Tydzieñ temu pisa³em, ¿e s± zapaleñcy, którzy ju¿ w sylwestrow± noc ¶migaj± nad pomorskie rzeki, by 1 stycznia zapolowaæ na tamtejsze trocie. Ma³o kto jest w stanie zrozumieæ ten wewnêtrzny g³os, zmuszaj±cy wrêcz do wyjazdu. Nie pozostawiaj±cy chwili na dyskusjê ze samym sob±. Zrozumie to tylko kto¶, kto sam z pomorskich rzek wyci±ga³ dorodne trocie.
A trocie to ryby wyj±tkowe. Uwa¿a siê nawet, ¿e troæ wêdrowna jest przodkiem wszystkich 18 form ryb ³ososiowatych, wspó³cze¶nie ¿yj±cych w Europie. Ich powstanie i zmienno¶ci warunkowane by³y specyficznymi czynnikami wodnego ¶rodowiska (takimi jak pr±d wody, temperatura czy pod³o¿e), które z kolei kszta³towane by³y po³o¿eniem geograficznym wód oraz wp³ywami okresów zlodowacenia. Trocie bywaj± ³akomym k±skiem dla wêdkarza, gdy¿ dorastaj± do 1 metra d³ugo¶ci, a zdarzaj± siê jeszcze wiêksze. Rekord Polski je¶li chodzi o troæ wêdrown± ustanowi³ w roku 2006 Wies³aw Flis z Ko³obrzegu, który z Parsêty wyci±gn±³ rybê mierz±c± 113 centymetrów o wadze 14,7 kilograma.
Ale wyjazd nad S³upiê, Parsêtê czy Regê nie oznacza automatycznie sukcesu. Znam wêdkarzy, którzy pojechali na Pomorze i po dwóch, trzech dniach wrócili o niczym. Nie mieli nawet brania. Bo z trociami bywa tak, ¿e spinningista obrzuca starannie jakie¶ miejsce i wreszcie z rezygnacj± opuszcza stanowisko. Po nim przychodzi w to samo miejsce inny wêdkarz i po pierwszym rzucie wyci±ga z wody dorodn± trotkê. Mo¿na siê tylko zastanawiaæ, czy ryba w tym miejscu siedzia³a od dawna? Czy mo¿e sp³ynê³a na zbobrowane przynêtami stanowisko? Kto wie?
Wielu trociarzy uwa¿a, ¿e poluj±c na te ryby warto wybieraæ trudniej dostêpne odcinki. Oczywi¶cie, rzesze przybywaj±cych mieszczuchów wybieraj± najbardziej wygodne odcinki – niezbyt zadrzewione, niemal p³askie. W takich warunkach ³owi siê niemal jak nad nowohuckim zalewem. Tyle, ¿e efekty tego ³owienia pozostawiaj± zazwyczaj wiele do ¿yczenia. Co ambitniejsi wêdkarze wybieraj± miejsca mniej przyjazne dla cz³owieka. A to miejsca, gdzie rzeka p³ynie w g³êbokim na 10 metrów w±wozie - tam, aby dostaæ siê nad lustro wody, trzeba zej¶æ po stromej ¶cie¿ce w dó³. To ³owiska, które ledwo widaæ w g±szczu przybrze¿nych wierzbin i olch. Takie miejsca, bez w±tpienia, nie nale¿± do najbardziej wygodnych, równie¿ je¶li chodzi o manewrowanie sprzêtem. Z regu³y nie da siê w nich swobodnie rzuciæ blach± czy woblerem znad g³owy czy z boku. Trzeba próbowaæ rzutów spod kija czy z rozko³ysania przynêty. A to wymaga pewnych umiejêtno¶ci. Podstawow± zalet± takich miejsc jest jednak to, ¿e na ³owisku jeste¶my zazwyczaj sami, a nie w¶ród t³umu rzucaj±cych blachami spinningistów.
Zawsze warto tak¿e obserwowaæ rzekê. Trocie na miejsca swojego postoju najczê¶ciej wybieraj± stosunkowo obszerne i g³êbokie p³anie z leniwie p³yn±c± wod±. „Ostre ³uki zewnêtrzne, zwa³owiska, wrzynki w gliniasty czy mocno ukorzeniony brzeg zawsze rokuj± dobrze” - pisa³ Jacek J. Jó¼wiak w swojej, cytowanej ju¿ kiedy¶ przeze mnie ksi±¿ce „Sztuka ³owienia ryb w rzece”. I chyba mia³ racjê. Nie mam co do tego w±tpliwo¶ci.
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia January 05 2018
1049 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".