Uczestniczyłem w spotkaniu Wielkanocnym na zaproszenie Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Krakowie, które odbyło się w zabytkowych salach Cechu Rzemiosł Spożywczych „Na Kotłowem”, na które przychodzi kwiat krakowskiego rzemiosła oraz liczne grono zaproszonych gości. Prezes tej Izby w swoim wystąpieniu powiedział, że te święta są symbolem nadziei i wyraził oczekiwania środowiska krakowskich przedsiębiorców, że przyjdą dla nich lepsze czasy.
Wynikało z tego, że obecne czasy nie są najlepsze dla ludzi, którzy przez wieki tworzyli zręby potęgi Krakowa. Niestety to jest prawda. W okresie transformacji jaka nastąpiła w Polsce po roku 1989 sporo oberwało się rzemieślnikom, kupcom i małym przedsiębiorcom. Na polski rynek ekspansywnie wkroczył obcy kapitał i nie napotykając na równorzędnych partnerów, wchodził w niego jak w masło, czyli bardzo łatwo. Ułatwiali to rządzący naszym krajem bez względu na opcję polityczną. Zwyciężał pogląd, że w miejsce własności państwowej trzeba wprowadzać przede wszystkim własność prywatną. W wyniku przyspieszonej i robionej na hura prywatyzacji, sprzedano rodzimy majątek wypracowany przez Polaków latami. Kupcami byli ci co mieli kapitał, czyli głównie zagraniczne firmy i koncerny. Obywatelom RP zostały ochłapy, a jedynie najbardziej operatywni załapali się na co nieco. No bo skąd Polacy po okresie PRL i dominacji własności społecznej mogli mieć kapitał?
Najgorsze w tym wszystkim było to, że takie działanie uderzyło w rodzimą przedsiębiorczość. Mali i średni producenci, czytaj dawni rzemieślnicy oraz kupcy zaczęli przegrywać z zagranicznymi firmami. Na rynek wtargnęli producenci, którzy wypierali tanim, ale zdecydowanie niższej jakości produktem, bardzo dobre towary. Przykładem tego jest zniszczony polski przemysł włókienniczy. Jeszcze gorzej jest w produkcji żywności, gdzie tani chłam wypiera zdrowe i wytwarzane tradycyjnymi metodami artykuły spożywcze. Liczy się bowiem głównie cena.
Na to nakłada się upadek rodzimego kupiectwa, płacącego od wieków do polskiego fiskusa podatki. Miejsce tych kupców zajęły zagraniczne koncerny i sieci, które budują tanie „stodoły” handlowe, wykorzystują naszych pracowników i osiągają spore zyski, które wywożą za granice, omijając krajowe ustawodawstwo. Resztki polskich kupców się jeszcze bronią, tak jak np. w Krakowie na placach targowych, w tym na dawnej Tandecie, ale i im rzucane są kłody pod nogi przez niektórych przedstawicieli nawet władzy samorządowej.
Może wreszcie przyjdzie czas, gdy samobójcza polityka osłabiania polskiej przedsiębiorczości, rzemiosła i kupiectwa się skończy. Przecież zarówno władzy centralnej i samorządowej powinno zależeć, aby zyski osiągane na polskim rynku zostawały w Polsce i zapewniały rozwój naszego kraju, a nie innych państw. Mam nadzieję, że polskie rzemiosło, kupiectwo i przedsiębiorczość wreszcie się odrodzi i zapewni Polsce wzrost i rozwój gospodarczy.
Zatem życzę nie tylko tym, którzy przez wieki tworzyli potęgę Krakowa, aby zgodnie z duchem Świąt Wielkiej Nocy z martwych wstali, ale także wszystkim kochanym moim Czytelnikom zdrowych i pogodnych świąt, przy sowicie zastawianym stole rodzimymi produktami.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia April 21 2019
1069 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".