Tytuł dzisiejszego wędkarskiego tekstu jest trochę przewrotny. Nie łowiłem w ostatnich latach sielaw, a temat wziął się stąd, że w sierpniu Leszek, mój przyjaciel od kija, spędzał urlop nad kaszubskim morzem, czyli nad jeziorem Wdzydze. Tam wędkował i stamtąd przywiózł mi w prezencie kilka wędzonych sielaw. Tak więc, przez pewien czas byłem z sielawami faktycznie sam na sam – tyle, że sielawy były na talerzu.
Sielawa nie jest specjalnie wędkarzom znana. Zwłaszcza wędkarzom z południa Polski. Po pierwsze dlatego, że ryba ta występuje tylko w jeziorach położonych na północy kraju, a po drugie dlatego, że bardzo trudno ją złowić na wędkę, gdyż sielawa odżywia się wyłącznie planktonem, a więc praktycznie nie chwyta tradycyjnych przynęt. Co prawda, od jakiegoś czasu sielawy łowi się również na wędkę, ale używając w charakterze przynęty sztucznych nimf, imitujących pożerane przez te ryby małe organizmy planktonowe. Chociaż z drugiej strony znam relacje wędkarzy wędkujących na Pomorzu, którzy twierdzą, że w listopadzie łowili sielawy na małe białe pinki (jak wiadomo, pinka jest ponad dwa razy mniejsza od tradycyjnego białego robaka).
Sielawa, na pierwszy rzut oka, przypomina śledzia. Ale obecność płetwy tłuszczowej wskazuje na to, że ryba ta należy do łososiowatych. I tak, jak wszystkie łososiowate, jest niezwykle smaczna. Mięso sielawy, zwłaszcza lekko uwędzone, zaliczane jest do największych przysmaków. I choć sielawa nie dorasta do imponujących rozmiarów (najczęściej spotyka się osobniki długości 18-25 centymetrów), to jej mięso ma bardzo mało ości. Wędzona sielawa jest po prostu pyszna.
Sielawa zasiedla specyficzny typ jeziora nazywanego najczęściej jeziorem sielawowym, które charakteryzuje się dużą głębokością (z reguły ponad 20 metrów), twardym dnem, piaszczystymi brzegami porośniętymi skąpą roślinnością i znaczną przejrzystością wody. Woda w takich jeziorach jest zimna i dobrze natleniona. Sielawa nie znosi niedoborów tlenu i wysokiej temperatury.
Sielawy prowadzą stadny tryb życia w strefie wolnej wody, gdzie przebywają na różnych głębokościach, wybierając te warstwy, które akurat najbardziej im odpowiadają. Dopiero z początkiem jesieni ryby te przenoszą się do warstw powierzchniowych i wędrują ku brzegom. Od listopada do grudnia odbywają tarło w miejscach położonych na głębokości od 2 do 10 metrów, a więc stosunkowo płytko.
Tyle na dzisiaj o sielawie. Pewno żaden z nas, nowohuckich wędkarzy nie będzie jej miał na haczyku swojej wędki. Ale spędzając urlop na północy Polski, nad którymś z sielawowych jezior, warto spróbować. A nuż.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia September 08 2017
1097 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".