Lekceważący stosunek do przeszłości, historii, tradycji i poczucia narodowej dumy jest typowy dla tych wszystkich, którzy najwyżej stawiają własny interes i gotowi są na każde draństwo dla pomnożenia własnego majątku. Otoczeni dobrze opłacanymi prawnikami, gotowymi kryć każde oszustwo czy złodziejstwo, wierzą jednak, że im to ujdzie na sucho. Zresztą im większy majątek uzbierają na łapówkach i przekrętach, tym większymi środkami dysponują na przepłacanie kontrolerów, prokuratorów, sędziów. Takich ludzi spotykamy w samorządach, gdy dorabiają się fortun na zarządzaniu miastem czy gminą, ale także w polityce, gdy swoje funkcje traktują przede wszystkim jako drogę do szybkiego wzbogacenia. Co ich obchodzi Polska, polska racja stanu, rozwój państwa, dostatek obywateli? Ich obchodzi własna kieszeń, ewentualnie kieszenie członków najbliższej rodziny.
Ale czasy bezkarności minęły, złodzieje i łapownicy nie są już bezpieczni, nawet gdy od popełnianych przestępstw minęło parę lat, a dziś zgromadzili tak duże majątki, że już nawet kraść im się nie chce. Gdy jednak prokuratura i sądy uczciwie zajmą się ściganiem przestępców, nawet największe fortuny, także te przepisane na bliższą i dalszą rodzinę, staną się zagrożone. Stąd ta furia w walce z reformą wymiaru sprawiedliwości, stąd ci krzykacze na demonstracjach, wynajmowani za grube pieniądze, stąd te kosztowne bilbordy, plakaty, transparenty, namioty, byle tylko powstrzymać zagrożenie. Stąd też wściekłość tych prawników, którym grunt pali się pod nogami (paru już siedzi), a którym trudno będzie wytłumaczyć pochodzenie nagromadzonych majątków. Czy ludziom, których przez lata interesowało tylko napychanie własnych kieszeni, a teraz ich jedyną troską jest uniknięcie więzienia, może zależeć na pomyślności kraju, miasta czy gminy? Im słabsze będzie państwo, im bardziej skorumpowany wymiar sprawiedliwości, tym dla nich lepiej.
Niechętny stosunek do tradycji i przeszłości to także charakterystyczna cecha lewicy. W polityce najczęściej przedstawicie lewicy są sprawcami afer, przekrętów, korupcji. Z prostego powodu: mają mniej skrupułów. W Polsce nie bez powodu mówiono o postkomunistach z SLD, że to kawiorowa lewica. Wielu działaczy tej partii afiszowało się ze swoimi majątkami, rezydencjami, drogimi samochodami. Nie przeszkadzało to im zabiegać o głosy ubogich, bezrobotnych, emerytów. Komuna jednak z czasem stała się niemodna i jej miejsce zajęli „pragmatycy”, zwolennicy fałszywie rozumianej tolerancji (jeżeli tolerujemy wszystkie odmienności, to dlaczego nie mielibyśmy tolerować złodziei?), rzekomi obrońcy demokracji (ale równocześnie przeciwnicy władzy „ciemnego” ludu), wielbiciele konstytucji (której nawet nie czytali), „europejczycy” (bo władza z Brukseli będzie zawsze słabsza niż z Warszawy). Przyjmowali nazwy, które fałszowały stan faktyczny: Unia „Demokratyczna”, Unia „Wolności”, Platforma „Obywatelska”, Polskie Stronnictwo „Ludowe”. Tak bardzo wykorzenili się z własnego narodu, że kandydujący z ich nadania głupek nazwał Piłsudskiego generałem i chwalił się, że zamiast oglądnąć defiladę z okazji 100-lecia niepodległości poszedł kupować słoik dżemu. Nic dziwnego, że takie towarzystwo nie wzięło udziału w jubileuszu polskiego parlamentaryzmu i nie chciało udziału polskiego wojska podczas uroczystości na Westerplatte. A teraz wciąż łudzi się, że odzyska władzę i uniknie odpowiedzialności za rabowanie polskiego państwa.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia August 24 2018
877 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".