Szanowny Panie Redaktorze Franczyk,
Z zaskoczeniem i rado¶ci± przeczyta³em w „G³osie-Tygodniku Nowohuckim” wszystko co dotyczy³o tre¶ci felietonu Ryszarda Terleckiego, nosz±cego tytu³ „Jubileusz pomy³ek”. Jakie jest oblicze ideowe Pañskiego tygodnika ka¿dy widzi – to jest Pañski wybór. Je¶li natomiast zbyt czêsto odchodzicie od elementarnej poprawno¶ci dziennikarskiej, to oburza. Nie tylko mnie, ale i innych czytelników. Dlatego osobi¶cie z³o¿y³em gratulacje panu Maækowi Twarogowi za to, ¿e znalaz³ siê wreszcie kto¶, kto przy zastosowaniu takich metod, zmusi³ Wasz± redakcjê do ods³oniêcia prawdziwego oblicza gazety, któr± redagujecie od tylu lat.
Nie ulega ¿adnej w±tpliwo¶ci, ¿e felieton Ryszarda Terleckiego przepe³ni³ czarê goryczy wiêkszej ilo¶ci czytelników „G³osu” ni¿ siê panu Redaktorowi wydaje. A ten felieton by³ tylko pretekstem, aby wam zg³osiæ votum nieufno¶ci za ca³okszta³t. Za to, ¿e wiele publikacji i materia³ów, w sposób szalbierczy, prezentowa³o jawne k³amstwa, tendencyjno¶æ i jednostronno¶æ. Za to, ¿e nie reagowali¶cie na krytyki i polemiki kierowane do redakcji przez czytelników. Pana próba usprawiedliwiania tre¶ci tekstu p. Terleckiego jest ¿a³osnym przyk³adem, ¿e on i Pan ulepieni jeste¶cie z tej samej glony i macie jedynie s³uszne prawo do prawdy. Oczywi¶cie wolno Terleckiemu pisaæ felietony jakie chce, a Panu wolno je bezkrytycznie publikowaæ, ale w tym przypadku przekroczone zosta³y wszelkie granice zdrowego rozs±dku, ku zgorszeniu takiej ilo¶ci mieszkañców naszego Miasta.
(…)
Co do jubileuszu Nowej Huty, to oczekiwa³bym sesji naukowej po¶wiêconej odk³amaniu dziejów Nowej Huty, zweryfikowaniu faktów i mitów kr±¿±cych na jej temat. Opracowanie naukowej analizy porównawczej dwu miast bli¼niaczych: Gdyni i Nowej Huty, jako symboli kolejnych epok w dziejach Polski. Pobie¿ny ogl±d historii tych miast wskazuje na tyle cech wspólnych (in plus i in minus), ¿e to wprost niewiarygodne, a jak¿e ciekawe. ¦ni mi siê albumowe wydawnictwo o Nowej Hucie na wzór pomnikowego albumu „Gdynia – miasto z morza i marzeñ” S³awomira Kitowskiego. Dzie³o to powsta³o na 80 lat miasta. My¶lê o rewitalizacji Nowej Huty, ale nie przez systematyczn± degradacjê jej substancji materialnej, jak± od lat obserwujê: aleja Ró¿, plac Centralny i in. Chodzi o autentyczny wymiar zabytków socrealizmu, które bez powrotu pomnika Lenina na swoje miejsce, s± zwyk³ym oszustwem. Dwa pomniki ks. Popie³uszki, jeden wiêkszy od drugiego, ksiêdza, który z Now± Hut± nie mia³ nic wspólnego, nie zwiêksz± walorów turystycznych naszej dzielnicy. Nale¿y zastanowiæ siê na zwrotem historycznych nazw ulic Nowej Huty, ukradzionych dzielnicy przez wspó³czesnych bolszewików, itd.
Kto by móg³ pilotowaæ u nas takie inicjatywy? Na pewno nie prof. Terlecki, ani Redaktor Naczelny GTN, ani te¿ prof. Chwalba. Wykluczenie dwu pierwszych zdaje siê uzasadni³em, a trzeci?
