Według zgodnej opinii wędkarzy, wrzesień, październik i listopad to najlepsze miesiące połowów szczupaka. A gdzie go szukać? Gdzie go szukać w rzece, a gdzie w jeziorach i zbiornikach zaporowych? Józef Wyganowski, autor wielokrotnie wznawianego „Poradnika wędkarskiego”, pisał tak: „Szczupaka szukam w rzece; w głębokich zatokach lub wyrwach, o wolno płynącej wodzie, poniżej wszelkich spiętrzeń, jazów, tam, przegród itp., w głębokich miejscach poniżej główek, filarów mostowych, izbic, przykos, przy ujściach rzek oraz strumieni, w starych rzeczyskach, w miejscach ich połączeń z korytem rzeki, w pobliżu podmytego brzegu, wśród korzeni lub innych zawad”. Jak widać są to miejsca, w których szczupak może spokojnie czatować na zdobycz. Bo szczupak nie ugania się za rybami w nurcie. On spokojnie wyczekuje, aż jakaś ofiara zbliży się na tyle, by błyskawicznym skokiem chwycić ją w pół. Jeśli spudłuje – nie goni ofiary. O tym trzeba pamiętać, gdyż jest to ważne dla spinningisty. Obrzucając blachą jakieś miejsce, w którym możemy spodziewać się szczupaka, nie zmieniajmy go po jednym „pustym” rzucie. Bo może blacha wędrowała zbyt daleko od kryjówki drapieżnika albo też szczupak „spudłował”. Interesujące miejsce warto obrzucić przynajmniej kilka, jeśli nie kilkanaście razy, w różnych odstępach czasu.
Tak samo czynimy, gdy łowimy w jeziorze czy zbiorniku zaporowym. Jesienią, kiedy gnijąca powoli roślinność opada na dno, zaczyna się najlepszy okres połowu „na blachę”. Szukamy wtedy szczupaków przy samym dnie, używając większych i bardziej ciężkich blach, wychodząc nad wodę raczej w ciepłe i słoneczne dni. Jesienne szczupaki aż do pierwszego lodu przebywają blisko trzcin i w okolicach podwodnych górek. Do takich miejsca najłatwiej dotrzeć łodzią lub pontonem, a gdy już do nich dotrzemy, to warto je dokładnie przeczesać.
A gdy jesteśmy tradycjonalistami, przywiązanymi do żywca pamiętajmy, że połów szczupaka tą metodą również wymaga stałego ruchu. Szczupak, jak już podkreślałem, nie wędruje za potencjalną ofiarą, szczupaka należy poszukać. Idąc wzdłuż brzegu lub płynąc łódką, prowadzimy żywca na 2/3 do ½ głębokości wody wzdłuż pasa roślinności wodnej, opuszczamy go w „oka” między wodorosty, przytrzymujemy przy samotnych kępach trzcin, pod zwisającymi gałęziami krzewów, przy palach… Zatrzymujemy się dłuższą chwilę przy różnych wyrwach, dołach czy wykrotach. A jeśli głębokość wody się zmienia, musimy pamiętać o przesunięciu spławika.
Branie na żywcówkę poznajemy oczywiście po zatonięciu spławika. I już wtedy możemy z dużym prawdopodobieństwem ustalić z jakim szczupakiem mamy do czynienia. Mały szczupak będzie starał się uciec do brzegu, w gąszcz wodorostów. Duży szczupak będzie kierował się na głęboką wodę. I jeśli żywca uzbrajaliśmy haczykiem przez nozdrza nie powinniśmy jeszcze wtedy zacinać. Wprost przeciwnie – powinniśmy wysnuć z kołowrotka nieco żyłki, aby ryba nie poczuła oporu. Po pewnym czasie szczupak zatrzyma się, aby odpowiednio obrócić w paszczy przynętę. W takim momencie spławik często wypływa na powierzchnię i zaczyna konwulsyjnie drgać. Wtedy zwijamy nadmiar wysnutej żyłki i gdy szczupak ponownie ruszy, energicznie zacinamy w kierunku odwrotnym do tego w jakim nastąpiła ucieczka.
Później wszystko zależy od naszych umiejętności. Pamiętajmy, że szczupak broni się energicznymi susami, które powinniśmy odparować sprężystością wędziska i niewielkim opuszczeniem kija. Tylko w ostateczności pozwalamy na wysnucie się żyłki z kołowrotka. Zwróćmy także uwagę, by nie prowadzić ryby blisko powierzchni wody. W takich sytuacjach szczupak lubi wyskoczyć nad taflę. Wtedy, przy zluzowanej żyłce, łatwo pozbywa się haczyka. A nam pozostają tylko wspomnienia.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia October 07 2017
910 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".