Dawniej znakiem nadchodzącej wiosny były m. in. pojawiające się na placu Centralnym saturatory z tzw. gróźliczanką. Dzisiaj symbolem wiosny stali się wędkarze nad nowohuckim zalewem przy ul. Bulwarowej. Na ogół w dobrych humorach, bo ryba po zimie bierze jak cholera. Jest słonecznie, ciepło i coraz bardziej zielono. Czego chcieć więcej…
Zamykany jesienią zbiornik znów ożył. Karp głodny, podnęcony zanętą i coraz cieplejszą wodą, ruszył ostro. W pierwszym dniu wędkowania (w tym roku był to 8 kwietnia) nawet pechowcy wrócili do domów z „kompletem”. Jeśli idzie o przynęty, to królowała konserwowa kukurydza. Żółte ziarenko lub dwa na haczyk, i do wody! Przed wędkującymi ładnie „prześwietlona” wyspa zachęcała do dalekich rzutów, ale na nie przyjdzie jeszcze czas. Na razie karp trzyma się raczej brzegu. To pewnie rezultat wcześniejszego nęcenia. A wracając do stosowanych przynęt, skuteczne były również niewielkie kawałki pachnącej skórki chleba. Brania były zarówno rano jak i po południu.
Łowiący 8 kwietnia nad zalewem mój kolega od kija, Andrzej, opowiadał mi, że pierwsze tego dnia, bardzo ładne branie, nie dość, że spaprał, to jeszcze zerwał zestaw. Cóż, nie chciało się w zimie przewinąć i sprawdzić żyłki. Ale dość często zdarzały się tego dnia „wypięcia” – efekt ostrożnego, choć częstego brania? – Nie wiem - opowiadał mi Andrzej. Zmieniłem nawet kilka przyponów, bo podejrzewałem, że może haczyki są przytępione. Zresztą, nie wiem. I nie chcę wszystkiego wiedzieć. Wystarczy, że mogę siedzieć nad wodą i łowić karpie. Są wędkarze – jest wiosna.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia April 16 2009
1581 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".