Tak się złożyło, że w tym roku kilka razy wędkowałem nad Wisłą. W różnych miejscach. Zarówno pod Tyńcem, jak i w Mogile oraz przy ujściu Raby do tej rzeki. Wiele się tutaj zmieniło. Pamiętam, ze trzydzieści, czterdzieści lat temu, Wisła na krakowskim odcinku była jedną z najbardziej zanieczyszczonych rzek w Polsce. Pamiętam, że praktycznie nie zamarzała. Zbyt dużo było w niej chemii. Pamiętam też stojące przy nabrzeżu w Mogile barki z piaskiem. Patrzyłem wtedy zarówno na nie, jak i na wodę, po której pływały żółtawo-zielonkawo-niebieskawe tłuste plamy, po jakichś smarach czy oleju. Co tu dużo mówić – Wisła była po prostu ściekiem. Z niedowierzaniem czytałem wówczas informacje o tym, że udało się doprowadzić do odrodzenia życia biologicznego w londyńskiej Tamizie. Że woda stała się w niej tak czysta, iż pojawiły się tam nawet pstrągi.
Od kilkunastu lat podobny proces można zaobserwować we Wiśle. Stan czystości jej wody uległ radykalnej zmianie – oczywiście na lepsze. Swoje zrobiło „odcięcie” zanieczyszczeń przemysłowych z rejonu Śląska. Swoje zrobiły również nowe oczyszczalnie ścieków komunalnych i przemysłowych, które przez lata trafiały bezpośrednio do rzeki. I chociaż dzisiaj trudno nazwać Wisłę rzeką o krystalicznie czystej wodzie, to jednak woda oczyściła się w niej na tyle, że królowa polskich rzek jest dzisiaj doskonałym łowiskiem dużych ryb, coraz chętniej odwiedzanym przez wędkarzy. A wielu z nich uważa nawet, że ryby z Wisły są bardzo smaczne. W niepamięć odeszły opowieści o zdobyczach cuchnących fenolem, które co prędzej należało z powrotem wypuszczać do wody.
(Ciąg dalszy za tydzień)
Jakub Kleń
Wisła w okolicach Mogiły
· Napisane przez Administrator
dnia September 06 2009
1085 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".