Nad Bia³± zjawi³em siê oko³o dziesi±tej przed po³udniem. Wiedzia³em, ¿e z³owienie ¶rednich rozmiarów klenia mo¿e byæ o wiele trudniejsze ni¿ z³owienie takich samych rozmiarów pstr±ga czy nawet lipienia. Kleñ jest z natury ryb± niezwykle ostro¿n±, p³ochliw± i zarazem nieufn±. Ka¿de g³o¶niejsze st±pniêcie, z³amanie pod nogami suchej ga³±zki, a nawet zbyt gwa³towny ruch wêdziskiem mo¿e zakoñczyæ siê przep³oszeniem kleni z ³owiska. A przecie¿ ³owi±c na blaszkê (postanowi³em po³owiæ na niewielkie wirówki) musia³em przez ca³y czas przesuwaæ siê wzd³u¿ brzegu.
Ubrany by³em w ciemnozielon± kurtkê i szare spodnie. Specjalnie nie kontrastowa³y wiêc z otoczeniem. Pozosta³o tylko zachowywaæ siê mo¿liwie najciszej i próbowaæ szczê¶cia. Obrzucaj±c delikatnie wodê posuwa³em siê w górê rzeki. Pamiêta³em, ¿e ryby zazwyczaj stoj± zwrócone g³owami pod pr±d, co w du¿ej mierze utrudnia im dostrze¿enie, zbli¿aj±cego siê od ty³u wêdkarza. Po przej¶ciu mo¿e z pó³ kilometra rzuci³em blaszk± pod przeciwleg³y brzeg. Zacz±³em ¶ci±gaæ j± do siebie. Blaszka oddali³a siê nieca³y metr od brzegu, gdy nast±pi³o mocne uderzenie. Ryba zaatakowa³a ostro i zdecydowanie. Dla pewno¶ci wykona³em jeszcze krótkie, elastyczne podciêcie, by który¶ z grotów kotwiczki zapi±³ siê na rybim pysku. Wygiêta szczytówka by³a najlepszym potwierdzeniem, ¿e na koñcu mojego zestawu siedzia³a ryba. Teraz musia³em jak najszybciej delikatnie wyprowadziæ j± z miejsca, gdzie uderzy³a. Zawsze istnia³o przecie¿ prawdopodobieñstwo, ¿e w pobli¿u znajduj± siê jakie¶ inne ryby, które zostan± sp³oszone nienaturalnymi ruchami walcz±cej ryby. Stara³em siê wyprowadziæ moj± zdobycz na kilka metrów w dó³ rzeki, i dopiero tam podebraæ j± do podbieraka. Ryba walczy³a jednak zaciekle. Próbowa³a chowaæ siê pod faszyn± przeciwleg³ego brzegu. Do¶æ mocna ¿y³ka pozwala³a mi jednak na stanowczy hol. Po kilku minutach rybê uda³o siê sprowadziæ na p³yciznê przy moim brzegu. Tam wyl±dowa³a w podbieraku. By³ to prawie czterdziestocentymetrowy kleñ, z piêknym czerwony p³etwami od strony brzucha. Nie mia³em go sumienia zabijaæ i zabieraæ do domu. Tym bardziej, ¿e za miêsem klenia nie przepadam (za jego o¶ciami równie¿). W ten sposób, mój jedyny tego dnia kleñ, powêdrowa³ z powrotem do Bia³ej. Mo¿e p³ywa w niej do dzisiaj? Je¶li tak, to na pewno urós³. I sta³ siê jeszcze bardziej ostro¿ny.
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia October 25 2007
1958 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".