W przededniu jubileuszu Nowej Huty postanowi³em przestudiowaæ ”Dzieje Krakowa – Kraków w latach 1945-1989”, tom 6, Andrzeja Chwalby. Zrozumia³e jest, ¿e znaczna czê¶æ 600 stron opracowania dotyczy historii Nowej Huty. Niestety, i ten prominentny naukowiec jest z tej samej szko³y co dwaj poprzedni. Wybija na czo³o wszystkie negatywy, wiesza psy na realizacji tego pionierskiego projektu: z³odziejstwo, bandytyzm, alkoholizm, kurestwo, wydajno¶æ pracy, przymusowa si³a robocza, projektowanie i wykonawstwo itd., itp. Autor tej miary nie musi kochaæ Pierwszego Miasta Socjalistycznego, nie musi sympatyzowaæ z ide±, ale tak jednostronna, stronnicza ocena dzie³a musi budziæ podejrzenia i sprzeciw. Bo rodzi siê nieodparcie pytanie: skoro wszystko do kitu, w jaki sposób to wszystko powsta³o z regu³y na czas? Wielotysiêczny organizm miejski, którego zabudowa nie jest z papier mâché i trzyma siê dzi¶ krzepko. Kombinat metalurgiczny, który szczyci³ siê produkcj±, eksportem i miejscami pracy dla tysiêcy ludzi. Kto¶ tu wiêc k³amie poprzez selekcjê dokumentów pod z góry przyjêt± tezê, a przede wszystkim przez z³± wolê. Dlatego Gdynia jest cacy, a Nowa Huta jest be! Jest to tym bole¶niejsza konstatacja, ¿e prof. Chwalba ma pe³n± ¶wiadomo¶æ, ¿e z histori± wspó³czesn± trzeba obchodziæ siê roztropnie z uwagi na tysi±ce ¿yj±cych jeszcze ¶wiadków – z ich odmiennymi ocenami i znajomo¶ci± maj±cych wtedy miejsce wydarzeñ. W tym przypadku upolitycznianie historii staje siê nadu¿yciem wobec historiografii.
W razie powa¿nego potraktowania jubileuszu Nowej Huty do naukowych opracowañ polecam kandydaturê prof. Jacka Purchli (UJ i UE), który ju¿ wcze¶niej, np. w opracowaniu „Kraków – prowincja czy metropolia” odniós³ siê do problematyki Kraków – Nowa Huta i który posiada ogromny zakres wiedzy z tego obszaru, wysoki poziom naukowy i morale naukowca.
Ostatnio pisa³em krytycznie do Waszej gazety o wystawie fotograficznej w kinie „¦wiatowid”, osobi¶cie do p. Redaktor K. Lenczewskiej, a nieco wcze¶niej o uroczysto¶ci ods³oniêcia czo³gu przy Muzeum Czynu Zbrojnego w Nowej Hucie. Bez echa. Wzi±³em udzia³ w otwartej debacie na temat rewitalizacji tzw. starej Nowej Huty. Zapyta³em organizatorów spotkania, czy zamierzaj± najpierw rewitalizowaæ dzielnicê, a potem – zgodnie ze wskazówkami pos³a Terleckiego – zrujnowaæ, czy odwrotnie, oszczêdzaj±c na odnawianiu? Odpowiedzi nie by³o. A ju¿ kto¶ forsê na tej idei zarabia.
Na wypowied¼ p. Terleckiego w przytoczonym felietonie nie zareagowa³ p. Redaktor komentarzem. Chyba w nadziei, ¿e razie zag³ady naszej dzielnicy, jego cha³upa (obok mojej) zakupiona, jak siê okaza³o „do¶æ tanio”, ostanie siê w dziele zniszczenia. Jako jeden z tych trzech bloków, które pose³ Terlecki bêdzie pokazywa³ turystom z Zachodu, jako relikt socjalizmu w Krakowie. Mam nadziejê, ¿e wraz z ich mieszkañcami! Szczê¶æ Bo¿e!
To co napisa³em ma charakter has³owy, dlatego skoñczê has³owym tekstem poetów:
Nikt tu nie posieje
s³odkiej prawdy ziarna,
odesz³a czerwona –
przysz³a mafia czarna.
Aby nie popa¶æ w depresjê proponujê innego wieszcza:
… a mo¿e by¶my co¶ zasiali?
Dumne puszenie siê „niezale¿no¶ci±” G³osu. Tygodnika Nowohuckiego na dalsz± metê ju¿ nie przystoi.
Z powa¿aniem Artur Filipek
Adres do wiadomo¶ci redakcji.
Od redaktora naczelnego
Zosta³em wywo³any do odpowiedzi przez Pana Artura Filipka, wiêc odpowiadam.
