Brania zaczê³y siê po godzinie. Najpierw nerwowo zapiszcza³ sygnalizator na kiju Leszka. Pierwsze branie, wiadomo, zawsze budzi sensacjê, wiêc obaj z Andrzejem, szybko znale¼li¶my siê przy stanowisku naszego kolegi. D¼wiêk umilk³. Bombka tak¿e tkwi³a nieruchomo, ale po chwili zaczê³a lekko osuwaæ siê w dó³, a pó¼niej do¶æ zdecydowanie poszybowa³a w górê. Leszek zaci±³. Po szczytówce jego kija widzieli¶my, ¿e zaciêcie nie by³o puste, ale musieli¶my poczekaæ dwie minuty, ¿eby zobaczyæ efekt tego zaciêcia. Wreszcie „efekt” znalaz³ siê w podbieraku. By³ to pierwszy tego zes³awicki leszcz. Ca³kiem przyzwoity, ze z³otawym odcieniem ³uski. Mierzy³ trzydzie¶ci sze¶æ centymetrów.
Po chwili emocje zwi±zane z pierwsz± ryb± minê³y, a tu Leszek ma nastêpne branie. I znów wyci±gn±³ leszcza. Tym razem ryba mierzy³a trzydzie¶ci cztery centymetry. – No, no – powiedzia³ Andrzej. – ¯eby tylko nie skoñczy³o siê na tym, ¿e ty nawyci±gasz leszczy, a my zostaniemy o suchych siatkach.
Na wszelki wypadek, na haczyki jednego z naszych zestawów za³o¿yli¶my – sprawdzon± tego dnia przez Leszka przynêtê: ziarno kukurydzy okraszone bia³ym robakiem. Nie minê³a godzina i w siatce mia³em dwa w³asne leszcze, Andrzej trzy, a Leszek jeszcze dodatkowe dwa. Tak wiêc tego dnia z³owili¶my razem 9 leszczy. Wszystkie powy¿ej trzydziestu centymetrów.
Jakub Kleñ
Leszczyk jak malowany.
· Napisane przez Administrator
dnia July 12 2012
784 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".