ekipa”. Tak¿e u ¶p. Marcina Wrony, wcieli³em siê w postaæ pilota ¶mig³owca ratunkowego w serialu „Ratownicy”. Có¿ za przygoda! Ile adrenaliny… Zdjêcia w Tatrach polskich i s³owackich. Zagra³em tak¿e Ojca, równie¿ u Marcina Wrony, w obsypanym nagrodami filmie „Chrzest”. By³em komendantem policji w filmie „Lincz” K. £ukaszewicza – to mroczny, przygnêbiaj±cy temat, za to w piêknych, zachwycaj±cych wrêcz plenerach przyrody Mazur. Niewielkie role mia³em niemal w ka¿dym filmie J. Stuhra – to te¿ jest co¶. Ostatnio zagra³em Kupca w re¿yserowanym przez niego „Rewizorze”. Generalnie, nie mam powodów do narzekañ. + Jeste¶ ju¿ dojrza³ym aktorem i cz³owiekiem, ale – jak rozumiem – w ¿yciu mo¿e siê jeszcze wydarzyæ wszystko. Mo¿e ta najwa¿niejsza rola dopiero jest przed Tob±?
- Có¿, mam 57 lat. Sporo ju¿ za mn±, ale chyba jeszcze za wcze¶nie na bilansowanie swojego ¿ycia. Niemniej, nie zaszkodzi od czasu do czasu obejrzeæ siê za siebie. Wszak jestem ju¿ „po obiedzie”. Ano, zlecia³o… + Czekacie na nowego dyrektora waszego teatru?
- Nie da siê ukryæ, ¿e rozmawiamy o tym. Od nowego sezonu mamy mieæ nowego szefa. Sami siebie pytamy, jaki w zwi±zku z tym bêdzie nasz teatr? Na ile inny? A rodzi siê wiele pytañ. Tym bardziej, ¿e przecie¿ nie wiemy jeszcze, kto tym dyrektorem zostanie. + W ostatnich latach jeste¶my ¶wiadkami ró¿nych scenicznych eksperymentów. Mo¿na us³yszeæ opinie, ¿e teatr powinien prowokowaæ, szokowaæ…
- Nie wiem. Wiem na pewno, ¿e powinien kszta³towaæ i budowaæ. Zw³aszcza teatr funkcjonuj±cy za publiczne pieni±dze. Przecie¿ nas wynajê³o ponad 200 tysiêcy, raczej niezamo¿nych nowohuckich podatników. Chyba nie jeste¶my po to, by spe³niaæ zachcianki nielicznego, aczkolwiek krzykliwego, takiego czy innego lobby… + No dobrze, a co w tym kontek¶cie powiedzieæ o wolno¶ci artysty, o wolno¶ci sztuki?
- Ja mia³em w technikum bardzo dobrego nauczyciela historii. On mówi³, ¿e staro¿ytne Ateny dobrze p³aci³y swoim artystom za sztukê. Ale p³aci³y za sztukê ateñsk±, a nie anty-ateñsk±. Staro¿ytne Ateny – jeden z filarów cywilizacji europejskiej, nie p³aci³y za szydzenie ze swoich bogów! Pionierzy nowoczesnego mecenatu w sztuce, Medyceusze, sowicie wynagradzali artystów za czynienie Florencji diamentem kultury i sztuki. Bo wielcy twórcy renesansu swoj± sztuk± budowali piêkno i znaczenie Florencji. Oni jej nie niszczyli.
Wrócê na chwilê do wspomnianej przez Ciebie kwestii wolno¶ci w tworzeniu. Tak. Jak najbardziej: wolno¶æ, eksperymenty, poskramianie Szekspira, instalacje, projecty, to wszystko mo¿na. Nawet je¶li zabraknie przy tym re¿yserskiego warsztatu. Jego braki mo¿na nadrobiæ prowokacj± czy skandalem. Wszystko tak. W ramach wolno¶ci twórczej ekspresji. Tak! Ale za w³asne pieni±dze! Za swoje!
W tym kontek¶cie nasuwa mi siê historia z jednym z naszych spektakli. Otó¿ jak powszechnie wiadomo, Nowa Huta by³a jednym z bastionów Solidarno¶ci, jednym z bastionów oporu wobec totalitarnego systemu. Wydawa³oby siê, ¿e to znakomity pretekst, by w³a¶nie w Nowej Hucie zrealizowaæ dobry spektakl po¶wiêcony fenomenowi tego niezwyk³ego w skali ¶wiatowej spo³ecznego ruchu, jaki by³a Solidarno¶æ. I co siê sta³o? Otó¿ realizacjê przedstawienia „Jak nie teraz to kiedy, jak nie my, to kto?” otrzyma³y dwie m³odziutkie adeptki re¿yserii. Zrobi³y co¶ o dyskryminacji kobiet w Solidarno¶ci. Nie bardzo siê da opisaæ o czym by³ ten spektakl, bo to raczej taki dziwol±g intelektualny powsta³… Proszê mnie dobrze zrozumieæ – wcale nie chodzi mi o hagiografiê, akademiê, czy pomnik… Nic z tych rzeczy. + Jak zareagowa³a na ten spektakl publiczno¶æ?
- Ano przysz³a na dwa i pó³ spektaklu. Jako¶ tak. Dok³adnie nie liczy³em. Rzecz w tym, ¿e Teatr Ludowy ma ¶wietn±, m±dr± publiczno¶æ. Mog³aby staæ w kolejce po bilety do tej pory, gdyby zaproponowano jej ziarno. Bo na plewy nie da³a siê nabraæ.
G³êboko wierzê, ¿e nowy dyrektor nie bêdzie abstrahowa³ od miejsca, w którym przyjdzie mu prowadziæ teatr, od jego kontekstu spo³ecznego i funkcji, która jest naturalnie przypisana instytucji publicznej. Instytucji kultury.
Do tej pory Teatr Ludowy mia³ szczê¶cie do dyrektorów: Krasowski, Skuszanka, Szajna, Kryger, Gi¿ycki, Fedorowicz, Strama. Ci mistrzowie teatru wysoko zawiesili poprzeczkê. Jestem niemal pewien, ¿e nowy dyrektor utrzyma jej wysoko¶æ, a mo¿e nawet j± jeszcze podniesie. Tego ¿yczê ¶wietnej publiczno¶ci. Tego ¿yczê tak¿e nam, aktorom.
A korzystaj±c z okazji chcia³bym wszystkim mieszkañcom Nowej Huty ¿yczyæ piêknych i radosnych ¦wi±t Bo¿ego Narodzenia. Sursum corda na Nowy 2016 Rok! Damy radê! + Dziêkujê za rozmowê.
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".