Andrzeja, mojego kompana od wêdkarskich wypraw spotka³em w poniedzia³ek wieczorem w jednym z nowohuckich lokali. Siedzia³ nad szklank± piwa. Wiedzia³em, ¿e tego dnia musia³ byæ z wêdk± nad nowohuckim zalewem. Nigdy by nie przepu¶ci³ inauguracji sezonu. Zw³aszcza, ¿e - jak wszyscy wiedz± - pierwsze dni kwietnia to czas, gdy karpie z jesiennego zarybienia bior± najlepiej. Jak ju¿ wspomnia³em, Andrzej siedzia³ nad szklank± piwa, ale jaki¶ taki trochê smêtny.
- By³e¶ nad zalewem? – spyta³em.
– By³em po po³udniu. Rano by³o tam gêsto od wêdkarzy. Podobno zjawi³a siê ich blisko setka. Po po³udniu by³o nas zdecydowanie mniej. Kilkunastu.
- Karpie bra³y?
- Bra³y, ale nie mnie. Nie potrafiê tego zrozumieæ. W nowym sezonie króluje kukurydza, tyle ¿e podparta bia³ym robaczkiem. Na tê przynêtê ³owili prawie wszyscy. Ja te¿. I prawie wszyscy mieli po dwa przepisowe karpie. Niektórzy po godzinie czy dwóch mogli siê ju¿ pakowaæ. A ja tylko jeden razem mia³em delikatne skubniêcie. Po za tym nic! Nic! Chyba by³ tylko jeszcze drugi nieszczê¶nik, który równie¿ nic nie z³owi³.
- Mo¿e ³owi³e¶ w miejscu, gdzie nie by³o karpi?
- Tak. Tyle, ¿e go¶æ, który siedzia³ trzy metry ode mnie po lewej stronie ci±gn±³ piêkne karpie. Facet po prawej stronie, te¿ jakie¶ cztery metry ode mnie, równie¿. A ja w ¶rodku. I nic. To siê nazywa pech. Gdybym to ja pisa³ wêdkarskie felietony do „G³osu”, to nie nosi³yby tytu³u „Zapiski Andrzeja Klenia” tylko „Z podpórki nieszczê¶nika”.
- No dobrze, taki nie najlepszy dzieñ mo¿e trafiæ siê ka¿demu. Ale mówi³e¶, ¿e oprócz ciebie i tego drugiego nieszczê¶nika, z kompletem karpi (dwie sztuki) odchodzili wszyscy. Jak du¿e by³y te, ³owione po raz pierwszy w tym roku, karpie?
- To by³y g³ównie ryby z zesz³orocznego zarybienia. Do¶æ zgrabne, je¶li mo¿na tak je okre¶liæ. Przeciêtnie 40, 38 centymetrów. Ich waga oscylowa³a miêdzy 1,5 kg a 1,8 kg. £adne. Przy okazji dowiedzia³em siê, ¿e jest grupa fachowców, która ju¿ od tygodnia nêci³a okre¶lone miejsca. Ci przyszli jeszcze noc±, by sobie zaj±æ stanowisko, z którego nêcili.
- Bra³y tylko karpie?
- W zasadzie tak. Karasie jeszcze nie ¿eruj±. Ale jeden z wêdkarzy mia³ niesamowit± przygodê. Zbiera³ siê ju¿ do domu. Wyd³uba³ patykiem resztki zanêty ze sprê¿yny i jeszcze pacn±³ ni± w wodê, by j± przep³ukaæ. Zacz±³ ¶ci±gaæ i w pewnym momencie jego kij wygi±³ siê do¶æ mocno. Go¶æ by³ przekonany, ¿e zahaczy³ sprê¿yn± o jak±¶ przeszkodê. Ale po chwili, dwa metry od siebie, zobaczy³ miarowego szczupaka ze sprê¿yn± w pysku. Oczywi¶cie po chwili szczupak sprê¿ynê wypu¶ci³. Zreszt± ten sam wêdkarz z³owi³ równie¿ amura.
- Có¿ ci mogê powiedzieæ…, nie za³amuj siê. Sezon dopiero siê zacz±³. Jeszcze niejeden karp przed tob±.
- Jasne. Najwa¿niejsze, ¿e zaczê³a siê wiosna. A¿ chce siê ¿yæ.
Z pechowym Andrzejem rozmawia³
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia April 06 2007
1515 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".