Ostatnio pisa³em o sprawach du¿ych ogólnopolskich, a tu wokó³ nas toczy siê ¿ycie i Czytelnicy maj± ró¿ne sprawy, które chcieliby poruszyæ i za³atwiæ. Nie piszê tego felietonu w Warszawie, ale tutaj w Nowej Hucie i ¿yjê tymi samymi problemami co wiêkszo¶æ nowohucian. Na swoim dy¿urze spotka³em siê z kilkoma osobami i odebra³em telefony z ró¿nymi interwencjami. Bêdê o tym pisa³ w informacji z redakcyjnego dy¿uru. Jednak w tej rubryce postanowi³em po¶wiêciæ nieco uwagi mojemu sta³emu Czytelnikowi, którego wspiera³em w toczonej przez niego batalii przeciwko du¿emu przedsiêbiorstwu, wydawa³oby siê skazanej na przegran±. On jednak, starszy cz³owiek, który jest kombatantem i przepracowa³ uczciwie wiele lat w PRL wierzy³, ¿e w³adze wezm± to pod uwagê w toczonej przez niego walce o prawo do spokojnego mieszkania.
Chodzi³o o zlokalizowanie w jego bloku spo¿ywczego sklepu jednej z du¿ych sieci. Firma zajê³a lokal na parterze po by³ym sklepie obuwniczym, który dzia³a³ tutaj przez lata i nie wadzi³ nikomu. Beztrosko zaadaptowano pomieszczenia dla zupe³nie innej bran¿y, a umieszczone urz±dzenia sta³y siê uci±¿liwe dla najbli¿szych s±siadów. W znajduj±cych siê powy¿ej mieszkaniach odczuwa³o siê wibracje urz±dzeñ, a z umieszczonej pod oknami wentylacji wali³o ¶mierdz±ce gor±ce powietrze tak, ¿e latem by³o jak w piekle. Ca³o¶æ uzupe³nia³y samochody dostawcze parkuj±ce pod oknami, w w±skiej uliczce, z których rur wydechowych wali³y spaliny. Starszy pan podj±³ nierówn± walkê z potê¿n± firm± pisz±c skargi do ró¿nych instytucji i organów kontrolnych. Pocz±tkowo wydawa³o siê, ¿e stoi na straconej pozycji, biurokracja by³a powolna. S³u¿by porz±dkowe umy³y rêce twierdz±c, ¿e przepisy nie pozwalaj± egzekwowaæ prawa na lokalnych drogach. Jednak nie rezygnowa³ i siêga³ z interwencjami coraz wy¿ej, nawet do Prezydenta Miasta. Wspiera³em go w tym dzia³aniu, bo by³em w jego mieszkaniu i zda³em sobie sprawê z jego s³usznych racji.
Opublikowa³em w tej sprawie du¿y artyku³ w „G³osie”, interweniowa³em w administracji reprezentuj±cej w³a¶ciciela, a nawet podj±³em rozmowy z najwa¿niejszymi przedstawicielami lokalnej w³adzy. I sta³ siê cud. Jak mi opisa³ starszy pan, pewnego dnia przyjecha³y samochody znów ustawiaj±c siê rurami wydechowymi pod jego oknami. Na zwracane uwagi, kierowcy odpowiedzieli „niech siê pan cieszy, bo w³a¶nie firma siê wyprowadza...” i starszy pan zacz±³ dziêkowaæ. Gdy mi o tym opowiada³ przed kilkoma dniami na moim dy¿urze, ju¿ po sporym up³ywie czasu od tej chwili, widzia³em rado¶æ na jego twarzy. Przyszed³ do mnie tylko po to, aby mi powiedzieæ, ¿e by³ w sanatorium i obecnie wreszcie wie, ¿e ¿yje spokojnie i w jakiej¶ mierze jest mi za to wdziêczny.
Jestem ¶wiadom, ¿e swój sukces mój sta³y Czytelnik zawdziêcza g³ównie sobie i swojemu konsekwentnemu dzia³aniu, a jak tylko by³em ma³ym trybikiem, który wspiera³ go w tej batalii, ale tak¿e wiem, ¿e wp³yn±³em na pozytywne dla niego decyzje. Widz±c tego Cz³owieka ostatnio w redakcji zupe³nie w innym nastroju ni¿ to bywa³o wcze¶niej, zrelaksowanego i u¶miechniêtego, zda³em sobie sprawê z istoty misji lokalnego dziennikarstwa, które powinno byæ blisko ludzi i wspieraæ ich w podejmowanych dzia³aniach i staraniach. Odczu³em tak¿e satysfakcjê ze swojej pracy, ¿e mog³em przywróciæ zadowolenie z ¿ycia temu Cz³owiekowi, któremu siê to w pe³ni nale¿y.
S£AWOMIR PIETRZYK
· Napisane przez Administrator
dnia September 10 2010
1221 czytañ ·
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".