Najpierw wyt³umaczê siê, dlaczego w li¶cie mojego Adwersarza pojawi³y siê trzy kropki, oznaczaj±ce dokonanie redakcyjnego skrótu? Zaznaczony fragment listu opu¶ci³em celowo, kieruj±c siê dobrem pana Filipka. Znalaz³y siê w nim bowiem sformu³owania pod adresem jednej z osób wymienionych w li¶cie, które z pewno¶ci± naruszaj± stosowne paragrafy Kodeksu karnego, zwi±zane z naruszeniem czci oraz dobrego imienia. Pisanie wprost, ¿e jaka¶ osoba w m³odo¶ci by³a syfilitykiem gwarantuje Panu Filipkowi przegran± w procesie karnym. Dlatego ten fragment listu zdecydowa³em siê usun±æ. A przyk³ad u¿ytego sformu³owania pozostawiam ocenie czytelników.
Jak s³usznie zauwa¿y³ Pan Artur Filipek, jakie jest oblicze ideowe tygodnika, którym kierujê, istotnie ka¿dy widzi. Na pewno nie jest to oblicze tygodnika „Budujemy Socjalizm”. To wówczas drukowano jedynie s³uszne pogl±dy, a nad ostatecznym kszta³tem gazety czuwa³a pañstwowa cenzura. To w tamtym tygodniku, z okazji Bo¿ego Narodzenia redakcja nie sk³ada³a czytelnikom ¶wi±tecznych ¿yczeñ. W pierwszym roku ukazywania siê tamtej gazety, zamiast ¿yczeñ z okazji ¶wi±t, na pierwszej stronie „Budujemy Socjalizm” znalaz³o siê du¿e zdjêcie Józefa Stalina, a wydrukowany du¿ymi literami tytu³ g³osi³: „Gdzie Stalin – tam pokój! Gdzie Stalin tam zwyciêstwo!”. W kolejnym, noworocznym numerze „Budujemy Socjalizm” ¿yczenia ju¿ by³y:
„Z okazji Nowego Roku, w którym z ufno¶ci± w swe si³y, rozpoczynamy drugi rok walki o realizacjê Planu 6-letniego gor±ce i serdeczne ¿yczenia sk³ada wszystkim budowniczym Nowej Huty – pomnika braterskiej przyja¼ni polsko-radzieckiej, wszystkim bojownikom o pokój
Redakcja „Budujemy Socjalizm”.
Takie s± fakty. Biblioteka Jagielloñska posiada roczniki tego tygodnika. Mo¿na sprawdziæ.
I na pewno nie jest to równie¿ oblicze „G³osu Nowej Huty” z czasów PRL-u. Bo tylko wtedy by³a mo¿liwa sytuacja, gdy w lokalnej nowohuckiej gazecie nie pojawi³o siê ani jedno zdanie (!) na temat wizyty w Nowej Hucie papie¿a Polaka. Rocznik tej gazety z roku 1979 przegl±da³em wielokrotnie nie wierz±c, ¿e taka sytuacja by³a mo¿liwa. A jednak by³a. G³ówny Urz±d Kontroli Prasy i Widowisk czuwa³. Piszê, ¿e czuwa³a cenzura, bo nie wierzê, ¿e za brak informacji, o wydarzeniu dla Nowej Huty historycznym, odpowiada³a ówczesna redakcja pisma.
Rozumiem, ¿e mo¿na siê przyzwyczaiæ do prasy, która kieruje siê jedynie s³uszn± lini±, realnie rz±dz±cej partii komunistycznej, i która pomija nie tylko opinie inne, ale nawet nie zauwa¿a niewygodnych dla partii wydarzeñ. Ale te czasy na szczê¶cie minê³y. A w „G³osie. Tygodniku Nowohuckim” wielokrotnie publikowane by³y teksty, których tezy by³y mi obce, ale publikowali¶my je, w³a¶nie z uwagi na fakt, ¿e w Nowej Hucie mieszkaj± ludzie o ró¿nych pogl±dach. I uwa¿ali¶my, ¿e ten pluralizm powinien znale¼æ swoje odzwierciedlenie równie¿ w gazecie. Dotyczy to przede wszystkim drukowanych w naszym tygodniku felietonów, które – przypomnê raz jeszcze – s± autorsk± wypowiedzi± ich autorów. I wy³±cznie pogl±dy autorów wyra¿aj±. To nie jest tak, ¿e mo¿na wstrzymaæ jaki¶ felieton wspó³pracuj±cego stale z redakcj± autora (bo jego tre¶æ nam siê nie podoba), a inny jego felieton wydrukowaæ (bo jest naszym zdaniem w porz±dku). Redaktor naczelny ka¿dej szanuj±ce siê gazety ma w takiej sytuacji dwa wyj¶cia – albo drukowaæ wszystkie felietony zaproszonego do wspó³pracy autora, albo zerwaæ z felietonist± wspó³pracê. W³a¶nie na takiej zasadzie rozsta³ siê kiedy¶ z „Tygodnikiem Powszechnym” jeden z najlepszych polskich felietonistów Stefan Kisielewski, który przez dziesiêciolecia by³ jednym z najchêtniej czytanych autorów tego tygodnika. Je¶li kto¶ tego nie rozumie, to trudno.
