Czy Wałęsa ma szansę ściągnąć do Warszawy – jak to zapowiada – dwa miliony Polaków na antyrządową demonstrację? Czy marsze KOD-u (Komitet Obrony tych, którzy utracili władzę) przekształcą się w zamieszki, jak zapowiadają niektórzy uczestnicy tych zbiegowisk? Czy na czele antypaństwowego buntu staną warszawscy sędziowie, z których jeden (niezawisły, a jakże!) porównał Jarosława Kaczyńskiego do Hitlera? Czy przeciwko programowi 500plus, bezpłatnym lekom dla seniorów i obniżeniu wieku emerytalnego, wybuchnie ogólnopolskie powstanie? Czy Petru, Niesiołowski i Schetyna są w stanie zapewnić spokojny sen łapówkarzom, złodziejom i aferzystom?
Walka z rządem wkracza w kolejną fazę. Fazę obłąkanej nienawiści. Znana lewicowa socjolog, na wiadomość, że Sejm odrzucił projekt ustawy, zezwalającej na dowolne zabijanie nienarodzonych dzieci do trzeciego miesiąca ciąży, napisała: „Trzeba uderzyć w fundamenty tego fanatyzmu, głupoty, zaściankowości i nienawiści do kobiet, czyli w Kościół i jego cynicznych hierarchów żądnych władzy. Przestańcie chodzić do Kościoła (…)”. Aby to stało się możliwe opozycja musi walczyć z reformą edukacji i wprowadzeniem wychowania patriotycznego. Musi zniszczyć program 500plus, a bojówkarze muszą zakłócać pogrzeb „Inki”, która staje się bohaterką młodzieży. Dlatego zrobią wszystko, żeby zablokować reformę sądownictwa, dlatego posuną się do zdrady i będą donosić na Polskę za granicą, żeby pozyskiwać poparcie tych wszystkich, którzy Polskę zwalczają. Za kilka lat może być za późno. Za kilka lat może się okazać, że złodzieje i oszuści siedzą w więzieniach, a wtedy kto stanie na czele walki z rządem?
Michnik oraz „Gazeta Wyborcza” stawiają na KOD, co jest kłopotem dla Platformy. Ale pomysł, aby partię skompromitowaną przez osiem lat nieudolnych i aferalnych rządów (o PSL już nikt nie pamięta, po „ludowcach” nawet nie ogłoszono żałoby) zastąpić lewicową zbieraniną, wydaje się mało rozsądny. Dziś już chyba tylko Petru wierzy w przyszłość KOD-u, ale trudno polityka, który nie ma programu, ani żadnych kompetencji do rządzenia czymkolwiek, podejrzewać o zdolność do analizy sytuacji. Klapa ostatniej demonstracji w Warszawie, na którą ściągano uczestników z całej Polski, pokazuje słabość pomysłu walki przy pomocy mało dowcipnych haseł i transparentów.
Kogo dziś pociągnie za sobą Wałęsa, poza garstką byłych donosicieli? Kogo zmobilizuje sędzia Rzepliński, który skutecznie ośmieszył Trybunał Konstytucyjny? Kto posłucha apeli paru aktorów na emeryturze oraz jednej niegdysiejszej gwiazdy telewizji? Pod budynkiem Rady Ministrów wisi kilkanaście przybrudzonych i spłowiałych plakatów, a od czasu do czasu pojawia się tam jakiś zabłąkany sympatyk i ściska dłonie znudzonych i zmarzniętych dyżurnych działaczy KOD-u. Cóż z tego, że ostatnią deskę ratunku w „obrońcach demokracji” widzą Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, Jan Bury, były poseł PSL czy Jerzy Miller, autor smoleńskiego raportu? KOD nikogo nie obroni.
Na krakowskim pikniku KOD-u telewizja pokazywała Edwarda Nowaka, byłego działacza nowohuckiej „Solidarności” , później menadżera w przemyśle zbrojeniowym. Nikogo więcej, choćby tylko trochę znanego, nie zauważyłem. Może Kraków, znany ze swoich kabaretów, okazał się odporny na polityczną farsę?
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia October 01 2016
1088 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".