W sobotê postanowi³em wybraæ siê na leszcze. Wieczorem planowa³em trochê pogrillowaæ, a leszcze na grill nadaj± siê w sam raz. S± zdecydowanie mniej o¶ciste od karasi i p³oci. P³aty miêsa ³atwo odchodz± od krêgos³upa. Konkurencjê dla leszcz w tej materii stanowi okoñ – i miêso ma trochê smaczniejsze i o¶ci te¿ trochê mniej. Tylko, ¿e na na³owienie kilku wiêkszych okoni nie mia³em patentu. A na leszcze tak.
Otó¿ wybra³em siê na sprawdzone ³owisko, u stóp odbudowanego zamku Tropsztyn nad Dunajcem. U stóp tego¿ zamku znajduje siê odnoga Dunajca. Woda tam prawie stoi, dno jest muliste, a wiêc dla leszcza najbardziej interesuj±ce. Bywa³em w tym miejscu ka¿dego roku po kilka razy, i nigdy nie zdarzy³o siê, bym z wody nie wyci±gn±³ kilka leszczyków – takich na dwadzie¶cia osiem, trzydzie¶ci centymetrów. Jecha³em wiêc na pewniaka. Nad wod± by³em ju¿ o czwartej rano. Wszêdzie spokojnie, cisza. Ani jednego cz³owieka. Od czasu do czasu jedynie, zza ska³ (zamek Tropsztyn posadowiony jest na skale, która schodzi prawie nad sam± wodê) s³ychaæ by³o cichy szum przeje¿d¿aj±cych samochodów. Zanêci³em delikatnie ³owisko. Uzbroi³em dwie gruntówki. Na haczyk jednej z wêdek za³o¿y³em trzy bia³e robaczki, na haczyk drugiej – czerwonego gnojaczka. Bia³e bombki majestatycznie spoczê³y na ¿y³kach i pozosta³o czekaæ.
Do pi±tej nawet nie skubnê³o. O wpó³ do szóstej zacz±³em zastanawiaæ siê, czy aby leszcze gdzie¶ siê nie przenios³y. I wtedy zauwa¿y³em jak bombka na jednym z kijów zaczyna delikatnie opadaæ. Opad³a mo¿e ze cztery, piêæ centymetrów. Zatrzyma³a siê, by po chwili zacz±æ delikatnie pi±æ siê w górê. Wszystko dzia³o siê w absolutnej ciszy. Tylko, gdzie¶ na drzewie, nad sob±, s³ysza³em delikatny ¶piew kosa. Zaci±³em. Zorientowa³em siê, ¿e ryba zaczepi³a siê, wiêc do¶æ szybko zacz±³em j± holowaæ w stronê brzegu, by nie wystraszyæ ewentualnych pozosta³ych leszczy, które akurat zaczê³y ¿erowanie. Po chwili w siatce mia³em pierwszego ryjka. Takiego trzydziestaka. Nim zd±¿y³em go dok³adnie obejrzeæ, ruch z bombk± zacz±³ siê na drugim kiju. Powtórzy³em procedurê i po piêciu minutach mia³em kolejnego leszcza, jakby bli¼niaka pierwszego. Za³o¿y³em przynêtê i zarzuci³em w te same miejsca. Do szóstej w siatce mia³em ju¿ piêæ leszczy. Pó¼niej brania usta³y. Do wody wpu¶ci³em najmniejszego (by³ chyba z innego rocznika, bo mierzy³ tylko dwadzie¶cia dwa centymetry), a pozosta³e zabra³em. Na grill.
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia June 14 2007
1405 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".