Od 1 lipca wszędzie wolno już polować na największą rybę naszych rzek, czyli suma (chociaż suma można też spotkać w niektórych zbiornikach i zalewach – jak choćby w naszym zalewie przy ul. Bulwarowej, o czym nowohuccy wędkarze wiedzą doskonale). Największe sumy łowione są w Wiśle i w Odrze. Rekordowego suma w roku 1986 złowił Jan Marzec w rzece Regalica. Jego ryba mierzyła 2 metry i 25 centymetrów, a ważyła 67 i pół kilograma. A więc, ani nie Wisła, ani nie Odra? Otóż, nie całkiem. Regalica, to położone na wschód od głównego biegu Odry jej prawe ramię. Dlatego rzeka ta nazywana jest też Odrą Wschodnią. Od głównego nurtu Odry oddziela się na jej 730. kilometrze, a następnie wpada do jeziora Dąbie. Gdyby ktoś w wakacje wybierał się w tamte rejony, to warto pamiętać, że Regalica to łowisko o nizinnym charakterze (kraina leszcza). Występuje w niej większość gatunków ryb słodkowodnych. Można tu liczyć na dorodną płoć, leszcza, okonia, sandacza, szczupaka, węgorza, no i rekordowego suma. Ale może się także trafić troć, pstrąg albo karp.
Wracajmy jednak do suma. Ryba ta na pewno nie jest „wzrokowcem”. Średnica jej oka stanowi jedną setną długości ciała. Wzrok służy jej jedynie do ogólnej orientacji i to tylko w najbliższym otoczeniu. Sum jest za to świetnym „węchowcem”. Duże rozstawienie otworów węchowych daje sumowi stosunkowo rozległą powierzchnię błon z zakończeniem receptorów węchowych i jednocześnie dużą wrażliwość na wyłapywanie nawet śladowych ilości substancji zapachowych. A biorąc pod uwagę fakt, że sum ma również doskonale rozwinięte zmysły słuchu, dotyku i smaku, to nic dziwnego, że jest rybą doskonale przystosowaną do przebywania w ciemnych partiach wody i że często żeruje w porze nocnej.
Sum, to ryba legenda. Czasami można usłyszeć mrożące krew w żyłach opowieści, że sum pożarł psa czy nawet małe dziecko, które nieopatrznie wpadło do wody. To jednak tylko legendy. W rzeczywistości, w stosunku do swojej wielkości, sum ma bardzo mały żołądek, w związku z tym zjada na ogół niewielkie ryby. Ichtiolodzy analizowali zawartość żołądków niektórych drapieżników złowionych w Wiśle i okazało się, że największe ryby pożera szczupak (84-centymetrowy szczupak miała w żołądku rybę długości 32 centymetrów). Następny na tej liście jest sandacz (okaz mierzący 82 centymetry miał w żołądku zdobycz długą na 23 centymetry). Sum znalazł się dopiero na trzecim miejscu (w żołądku ryby mierzącej 150 centymetrów znaleziono zdobycz długości 19 centymetrów). Dopiero u 183-centymetrowego suma złowionego w Dnieprze, największa znaleziona w jego treści pokarmowej ryba miała 32 centymetry długości – czyli tyle samo, ile mierzyła ryba pożarta przez mniejszego o połowę od tego suma, szczupaka.
W legendzie dotyczącej suma jedno jest prawdziwe – sum może dorosnąć do kolosalnych rozmiarów. L. P. Sabaniejew w książce „Ryby Rosji” napisał, że ok. 1850 roku w Dnieprze złowiono suma, który mierzył ponad 2 sążnie (czyli ponad 4,2 metra) i ważył 18 pudów (tj. ponad 226 kilogramów). Co prawda, takich potworów w Wiśle czy Odrze nie spotkamy, ale przygodę z zaciętym okazem mierzącym półtora metra też na pewno zapamiętamy na długie lata.
Jakub Kleń
· Napisane przez Administrator
dnia July 07 2011
1587 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".