Przysz³a zima. Za oknem ¶nieg i mróz. Jaka ryba przychodzi wtedy cz³owiekowi do g³owy? Oczywi¶cie – miêtus. Bo chocia¿ od kilkunastu lat nie mo¿na go ³owiæ od grudnia do koñca lutego, to przecie¿ ta jedyna s³odkowodna, dorszowata piêkno¶æ zawsze kojarzy siê z zimnem i ¶nie¿n± zawieruch±. Jak napisali kiedy¶ w swojej ksi±¿ce „Wêdkarstwo gruntowe” Jacek Kolendowicz i Tadeusz Zalewski: „Jad±c na p³ocie ³owi siê tak¿e kr±pie. Poluj±c na leszcze mo¿na na³owiæ kr±pi, jazi, a czasami nawet kleni. W ³owisku ¶winek mog± pojawiæ siê tak¿e certy. Natomiast z wyprawy na miêtusa prawie nigdy nie przynosi siê innych ryb, Dlaczego? Przyczyn± jest pora ³owienia – najczê¶ciej pó¼ny wieczór, przed¶wit, a czasem nawet ¶rodek nocy. Je¿eli do tego okazuje siê, ¿e miêtusy najlepiej ¿eruj± w „z³±” pogodê – pochmurn±, wietrzn±, d¿d¿yst± lub z opadami ¶niegu, to nie ma siê czemu dziwiæ, ¿e s± rzadko ³owione przez zwyk³ych, „dziennych” wêdkarzy”.
Miêtusa z³owi³em raz w ¿yciu. By³o to na pocz±tku lat dziewiêædziesi±tych ubieg³ego wieku (a wiêc prawie æwieræ wieku temu), jako¶ pod koniec listopada. By³o ju¿ tak zimno, ¿e pude³ko z robakami przymarz³o do kamienia, na którym go po³o¿y³em. Z dwójk± kolegów wybra³em siê nad Dunajec poni¿ej zapory w Czchowie. W tym miejscu rzeka by³a niemal wymarzona dla miêtusów. Woda czysta, dobrze natleniona, dno kamieniste, chocia¿ by³y i miejsca p³ytsze, piaszczyste. W pobli¿u kamiennych opasek sporo by³o te¿ ró¿nych wyp³ukanych przez nurt g³êbszych do³ków.
Na wod± zjawili¶my siê oko³o trzeciej po po³udniu, jeszcze za dnia. Mieli¶my co najmniej pó³torej godziny (zanim zapadnie zmrok), by dok³adnie obejrzeæ potencjalne miejsca zarzucenia naszych zestawów oraz zebraæ trochê drewna na nocne ognisko. Gdy zacz±³ zapadaæ zmrok zarzucili¶my po dwa zestawy gruntowe. Na swoich zestawach, w charakterze przynêty, umie¶ci³em kawa³ek w±tróbki (na jednym z nich) oraz ogonek p³otki kupionej w sklepie (na drugim zestawie). Na szczytówkach obu kijów umie¶ci³em dzwoneczki (chemiczne sygnalizacyjne ¶wietliki by³y wtedy rzadko¶ci±). Po przeciwnej stronie Dunajca widzia³em stanowiska kilku wêdkarzy, którzy jako sygnalizatory brañ stosowali klasyczne styropianowe bombki, pod którymi pali³y siê bia³e znicze. Najwa¿niejsze, ¿e bombki przy takim o¶wietleniu by³y do¶æ dobrze widoczne.
Przez kilka godzin nie mieli¶my ani jednego brania. Gdzie¶ oko³o dziesi±tej wieczorem, dzwonek na kiju jednego z kolegów nerwowo zareagowa³. Ten d¼wiêk postawi³ nas na nogi. Kolega podbieg³, i zaci±³. Przez kilka minut holowa³ jak±¶ zdobycz, ale ta, niemal przy samym brzegu uwolni³a siê. W ¶wietle latarki zobaczyli¶my tylko srebrny b³ysk pod wod±. Co to mog³o byæ? Kleñ? Byæ mo¿e. Ale tego siê ju¿ nie dowiemy.
To branie wyra¼nie doda³o nam energii. O¿ywienie by³o widoczne. W ruch posz³y termosy z herbat±. Zaczê³y siê rozmowy, serwowanie dowcipów i dogl±danie kijów. Jakby w ka¿dego z nas wst±pi³ nowy duch. Bo co¶ wziê³o. Ale znów nasta³a cisza. S³ychaæ by³o tylko szum wody wypuszczanej z zapory i rzadki odg³os samochodu przeje¿d¿aj±cego poblisk± drog± w stronê Brzeska lub Nowego S±cza. Poza tym ciemno i cisza.
Tak by³o niemal przez trzy godziny. Minê³a pierwsza po pó³nocy, gdy na jednym z moich kijów bardzo lekko odezwa³ siê sygnalizacyjny dzwonek. W zasadzie by³o to dwukrotne, lekkie uderzenie grzechotki. Podbieg³em do kija. Cisza. Posta³em nad wod± mo¿e z piêæ minut i nadal cisza. Co jest? A, pal sze¶æ. Sprawdzê. Na wszelki wypadek lekko przyci±³em i zacz±³em wyci±gaæ zestaw. Poczu³em opór. Zaczep? To by³a pierwsza my¶l jaka przysz³a mi do g³owy. Tak, mo¿e zaczep, ale ten zaczep jest jakby jaki¶ ¿ywy. Zacz±³em hol. Ryba nie stawia³a wiêkszego oporu. Po dwóch minutach mia³em na brzegi miêtusa. Mierzy³ czterdzie¶ci dwa centymetry. Po³akomi³ siê na ogon p³otki.
Jakub Kleñ
· Napisane przez Administrator
dnia January 30 2014
1308 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".