W pierwszą rocznicę śmierci Jana Pawła II PASTERZ NIEUGIĘTY
Książka Lasoty w przejmujący sposób pokazuje, jak wokół krakowskiego biskupa, a później arcybiskupa i kardynała, organizowano ubecką sieć, wciągając w nią zarówno świeckich jak i duchownych – by znaleźć na Karola Wojtyłę jakiegoś „haka”, by odkryć jakąś jego słabość, by skłócić go z biskupami pomocniczymi, by zasiać nieufność do wybranych duchownych, by zdezorganizować jego plany i wysiłki duszpasterskie, by zminimalizować jego wpływ na wiernych i polski Kościół. Ale ta, oparta na dokumentach SB książka, jak słusznie zauważył dyrektor krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej prof. Ryszard Terlecki, to kolejne „świadectwo świętości” Karola Wojtyły – wystawione przez samych ubeków i wbrew ich intencjom.
Książka „Donos na Wojtyłę” doskonale pokazuje mechanizmy niszczenia ludzi i walkę z Kościołem, jaką państwo komunistyczne i jej policja polityczna, najpierw UB, a później SB, prowadziły niemal od samego początku. Bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej, głównymi przeciwnikami, których systematycznie niszczono, byli żołnierze państwa podziemnego: żołnierze AK, BCh, WiN-u i innych formacji niepodległościowych. Ale już 13 października 1947 roku, na odprawie krajowej funkcjonariuszy UB, szef Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Stanisław Radkiewicz określi Kościół, jako najlepiej zorganizowanego i silnego wroga, z którym jak najszybciej trzeba będzie się zmierzyć. Po rozbiciu niepodległościowego podziemia, przyszedł więc czas na walkę z Kościołem: zaczęły się szykany wobec duchowieństwa, odbieranie ziemi, wyrzucanie zakonników i zakonnic z klasztornych budynków, odbieranie prowadzonych przez lata sierocińców, przedszkoli i szkół, zamykanie małych seminariów, wreszcie aresztowania księży i biskupów, zagarnięcie Caritas – kościelnej instytucji charytatywnej, wypędzanie biskupów z ich własnych diecezji, pokazowe procesy duchowieństwa i wreszcie aresztowanie prymasa Wyszyńskiego. Obok tych represji, UB rozpoczęła akcję werbowania tajnych współpracowników i popierania tzw. księży patriotów, którzy otwarcie przeciwstawiali się biskupom i krytykowali papieża. Cel był jeden – rozbicie i podporządkowanie resztek Kościoła katolickiego komunistom.
+ + +
Bezpardonowy atak na wszystkie instytucje Kościoła osłabł po zmianach politycznych związanych z przemianami polskiego października 1956 roku (wtedy też po latach uporczywych starań, władze komunistyczne zgodziły się na wybudowanie pierwszego w Nowej Hucie kościoła). Pozorna sielanka nie trwała jednak długo. Już w 1958 roku rozpoczął się odwrót od w miarę poprawnych stosunków państwa z Kościołem. Kierownictwo partii komunistycznej, szczególnie w obliczu Wielkiej Nowenny Tysiąclecia Chrztu Polski, rozpoczęło akcję torpedowania wpływów Kościoła. Na odbywającym się 18 listopada 1961 roku posiedzeniu kolegium Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do spraw bezpieczeństwa komendant główny MO powiedział do zebranych funkcjonariuszy: „nie ma w tej chwili poważniejszego problemu niż zwalczanie wrogiej działalności kleru”. Tą „wrogą działalnością” były procesje i nabożeństwa, duszpasterstwa specjalistyczne, zbiórki pieniędzy na cele kościelne, organizowanie pielgrzymek na Jasną Górę czy nielegalne drukowanie książeczek z modlitwami. Ta walka z Kościołem trwała praktycznie do czasu przełomu ustrojowego w roku 1989.
+ + +
Książka Marka Lasoty jest przejmującym dokumentem, z którego wyłania się obraz Karola Wojtyły jako pasterza nieugiętego – którego nie udało się ani złamać, ani skompromitować, ani zastraszyć. Nie udało się go także skonfliktować z prymasem Stefanem Wyszyńskim – mimo wielu prób podejmowanych w tym zakresie przez funkcjonariuszy bezpieki.
W posłowiu do książki „Donos na Wojtyłę” Ryszard Terlecki napisał: „Gdy 16 października 1978 roku konklawe wybrało kardynała Wojtyłę na dwieście sześćdziesiątego czwartego biskupa Rzymu i pasterza Kościoła, świat oniemiał ze zdumienia, a tłum zgromadzony przed Bazyliką Świętego Piotra długo wiwatował z radości. W tym samym czasie w komunistycznych stolicach aparatczycy „imperium zła” zaciskali zęby w bezsilnym gniewie. Jak przewidział to kardynał Franz König z Wiednia, zaczynało się właśnie „trzęsienie ziemi dla całego wschodu Europy”.
Wybór kardynała Wojtyły był wielkim triumfem polskiego Kościoła. Wkrótce jednak okazało się również, że wybór ten zaważył na losach całego świata. Komuniści jednak nie dali za wygraną i gdzieś w gabinetach tajnych policji zawiązał się spisek, którego finałem miały być kule zamachowca, wystrzelone do Papieża 13 maja 1981 roku, zaledwie u progu wielkiego pontyfikatu, w trzecim roku apostolskiej posługi.
Chociaż zbrodniczy system nie pogodził się z perspektywą porażki, w Polsce komuniści znaleźli się w sytuacji szczególnej: musieli odtąd zaakceptować stałą obecność Kościoła w publicznym i duchowym życiu Polaków”.
Jan L. FRANCZYK
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".