Na wodê przyjechali¶my o dziewi±tej rano. Upatrzone wcze¶niej stanowisko, na szczê¶cie, by³o wolne. Bez problemu mogli¶my tam ³owiæ we trójkê. Obok, po prawej stronie, by³ ju¿ wêdkarz, który nad kana³ przyjecha³ wcze¶nie rano. - I jak, bierze co¶? - zapyta³ go Leszek. - Co¶ tam skubie – odpar³ nasz s±siad. By³a wiêc nadzieja, ¿e nasz po¿egnalny wypad nad wodê nie skoñczy siê wy³±cznie kontemplacj± przyrody. Szybko zmontowali¶my po dwa zestawy gruntowe. Na haczyki - w charakterze przynêty - posz³y bia³e i czerwone robaki. Zarzucili¶my. Podwiesili¶my sygnalizacyjne bombki i pozosta³o czekaæ na pierwsze brania.
Czeka³ nas piêkny, jesienny dzieñ. Chmury powoli rozchodzi³y siê. Wyjrza³o s³oñce. - Panowie, biorê siê za przygotowanie ma³ego ogniska. Co prawda, do po³udnia jeszcze daleko, ale o pierwszej upiekliby¶my kie³baski, a pó¼niej do¶æ szybko zacznie siê ¶ciemniaæ – powiedzia³ Andrzej i wyci±gn±³ z samochodu przywiezione przez siebie drewniane klocki. Ja poszed³em zebraæ trochê suchych ga³êzi, a Leszek patrzy³ na wodê i pilnowa³ kijów – a nu¿ co¶ we¼mie i trzeba bêdzie reagowaæ.
Jakub Kleñ
(Dokoñczenie za tydzieñ)
· Napisane przez Administrator
dnia November 24 2018
1025 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".