W swoim li¶cie Pan Filipek zestawia dwa pomniki ks. J. Popie³uszki z pomnikiem Lenina. I postuluje wrêcz przywrócenie tego ostatniego na plac w alei Ró¿. Przy okazji namawia te¿ do zastanowienia siê nad powrotem historycznych nazw ulic Nowej Huty. Co do pomników ks. Jerzego Popie³uszki, pragnê jedynie zauwa¿yæ, ¿e stoj± one wewn±trz ko¶cielnych murów, na terenie bêd±cym w³asno¶ci± ko¶cieln±. I na pewno nie zosta³y postawione w tym celu, by podnosiæ turystyczn± atrakcyjno¶æ dzielnicy. Przy tej okazji, nieodparcie nasuwa mi siê pytanie: czy¿by Pan Filipek têskni³ do czasów, gdy to Wydzia³y ds. Wyznañ Wojewódzkich i Miejskich Rad Narodowych decydowa³y co mo¿e znajdowaæ siê na ko¶cielnym placu? W wolnym kraju, na w³asnym gruncie, ka¿dy ma prawo stawiaæ dowolne pomniki. Na w³asnej dzia³ce ka¿dy mo¿e postawiæ sobie pomnik w³asnego dziadka lub pradziadka. Inaczej jest z terenami nale¿±cymi do gminy lub Skarbu Pañstwa. By postawiæ pomnik na terenie gminnym potrzeba jest stosowna uchwa³a rady gminy – w przypadku Krakowa, Rady Miasta Krakowa. I to ona musia³aby wyraziæ zgodê na ewentualny powrót do Nowej Huty pomnika Wodza Rewolucji.
Ale z postulowanym przez Pana Filipka powrotem pomnika Lenina mo¿e byæ inny powa¿ny problem. Byæ mo¿e Pan Filipek zapomnia³, ¿e od jakiego¶ czasu w Polsce obowi±zuje ustawa zakazuj±ca propagowania zarówno faszyzmu jak i komunizmu – jako ustrojów totalitarnych. I chocia¿ dzi¶ nikt nie my¶li o budowie pomników Hitlerowi, o tyle zwolennicy powrotu pomników Lenina i wskrzeszania komunistycznych sentymentów, do rzadko¶ci nie nale¿±.
I wreszcie pisze Pan Filipek o nadu¿yciach dokonanych przez profesora Chwalbê, który w szóstym tomie „Dziejów Krakowa” - zdaniem mojego Adwersarza - tendencyjnie przedstawi³ dzieje Nowej Huty. Có¿, ró¿nie mo¿na na¶wietlaæ ró¿ne wydarzenia. Nowa Huta mia³a swoje wspania³e chwile. Wielu ludzi prze¿y³o tutaj najpiêkniejsze lata swojej m³odo¶ci. Ale prawd± jest te¿ i to, ¿e Now± Hutê zbudowano na krzywdzie wielu mieszkañców Mogi³y, Pleszowa, Ruszczy, Luboczy i innych okolicznych wsi. Bo ludziom tym zabrano ziemiê, na której gospodarowali od dziesiêcioleci, a za tê zabran± ojcowiznê nie otrzymali nale¿nego zado¶æuczynienia. A takie zado¶æuczynienie wyp³acane jest we wszystkich cywilizowanych krajach, gdzie w zwi±zku z budow± wa¿nych dla ogó³u spo³eczeñstwa inwestycji wyw³aszcza siê prywatnych w³a¶cicieli (listê poszkodowanych mieszkañców w wyniku wielkiej budowy pod Krakowem znale¼æ mo¿na w Encyklopedii Nowej Huty). Oczywi¶cie z t± jawn± niesprawiedliwo¶ci± (za któr± odpowiadaj± ówczesne w³adze komunistyczne) nie mieli nic wspólnego budowniczowie Nowej Huty. Dla wiêkszo¶ci z nich przyjazd na wielk± budowê oznacza³ cywilizacyjny awans. Ale awans ten mia³ równie¿ swoje ciemne strony. T± ciemn± stron± by³y wspomniane przez prof. Chwalbê: m. in. pijañstwo, bandytyzm, z³odziejstwo czy prostytucja. Wed³ug szacunków Milicji Obywatelskiej a¿ 10 procent mieszkanek hoteli robotniczych oddawa³o siê regularnej prostytucji. I to w Nowej Hucie, a nie w starym Krakowie odnotowano, ¿e w roku 1954 a¿ 16 procent ogó³u nowonarodzonych, stanowi³y dzieci pozama³¿eñskie. Nieprzypadkowo te¿ pierwsze osiedle hoteli robotniczych nazwane zosta³o „Meksykiem” – nie ze wzglêdu na tropikaln± ro¶linno¶æ czy westernowy krajobraz, ale z uwagi na panuj±ce tam dzikie obyczaje. Takie, jakie panowa³y na Dzikim Zachodzie w³a¶nie. I to te¿ jest pewna czê¶æ prawdy o Nowej Hucie.
