Wszystko na to wskazuje, że wkrótce sporo podrożeją paliwa. I to nie w wyniku drożejącej ropy, ale decyzji rządu szukającego pieniędzy, ponoć na budowę nowych dróg. Minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk, wywodzący się z Małopolski zapowiedział podwyżkę podatków od paliw po to aby budować drogi, zgodnie z ambitnym planem jeszcze poprzedniego rządu PO-PSL.
W budżecie Unii Europejskiej na lata 2014-2020 przeznaczono dla Polski 48,2 mld zł na wsparcie budowy nowych dróg. Ale plan poprzedników zakłada budowę 3,9 tys. km autostrad i dróg ekspresowych 37 obwodnic miast. Na ten cel potrzeba co najmniej drugie tyle środków niż chce nam przekazać Unia. PiS nie chce być gorszy i zamierza zrealizować plan PO-PSL. Jest tylko jeden problem skąd wziąć na ten cel pieniądze? Pan minister Adamczyk zaproponował podwyżkę opłaty paliwowej i to co najmniej dwukrotnie.
Obecnie cena podstawowego oleju napędowego wynosiłaby ok. 1,60 zł za litr, gdyby nie różnego rodzaju podatki. Sama akcyza, czyli specjalny podatek wynosi prawie 1,20 zł/l. Do tego trzeba naliczyć kolejny podatek VAT w wysokości 0,71 zł, no i wreszcie 0,29 opłaty paliwowej przeznaczanej na budowę dróg. W efekcie podatki stanowią więcej niż sama wartość tego paliwa. Doliczenie kolejnego 0,29 zł/l na cenie ON spowodowałby zwiększenie VAT i zakupujący to paliwo musieliby zapłacić aż 0,36 zł więcej za litr tego paliwa. Trzeba jeszcze pamiętać o marżach hurtowych i detalicznych, które znów powodują wzrost ceny paliwa lanego do baku przez kierowców. I te marże bywają zróżnicowane co miałem okazję zauważyć jeżdżąc ostatnio dużo w województwie podkarpackim. Bywało, że w stacjach tej samej sieci ORLEN paliwo na którym jeżdżę różniło się marżą narzuconą przez ajentów aż o 0,26 zł na litrze. Zatem końcowa cena ON może wzrosnąć aż o pół złotego, co już poczujemy przy tankowaniu. Nie daj Bóg, żeby jeszcze podrażała ropa naftowa i obniżył się kurs złotówki w stosunku do dolara, a ceny paliw znów zbliżą się do 6 złotych za litr.
Rozmawiałem o tym podczas pobytu w sanatorium z mieszkańcem tzw. ściany wschodniej, czyli Lubelszczyzny, która słynie z poparcia partii rządzącej. Jednak on zwolennik tej partii przyjął tę zapowiedź z dużym niezadowoleniem. On bardzo rzadko korzysta z autostrad i dróg ekspresowych, a bardziej mu zależy na budowie i naprawie dróg lokalnych, które są finansowane głównie z pieniędzy samorządów. Dlatego uważa, że jest to niesprawiedliwe, aby on i jemu podobni klienci stacji paliowych płacili rosnącą opłatę paliwową tak samo jak kierowcy regularnie poruszający się po autostradach i drogach ekspresowych. Powinien to być sygnał dla rządzących, że takimi decyzjami mogą sobie zniechęcić swoich potencjalnych wyborców.
Dodatkowo propozycje ministra Adamczyka szukającego pieniędzy na budowę dróg a polegające na obniżeniu kosztów ich budowy mogą także zastanawiać. Zwężenie pasa rozdzielającego jezdnie na autostradzie z 5 metrów do 2,5 metra, który obecnie głównie stanowi rezerwę pod budowę kolejnych pasów, może zmniejszyć bezpieczeństwo podróżujących tymi drogami. Także oszczędności w stosowanych technologiach mogą nam wyjść przysłowiowym bokiem. Trzeba pamiętać o podstawowej zasadzie, że to co tańsze bywa z reguły drogie w perspektywie czasowej. Kupiony tani szajs wymaga szybko zakupu kolejnego sprzętu. Zaoszczędzone pieniądze na tańszych technologiach trzeba będzie szybko wydać na modernizacje i remonty. I o tym powinni pamiętać politycy PiS. No chyba, że mają to w nosie, bo zakładają iż niezbyt długo będą rządzić. I na koniec pamiętajmy, że wzrost cen paliwa spowoduje podwyżkę cen większości towarów i usług.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia April 15 2016
809 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".