Ostatnie tygodnie przypominają czasy, gdy w 1980 roku powstała i przez kilkanaście miesięcy działała legalna „Solidarność”. Był to okres wielkiego napięcia: z jednej strony rozwijał się wielki ruch społeczny, liczący 9 milionów członków, który pragnął uwolnienia Polski spod komunistycznej władzy, z drugiej strony sowieccy namiestnicy starali się ten ruch osłabić i zniszczyć. Z jednej strony siłą „Solidarności” był powszechne oczekiwanie zmian, z drugiej w obronie przed zmianami ostatnią bronią reżimu były bezpieka, wojsko i rządowe media, czyli telewizja i prasa. Kłamstwo zalewało kraj, fałszowało rzeczywistość, odwracało znaczenie faktów, jeszcze bardziej upodlało wysługujących się władzy dziennikarzy, a równocześnie topiło fenomen największego w historii Europy ruchu społecznego w błocie pomówień, inwektyw, oszustw, przemilczeń, obłudy i manipulacji. Wszyscy wiedzieli, że telewizja i oficjalna prasa kłamią, a jednak osad tej propagandowej wojny pozostawał w umysłach czytelników i telewidzów: sto razy powtarzane kłamstwo wbija się w pamięć i utrudnia rzetelną ocenę sytuacji. Właśnie na to liczyła władza, bo chociaż nikt jej nie wierzył (nawet ona sama nie wierzyła w swoje kłamstwa), to w podświadomości czytelników i telewidzów pozostawały codziennie powtarzane oskarżenia, oszczerstwa, insynuacje.
Dokładnie tak samo działają dzisiejsi dysponenci głównych stacji telewizyjnych i części gazet. Publiczność ze zdumieniem przeciera oczy oglądając rozmaite telewizyjne programy informacyjne i publicystyczne. Przeciera oczy i pyta, czy podobnie ordynarne łgarstwa mają jakikolwiek sens, czy przekręcając znaczenie słów i faktów można kogokolwiek oszukać, czy skupianie uwagi na mało znaczących epizodach jest w stanie odwrócić uwagę od wielkich szachrajstw i nadużyć. Jesteśmy przekonani, że poziom telewizyjnego przekazu osiągnął już dno, ale następnego dnia dowiadujemy się ze zdumieniem, że można kłamać i oszukiwać jeszcze bezczelniej.
Metody są zawsze te same. Politycy, którym grunt pali się pod nogami, bo czeka ich odpowiedzialność za działanie na szkodę własnego państwa, powtórzą każdą insynuację i użyją każdego oszczerstwa. Pomogą im w tym funkcjonariusze frontu propagandy i gadzinowi dziennikarze. Małe sprawy urosną do wielkich problemów, aby zatuszować prawdziwe przestępstwa i rzeczywiste afery. Polityczne trupy, reanimowane na chwilę, pojawią się jako bezstronni komentatorzy wydarzeń i specjaliści od politycznej moralności. Medialni cwaniacy, przebrani za autorytety, rozczulą się nad upadkiem politycznych obyczajów i słabością ludzkich charakterów. Kłamstwo tak spowszednieje, że jakakolwiek prawdziwa informacja wyda się podejrzana i służąca jakimś mrocznym celom. Błoto, które ochlapie nas z telewizyjnego ekranu, będzie lepkie i trudne do zmycia.
Tak było wtedy, gdy komuna gotowa była użyć wszelkich środków, aby obronić się przed „Solidarnością”. Tak jest obecnie, gdy obóz władzy, zbudowany z Platformy i PSL, ale wzmacniany podpórkami, ukrytymi za szyldami Zjednoczona, Nowoczesna, Razem, Osobno itp., ratuje się nie tylko przed utratą władzy, ale przede wszystkim przed rozliczeniem ośmiu lat zarządzania publicznymi pieniędzmi. Osad kłamstwa, który zakleja ekrany telewizorów, jest jednak możliwy do usunięcia. Wyobraźmy sobie, jak piękny może być świat, który przestaną obrzydzać telewizyjni oszuści. Z jaką ulgą odetchniemy, gdy uwolnimy się od zmory, która co wieczór zatruwa nasze domy i nasze myśli.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia October 02 2015
831 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".