Po zjedzeniu odgrzanej w ogniskowym ¿arze kaczki przyszed³ czas na powa¿ne wêdkowanie. Sprawdzili¶my zestawy z robakami, za³o¿yli¶my na haczyki ¶wie¿e rosówki i zarzucili¶my zestawy. Andrzej swój rosówkowy zestaw zarzuci³ do¶æ daleko w dó³ rzeki. - I co? Tam nie bêdzie ryby? - stwierdzi³ pytaj±co, nie oczekuj±c zreszt± odpowiedzi z naszej strony. Powtórzy³ zreszt± jeszcze parê razy pod nosem: - No, co? Tam nie bêdzie ryby? Na drugim kiju zamiast czerwonych robaków, podwiesi³ ¿ywczyka. Ten zestaw zarzuci³ trochê bli¿ej. Ja i Leszek nie przerzucali¶my zestawów ¿ywcowych. Uznali¶my, ¿e jeszcze trochê poczekamy, bo jak na razie nic nie wskazywa³o na to, by nasze ¿ywczyki zainteresowa³y jakiego¶ sandacza. Minê³y kolejne dwie godziny. Je¶li idzie o brania, to sza³u nie by³o. Dzwonki na szczytówkach milcza³y jak zaklête. Patrzyli¶my na drugi brzeg Dunajca, gdzie jaki¶ wêdkarz blachowa³. Nie zauwa¿yli¶my jednak by i on co¶ zaczepi³. Zreszt± po godzinie zwin±³ sprzêt i odjecha³ samochodem.
Tymczasem s³oñce zaczê³o powoli chowaæ siê za lasem i nagle zrobi³o siê do¶æ zimno. Ubrali¶my kurtki i do³o¿yli¶my drewna do ognia. Zamierzali¶my usi±¶æ przy ognisku, gdy na równe nogi zerwa³ nas d¼wiêk sygnalizacyjnego dzwonka na Andrzejowym kiju. Podbiegli¶my. Szczytówka by³a wygiêta i lekko dr¿a³a. Andrzej poczeka³ jeszcze chwilê, pó¼niej zaci±³ i zacz±³ hol. Wygiêty kij wskazywa³ na spor± sztukê. W pewnym momencie Andrzej przesta³ krêciæ ko³owrotkiem i trzyma³ napiêt± ¿y³kê. Ryba jakby zamurowa³a. Trwa³o to mo¿e z minutê. Pó¼niej Andrzej podci±gn±³ kij w górê i znów powoli zacz±³ zwijaæ ¿y³kê. I nagle kij siê wyprostowa³, a ¿y³ka zaczê³a lu¼no zwisaæ ze szczytówki. Stali¶my jak oniemiali. Okaza³o siê, ¿e przypon w po³owie zosta³ przerwany albo przegryziony. Zamiast sandacza ¿ywcem prawdopodobnie zainteresowa³ siê szczupak, który da³ sobie radê z plecionk±.
Wiêcej brañ ju¿ nie mieli¶my, ale do pó¼nych godzin wieczornych dzia³a³a adrenalina. Nie tylko u Andrzeja. A o zerwanej, tajemniczej rybie rozmawiali¶my jeszcze w samochodzie wracaj±c do Nowej Huty.
Jakub Kleñ
Swój zestaw Andrzej zarzuci³ do¶æ daleko w dó³ rzeki.
· Napisane przez Administrator
dnia November 27 2015
985 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".