Andrzej i Leszek do¶æ szybko zmontowali swoje zestawy gruntowe. Na jeden z haczyków Andrzeja powêdrowa³a dorodna rosówka, a na drugi, zamro¿ona martwa rybka, z³owiona jeszcze w sierpniu i przechowywana w zamra¿alniku. Podobnie przynêty roz³o¿y³ Leszek. Liczyli¶my na sandacza – w przypadku martwych rybek, i na klenie oraz miêtusy – w przypadku rosówek. Oczywi¶cie mog³o siê tak¿e zaczepiæ i co¶ innego. Dunajec w tej okolicy nadal jest wod± bogat± w ró¿ne gatunki, chocia¿ ryb nie ma ju¿ w takiej obfito¶ci, jak to bywa³o dawniej, dwadzie¶cia, czy trzydzie¶ci lat temu. Wtedy cz³owiek rzadko wraca³ do domu bez ryby.
Przed jedenast± cztery gruntówki by³y ju¿ zarzucone. Na ich szczytówka zawis³y sygnalizacyjne dzwoneczki. Pozosta³o tylko czekaæ na ewentualne branie. – No, to teraz ¶niadanko – powiedzia³ Leszek, i z samochodu wyci±gn±³ rozk³adany, turystyczny stolik i dwa krzese³ka. Za trzecie pos³u¿y³o moje krzese³ko wêdkarskie. Andrzej wyci±gn±³ przygotowane w domu bu³ki z ¿ó³tym serem i jajkiem na twardo. Wyci±gnêli¶my termosy z herbat±, a Leszek wyj±³ butelkê albañskiego koniaku, który przywióz³ z wakacyjnej wyprawy po Ba³kanach. – Czeka³em na specjaln± okazjê. Dzisiaj jest taka okazja. No to, panowie, po jednym – zwróci³ do Andrzeja i do mnie. Nala³ po kieliszku (te¿ przywióz³ je z domu). Wypili¶my za nasz± wêdkarsk± wyprawê. Po ¶niadaniu butelka z reszt± trunku powêdrowa³a do samochodu. Leszek prowadzi³, wiêc nie móg³ piæ, a ja z Andrzejem te¿ wola³em ³owiæ na trze¼wo ni¿ zataczaæ siê nad wod±.
(Ci±g dalszy za tydzieñ)
Jakub Kleñ
Przed jedenast± nad wod± pojawi³y siê stoj±ce „na baczno¶æ” cztery gruntówki
· Napisane przez Administrator
dnia December 04 2008
1118 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".