W pozostałych gniazdach na razie pusto… PRZYLECIAŁ „WŁADUŚ”
W ostatnich dniach marca objechałem siedliska bocianów znajdujące się w Nowej Hucie. Niestety na ul. Siejówka gniazdo było puste, a spotkana mieszkanka powiedziała, że jeszcze bociany nie przyleciały. W ub. roku mieszkał tu samotny bocian i gniazdo podupadło. Nieco dalej przy ul. Drożyska obok domu Lucyny Bonarskiej gniazdo też było puste, a pani Lucyna nie dzwoniła jak w poprzednich latach z informacją o przylocie bocianów. W ub. roku w tym gnieździe była para bocianów, która dochowała się potomstwa.
W wielki czwartek natomiast dotarł do swojego gniazda słynny „Właduś” z ul. Szlifierskiej. Bocian, o którym już nie raz pisaliśmy na łamach „Głosu” zaprzyjaźnił się przed laty z panem Władysławem Pietrzakiem, stąd jego imię „Właduś”. Wiek bociana szacowany jest na 18 lat. Nie raz byłem świadkiem jak pan Władysław dokarmiał swojego ulubieńca serduszkami drobiowymi. Niestety pan Władysław zmarł w 2014 roku, ale opiekę nad bocianami przejęli pracownicy znajdującej się tu Szlifierni panowie: Wacław, Jurek, Marek i Darek oraz siostrzenica pana Władysława, pani Marta. To oni teraz dokarmiają „Władusia” podrobami z kurczaka. Właduś przyleciał bardzo zdrożony i od razu dostał posiłek zlatując z gniazda na podwórko. Gdy ja dotarłem na Szlifierską Właduś siedział w gnieździe oczekując na partnerkę. Umówiliśmy się, że pracownicy Szlifierni Cartech Pietrzak dadzą znać redakcji jak doleci bocianica.
(sp)
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".