Prawdziwe wojsko to nie jest zabawka dla chłopców z boiska. Polska armia przeżywa trudne chwile. A przy tej okazji nieodpowiedzialni amatorzy narażają Polskę na poważne zagrożenie jej bezpieczeństwa.
Dobrze pamiętamy jak po objęciu rządu przez Platformę rozmaici jej dygnitarze wykrzykiwali, że nie dadzą się wykiwać Amerykanom i każą sobie słono zapłacić za instalowanie w Polsce tarczy antyrakietowej. Kilku bezradnych głupków nie rozumiało, że budowa tarczy jest przede wszystkim w interesie Polski i służy wzmocnieniu naszej obronności. Zamiast zrobić wszystko, żeby jak najszybciej doszło do decyzji o jej uruchomieniu, jeździli na kosztowne wycieczki do Stanów i tam robili ważne miny oraz stawiali absurdalne warunki. Amerykanie popukali się w czoło i postanowili sprawę odłożyć. Teraz zamiast tarczy pojawił się znacznie skromniejszy pomysł ustawienia w Polsce niewielkiej wyrzutni rakiet. Jak znam życie, chłopcy z boiska zmarnują i tę szansę.
Pół roku temu polska armia stała się ofiarą bezprzykładnej głupoty i nieodpowiedzialności. Postanowiono oszczędzać głownie na naszym bezpieczeństwie: na wojsku i policji. Będziemy mieć mało użyteczne boiska w każdej gminie (nie mają bieżni, nie można więc na nich trenować np. lekkiej atletyki, a jedynie kopać piłkę), ale będziemy bezbronni. Na zewnątrz i wewnątrz. Wewnątrz państwa nie ma co mówić o bezpieczeństwie, skoro gangsterzy mogą bezkarnie zabić komendanta głównego policji, a śledztwa i procesy w sprawie największych afer ślimaczą się przez całe lata, tak długo, aż nastąpi ich przedawnienie i przestępcy spokojnie znów pojawią się w polityce. O bezpiecznych ulicach, szczególnie wieczorem, już dawno przestaliśmy marzyć.
Bezpieczeństwo zewnętrzne to jednak jeszcze poważniejsza sprawa. Od niego zależy nasza pozycja w polityce międzynarodowej, a w przyszłości może nawet nasza niepodległość. Tymczasem plan modernizacji i wzmocnienia armii, poszedł do kosza, bo Tusk potrzebował pieniędzy, oczywiście głównie na propagandę.
Rząd podnosi alarm, gdy giną nasi żołnierze w Afganistanie, ale żałuje pieniędzy na ich uzbrojenie i wyposażenie, ba – dowiadujemy się nawet, że sami, za swoje pieniądze, muszą dokupować amunicję i wyżywienie. A generał, który staje w obronie swojego wojska, jest przedmiotem bezczelnych ataków politycznych nieudaczników.
Pewnie, że w armii jest wiele problemów. W telewizji oglądaliśmy niedawno magazyn pełen zakurzonych komputerów, które wojskowi kupili, a potem nie wiedzieli co z nimi zrobić. Przy okazji, ciekawe czyja firma dostarczyła te komputery? Ostatnio byliśmy też zbulwersowani wiadomością, że polscy żołnierze pozostawili na polu walki zabitego dowódcę, co w państwach, które szanują swój honor, jest wprost niewyobrażalne. Podobno dopiero Amerykanie znaleźli jego ciało. Ale nawet te bulwersujące wiadomości nie mogą usprawiedliwiać redukcji i rozbrojenia armii.
Poziom niekompetencji i nieudolności rządu Platformy osiągnął niebezpieczny poziom. Wojsko i policja to instytucje, które łatwo osłabić, ale później bardzo trudno ponownie wzmocnić. Skutki działania rządu piłkarzy-amatorów będziemy ponosić przez długie lata.
Ryszard Terlecki
· Napisane przez Administrator
dnia August 27 2009
1092 czytań ·
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".