Zaskakuj±ce by³o to, ¿e po zapadniêciu zmroku na ¿adnym z sze¶ciu kijów nie mieli¶my ani jednego brania. Pocieszali¶my siê jednak, ¿e mo¿e ¶witem brania siê zaczn±, a tymczasem przy ognisku wspominali¶my z Andrzejem chwile spêdzone przed laty na tej, uroczej wówczas, polance. I wspominali¶my ryby, jakie wtedy tutaj ³owili¶my.
Po pó³nocy zacz±³ nas lekko morzyæ sen. Ka¿dy z nas usadowi³ siê na swoim wêdkarskim krze¶le. D³ugie wieczorne rozmowy zosta³y zast±pione wypowiadanymi przez nas co jaki¶ czas pojedynczymi s³owami. Zaczêli¶my przysypiaæ. Narastaj±cej senno¶ci nie przerwa³ niestety ¿aden d¼wiêk sygnalizatora. - Taki d¼wiêk na pewno skutecznie by nas rozbudzi³ – stwierdzi³ w pewnym momencie Andrzej i na dwie godziny przesta³ siê w ogóle odzywaæ. Chyba zasn±³.
Szok przyszed³ gdzie¶ oko³o czwartej nad ranem, gdy zaczê³o szarzeæ. Przed sob± zobaczyli¶my szeroki pas b³ota, z którego wystawa³y kêpki moczarek i innych wodnych ro¶lin – b³ota, bo trudno inaczej nazwaæ ³owisko, w którym woda mia³a mo¿e z piêæ centymetrów g³êboko¶ci. Ten pas b³ota ci±gn±³ siê jakie¶ dwadzie¶cia, mo¿e trzydzie¶ci metrów w stronê ¶rodka zbiornika. Jasne sta³o siê dla nas dlaczego ryby nie bra³y. Dorzucili¶my drewna do ogniska, wyci±gnêli¶my termosy z kaw± i zaczêli¶my wczesne ¶niadanie. Nie by³o sensu ³owiæ tutaj d³u¿ej. Jeszcze, si³± inercji, posiedzieli¶my przy ognisku, ale o siódmej zwinêli¶my kije i zaczêli¶my siê pakowaæ. Jedyn± pociech± w tej ca³ej sytuacji by³o to, ¿e pomimo mu³u i ro¶linno¶ci przy ¶ci±ganiu wêdek nie zerwali¶my ¿adnego zestawu.
Najbardziej niepocieszony by³ Leszek, któremu wcze¶niej wraz z Andrzej wiele naopowiada³em o wêdkarskim raju naszej m³odo¶ci. Z tego raju nie pozosta³o nic. No, mówi±c prawdê, co¶ pozosta³o – pozosta³y wspomnienia.
Niestety, zbiornik w Czchowie w ci±gu ostatnich trzydziestu lat zmieni³ siê bardzo na niekorzy¶æ. Wzros³o jego zamulenie i wiele miejsc, w których kiedy¶ ³owili¶my z Andrzejem ca³e stada leszczy, dzisiaj nie nadaje siê ju¿ do wêdkowania. Tak jak nasza mityczna polanka. £owiæ mo¿na jeszcze od strony lasu, ale bli¿ej zapory. S± te¿ dwa, mo¿e trzy stanowiska nad brzegiem wody w lesie bli¿ej Tropia. Na oko niez³e wra¿enie robi równie¿ zatoka poni¿ej drogi od cmentarza w Tropiu do lasu. Problem w tym, ¿e brzeg jest tam zaro¶niêty szerokim na trzy, cztery metry pasem trzcin i nie ma mo¿liwo¶ci podej¶cia do wody. Jednym rozwi±zaniem pozostaje skorzystanie z ³ódki lub pontonu. Ale w trakcie naszego pobytu nie sprawdzili¶my tego miejsca, bo nie dysponowali¶my sprzêtem p³ywaj±cym.
Zbiornik zaporowy w Czchowie ma niew±tpliwie du¿y potencja³ – i turystyczny i wêdkarski. Tym bardziej, ¿e okolica jest piêkna. Ale jezioro wymaga gruntownej rewitalizacji. A na ni±, przynajmniej w najbli¿szym czasie raczej siê nie zanosi. O czym ze smutkiem donosi...
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia September 12 2015
877 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".