Tusk marzy o tym, żeby przetrwać wakacje. Wierzy, że za dwa miesiące Polacy zapomną o szczegółach podsłuchanych rozmów, a media ogłoszą nową ofensywę Platformy, zapoczątkowaną nieznaczną rekonstrukcją rządu. Prawdopodobnie Sienkiewicz zostanie odwołany i pójdzie na jakieś dobrze płatne zesłanie, a Tusk wystąpi w Sejmie i oświadczy, że kryzys został zażegnany. Politycy PO w zaprzyjaźnionych telewizjach będą opowiadać, że „nowe otwarcie” (które to już z kolei?) pozwoli odbudować nadszarpnięte zaufanie wyborców.
Czy to się uda Tuskowi, którego pozycja tak bardzo słabnie w jego własnej partii? Większość spośród tych posłów i lokalnych działaczy Platformy, dla których nie starczyło bardziej dochodowych posad i przywilejów, szemrze ze złością, że łapczywość i niefrasobliwość liderów z pierwszego szeregu, będzie ich kosztować utratę nawet tego, co obecnie posiadają: mandatów poselskich i miejsc w radach sejmików, powiatów czy gmin.
Platforma nie zdecyduje się na wcześniejsze wybory z dwóch powodów: większość posłów już wie, że nie może liczyć na miejsca w nowym parlamencie i nie chce o kilka czy kilkanaście miesięcy skrócić pobierania poselskich uposażeń, natomiast ci wszyscy, którzy jak szarańcza obsiedli rząd i państwowe spółki dobrze wiedzą, że wraz z utratą władzy zacznie się okres rozliczeń, badania dokumentów, sprawdzania przetargów i faktur, przesłuchiwania podejrzanych. Zaprzyjaźnieni urzędnicy, którzy na niejeden przekręt przymykali oko, stracą pracę albo przejdą na stronę zwycięzców, a wtedy przestaną kryć kanciarzy i złodziei. Usłużni prokuratorzy zostaną skierowani do ścigania osobników zalegających z alimentami albo niepłacących mandatów, a inni, którzy przyjdą na ich miejsce nie będą umarzać zarzutów o korupcję czy pranie brudnych pieniędzy „z powodu znikomej szkodliwości”. Także sędziowie przestaną odbierać telefony od asystentów polityków i posłusznie wykonywać polecenia. Platforma wie, że tak się stanie i dlatego będzie kurczowo trzymać się władzy tak długo, jak to możliwe.
Kłopotem dla Tuska mogą okazać się sondaże, bo gdy poparcie dla PO spadnie poniżej 20 procent, partia rozsypie się jak domek z kart. Politycy skoczą sobie do gardeł, obwiniając się o spowodowanie katastrofy, a co zapobiegliwsze polityczne szaraczki zaczną rozglądać się za nową partyjną przystanią, oferującą im większe szanse w wyborach. Oczywiście, można produkować własne sondaże, w których poparcie wzrośnie po każdym nowym wykrytym złodziejstwie.
Platforma dryfuje ku efektownej klęsce. Ani Tusk, ani nikt inny w PO nie ma pomysłu, jak uratować się przed zatonięciem. Europejska prasa już spekuluje, co czeka polityków tej partii po utracie władzy. W każdym razie ich szanse na europejskie posady zmalały do zera. Teraz plują sobie w brodę, że w porę nie uciekli do europarlemntu i nie zapewnili sobie bezpiecznych immunitetów.
Gdzie rząd pojedzie na wakacje? Gdzie pojadą Tusk, Sikorski, Sienkiewicz? Przypuszczam, że nigdzie nie pojadą. Za granicą staliby się przedmiotem kpin, a w kraju obiektem oburzenia i jawnie okazywanej niechęci. Zamkną się więc za murami rządowych rezydencji i będą narzekać na krnąbrny naród, który nie chce docenić ich talentów.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia July 03 2014
1031 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".