Ostatnio wielu publicystów, nawet w lokalnych gazetach, z dużym zaangażowaniem analizuje sytuację międzynarodową zapominając o swoim podwórku, na którym zresztą też dzieje się wiele po odejściu premiera do Brukseli. Powstaje nowy rząd i trzeba przypominać mu co jest ważne do załatwienia w naszym kraju.
W tym tygodniu wiarygodna Fundacja Bertelsmanna opublikowała raport o poziomie sprawiedliwości społecznej w państwach Unii Europejskiej. Warto pochylić się nad ustaleniami z niego wypływającymi i zachęcić rządzących lub aspirujących do tej władzy do wyciągnięcia odpowiednich wniosków. W analizach skupiono się bowiem na ważnych dla życia całego społeczeństwa sprawach, a to: dostępie do edukacji, pracy i opieki medycznej. Badano także jak kraje radzą sobie z dyskryminacją i biedą. Okazuje się, że w tych badaniach najlepiej wypadły bogate państwa jak: Szwecja, Dania, Holandia, czy Finlandia. Chociaż i tam wskazywano na nieprawidłowości, jakimi są różne dyskryminujące posunięcia w stosunku do imigrantów na rynku pracy. Zaskakująco wysoko, bo na piątym miejscu wśród krajów byłego obozu „demoludów” uplasowały się Czechy. Polska zajęła wśród 28 krajów UE, szesnaste miejsce, co jak niektórzy twierdzą jest niezłym wynikiem, bo jeszcze w 2008 roku byliśmy pod tym względem na ostatnim miejscu. Ponoć zagrożenie biedą u nas spadło z 33 do 25 procent. Raport chwali też zwiększenie dostępności do edukacji, a to m.in. poprzez krytykowane przez niektórych wysłanie sześciolatków do szkół, pięciolatków do zerówek. Najgorzej oceniany jest dostęp do opieki medycznej, która wciąż się u nas pogarsza i tu jesteśmy na 26 miejscu i wyprzedza nas w tym niechlubnym rankingu tylko Łotwa i Rumunia. Nie polepszyła się także sytuacja na rynku pracy, bo bezrobocie utrzymuje się u nas na wysokim poziomie.
Natomiast moim zdaniem najważniejsze są analizy dotyczące naszego systemu podatkowego, który wymaga zmian. Co prawda co miesiąc oddajemy fiskusowi 35 proc. naszego wynagrodzenia, czyli w okolicach średniej krajów OECD. Jednak nasz system podatkowy nie jest sprawiedliwy. Mamy niską kwotę wolną od podatku oraz niską górną stawkę podatkową, co sprawia, że mamy praktycznie podatek liniowy, którego na tym etapie rozwoju nie jestem zwolennikiem, bo wręcz bije w biedniejsze warstwy społeczeństwa. Jeśli zsumujemy całość podatków, czyli PIT oraz wysokie składki ubezpieczeniowe, okazuje się, że mamy jedną z najwyższych stawek podatkowych w OECD dla osób zarabiających połowę średniej płacy, a ci co zarabiają dwukrotność tej stawki i więcej mają jedną z najniższych stawek podatkowych. Ta sytuacja dotyczy też przedsiębiorców. Jeśli ktoś prowadzi sklep i zarabia 3 tys. zł, płaci 1 tys. składek, to jest tyle samo, co ten przedsiębiorca, który ma dochód 100 tys. zł. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że jest to zły system podatkowy. Trzeba jak najszybciej zmienić go w kierunku zwiększenia obciążenia podatkowego bogatszych, a zmniejszenie płatności danin przez uboższych. Emeryt, rencista i biedniejsza rodzina prawie wszystkie dochody przeznacza na podstawowe wydatki warunkujące egzystencję i jeśli pieniędzy im brakuje to nie dojadają, nie leczą się, bo nie mają na leki lub wpadają w spiralę zadłużenia wobec sprzedawców prądu, ciepła lub administrujących mieszkaniami. Tak nie może być! Na tym etapie rozwoju bogaci powinni płacić większe podatki, bo nie odczują oni tego w swojej kieszeni tak jak ludzie ubożsi. Najwyżej rzadziej zmienią swoją brykę na bardziej wypasioną.
SŁAWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia September 18 2014
902 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".