Wiele wskazuje na to, że wojna na Ukrainie potrwa jeszcze wiele miesięcy. Trzeba jednak zauważyć, że każdy miesiąc walk (a minęło już ponad pół roku od rosyjskiego ataku) świadczy o słabości rosyjskiej armii oraz o tym, że chociaż Ukraina nadal dostaje ograniczone ilości sprzętu i amunicji, to jakość tego sprzętu udowadnia jego znaczną przewagę nad rosyjskim uzbrojeniem. Chodzi tu przede wszystkim o broń amerykańską, ponieważ większa część broni dostarczanej z Europy albo ma już swoje lata, albo nawet została wcześniej wycofana z użycia. Np. ostatnio Ukraina zakupiła we Francji wycofane ze służby haubice o zasięgu ognia do 30 kilometrów. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni na Ukrainę trafiła broń z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Norwegii i Litwy, a 8 września Amerykanie zapowiedzieli przekazanie dwudziestej już z kolei dostawy broni i amunicji o wartości 675 milionów dolarów (w tym dodatkowe rakiety do wyrzutni HIMARS).
Od przeszło dwóch tygodni napływają wiadomości o ukraińskich kontratakach, głównie w rejonie Charkowa, gdzie wojska ukraińskie odzyskały kilkadziesiąt kilometrów terenu zajętego przez Rosjan i odbiły kilkanaście okupowanych miejscowości. Zmusza to Rosjan do przegrupowania sił i przesuwania ich na północno-zachodni odcinek frontu. Wciąż nie wiadomo czy możliwa jest ukraińska kontrofensywa na większą skalę i czy Rosja będzie musiała przyznać się do pierwszej tak poważnej porażki od marca tego roku, gdy Ukraińcy odepchnęli jej wojska z rejonu Kijowa.
Dzięki staraniom Turcji i pomocy ONZ trwa akcja transportu ukraińskiego zboża z częściowo odblokowanych portów na Morzu Czarnym. Rosja, pod naciskiem międzynarodowej opinii, a zwłaszcza jej klientów i sojuszników w Afryce, zgodziła się na przepuszczenie statków ze zbożem, dzięki czemu oddala się widmo klęski głodu na terenach, na które wcześniej trafiały ukraińskie zbiory. Do początku tego tygodnia drogą przez Morze Czarne przepłynęły 54 statki do portów w Azji, głównie do Syrii, 16 do Afryki i 32 do Europy, skąd większość i tak odpłynie na inne kontynenty. Rosja grozi teraz ponownym zablokowaniem tej drogi, chcąc wymusić na Europie ograniczenie sankcji.
Nadal pojawiają się rosyjskie groźby użycia broni atomowej. Rosjanie mogą użyć stosunkowo niewielkich ładunków w celu przełamania frontu lub zastraszenia Ukraińców. Jak wtedy zareaguje świat, a zwłaszcza NATO? Odpowiedź mogłaby się ograniczyć do ostrych oświadczeń na temat barbarzyństwa Putina i dalszego zaostrzenia sankcji. Byłaby to odpowiedź najsłabsza, wręcz zachęcająca do dalszych ataków. Ponieważ jednak reakcja NATO musiałaby być uzgodniona z wszystkimi sojusznikami, można przewidywać, że za taką odpowiedzią na użycie broni nuklearnej opowiedzą się te państwa, które i dziś nie spieszą się z pomocą Ukrainie. Inny wariant przewiduje odpowiedź militarną, ale z użyciem broni konwencjonalnej. Wówczas możliwe byłoby np. zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą przez samoloty NATO lub wprowadzenie jednostek lądowych na teren Ukrainy. Odpowiedź z użyciem broni jądrowej raczej nie wchodzi w grę, bo zapewne oznaczałoby to początek wojny nuklearnej na pełną skalę. Wprawdzie wiadomo, że Rosja przegrałaby taką wojnę, ale możliwa skala ofiar po stronie Zachodu uniemożliwia podjęcie takiej decyzji. Pozostaje więc liczyć, że Rosja nie posunie się do ataku atomowego.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia September 16 2022
544 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".