Gdyby Pan by³ bli¿ej zainteresowany tematem awansu spo³ecznego budowniczych naszej dzielnicy, polecam moje wyst±pienie na sesji naukowej, która odby³a siê trzy lata temu w Katowicach. Sesja nosi³a tytu³: „Dla w³adzy – obok w³adzy – przeciw w³adzy. Postawy robotników wielkich o¶rodków przemys³owych w PRL”. Na sesji tej wyg³osi³em referat zatytu³owany: „Awans spo³eczny budowniczych Nowej Huty – blaski i cienie”. Ca³o¶æ materia³ów z tej konferencji ukaza³a siê drukiem jako samodzielna ksi±¿ka (jej tytu³ jest taki sam, jak tytu³ konferencji).
Ten awans, o którym wspominam mia³ swoje dobre i z³e strony. A swój artyku³ opar³em na dokumentach z epoki. Nie tylko na dokumentach nie lubianego przez Pana Filipka IPN-u, ale tak¿e na dokumentach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, na dokumentach ZMP, na dokumentach MO i innych dzia³aj±cych wówczas instytucji. A tak¿e na artyku³ach publikowanych w ówczesnej prasie. Nie muszê chyba dodawaæ, ¿e nie by³a to prasa opozycyjna.
Stare przys³owie mówi: scripta manent – to, co napisane, pozostaje. Nasza pamiêæ mo¿e byæ zawodna. Dzia³a te¿ pewna psychologiczna prawid³owo¶æ, która sprawia, ¿e nasze m³ode lata zawsze wspominamy z sentymentem. U niektórych mo¿e pojawiæ siê równie¿ mechanizm blokowania pewnych wspomnieñ, gdy¿ trudno ¿yæ z my¶l±, ¿e ¿ycie spêdzi³o siê s³u¿±c z³ej sprawie. Wszystkie te okoliczno¶ci sprawiaj±, ¿e w³a¶nie dokumenty z epoki maj± tak wyj±tkow± warto¶æ. Czy jeden z najwybitniejszych polskich dramaturgów, S³awomir Mro¿ek, pamiêta jeszcze jak pracowa³ w 51 Brygadzie ZMP i pisywa³ w tygodniku „Budujemy Socjalizm”? Czy pamiêta o tym noblistka Wis³awa Szymborska? A czy pamiêtaj±, co wówczas pisali? Nie wiem. Mo¿e pamiêtaj±, a mo¿e zapomnieli. Ale scripta manent. To co napisali, pozosta³o. A dzisiaj staje siê to przedmiotem badañ historyków, którzy chc± poznaæ skomplikowan± historiê powojennej Polski.
Z nale¿nym szacunkiem Jan L. FRANCZYK
PS. Zupe³nie natomiast nie rozumiem do czego pi³ Pan Filipek, pisz±c i¿ swoje mieszkanie zakupi³em „jak siê okaza³o, do¶æ tanio”. Otó¿ pragnê Pana Filipka poinformowaæ, ¿e mieszkania nie zakupi³em, tylko – jako najemca mieszkania gminnego - wykupi³em od gminy na identycznych zasadach, na jakich swoje mieszkania wykupi³o wiele tysiêcy mieszkañców Krakowa – to znaczy za 20 procent jego rynkowej warto¶ci oszacowanej przez bieg³ego. Je¶li Pan Filipek swoje mieszkanie równie¿ wykupi³, to wykupi³ je równie tanio jak ja. A je¶li wykupi³ je pó¼niej ode mnie, to wykupi³ je jeszcze taniej, bo za 10 procent jego warto¶ci (kolejna uchwa³a Rady Miasta dotycz±ca wykupu mieszkañ obni¿y³a stawkê wykupu z 20 na 10 procent warto¶ci mieszkania). I to by by³o na tyle.
JLF
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".