Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.05.07] W lipcu...
· [2024.07.05] Presja ...
· Na niedzielę 7 lipca...
· [2024.07.05] Co nie ...
· [2024.06.28] Lipiec ...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
[2014.08.01] Zaprzyjaźnić się z karpiem (III)
Panuje powszechne przekonanie, że bez uprzedniego nęcenia możemy wybić sobie z głowy medalowego karpia. Oczywiście, jak to w wędkowani bywa, można mieć szczęście, i bez uprzedniego nęcenia wyciągnąć prawdziwy okaz. Takie przypadki zdarzają się jednak sporadycznie. Chcąc zapewnić sobie sukces w łowieniu karpi nęcić musimy co najmniej przez tydzień, a w przypadku gdy nastawiamy się na duże (i wyjątkowo ostrożne) karpie – nawet do miesiąca. W pierwszym tygodniu nęcimy dwu lub trzykrotnie (by zachęcić ryby do odwiedzania naszego łowiska), a w kolejnych tygodniach jednorazowo – zawsze o tej samej godzinie, o której planujemy wędkowanie.
Uniwersalną i chyba najlepszą karpiową zanętą są ugotowane ziemniaki. Stosuje się też kukurydzę, łubin, chleb, kasze itp. W bryłkach gliny produkty te wzbogaca się białymi lub czerwonymi robakami albo płatkami owsianymi. Przy nęceniu w rzekach dobrze jest zanętę wzbogacić o jakiś składnik smużący, np. stężałą krew, otręby, mleko w proszku czy tartą bułkę. Są wędkarze, którzy do zanęty dodają pieczywo krojone w niewielkie kostki, które przed użyciem lekko zwilżają wodą. Po wrzuceniu zanęty do wody, kostki te unoszą się z prądem wody, znakomicie wabiąc karpie.
Dłuższe nęcenie sprawia, że w łowisku pojawia się większa liczba ryb, a przy dużej koncentracji niewielkiej ilości pokarmu, budzi to w nich odruch konkurencji pokarmowej, powodując zmniejszenie ich ostrożności. A to niewątpliwie zwiększa szanse wędkarza.
Dzisiaj, przynajmniej u nas, w Polsce, używa się zasadniczo sześć rodzajów przynęt na karpie: chleb, rosówki lub czerwone robaki, ziemniaki, ciasto, kukurydzę i kulki proteinowe. Skuteczność każdej z tych przynęt zależy oczywiście od przyzwyczajeń lokalnych karpi. Są zbiorniki, gdzie karpie biorą niemal wyłącznie na kukurydzę, i są takie gdzie sukces przynosi kawałek ziemniaka. Jeśli chodzi o tę ostatnią przynętę, pamiętać należy, że ziemniak na przynętę musi być miękki, a jednocześnie spoisty jak masło. Jak taki ziemniak uzyskać? Wszystko zależy od odmiany i sposobu gotowania ziemniaków. Przystępując do przygotowania tej przynęty zaczynamy od wyboru odpowiedniej odmiany ziemniaków. Chodzi o to, by ziemniaki dobrze i równo się gotowały, nie rozpadały się w wodzie, a jednocześnie by po ugotowaniu były miękkie. Jeśli nie wiemy jakie ziemniaki wybrać, zapytajmy żony. Jej wieloletnie doświadczenie w gotowaniu ziemniaków na obiad, będzie gwarancją, że wybierzemy właściwą odmianę. A oto przepis: wybieramy ziemniaki podobnej wielkości, dokładnie je opłukujemy i gotujemy w osolonej wodzie na wolnym ogniu, do czasu aż zmiękną, uważając jednak, by ich nie rozgotować. Po odlaniu wrzątku ziemniaki wkładamy do zimnej wody na dwie, trzy godziny, by „zdębiały”. Następnie wyjmujemy je i podsuszamy. Tak przygotowane ziemniaki przechowujemy, luźno rozłożone, bez przykrycia. Dobrze jest w trakcie gotowania dodać parę garści rozgniecionego wałkiem siemienia konopnego. Doda to naszym ziemniakom smaku i aromatycznego zapachu, uwielbianego przez karpie.
Nie trzeba chyba przypominać, że rodzaj używanej przez nas przynęty, powinien wcześniej znaleźć się w składzie kul zanętowych.
A gdy znajdziemy się już na łowisku i założymy przynętę na haczyk, musimy tylko zarzucić zestaw w taki sposób, by celnie trafić w zanęcanie miejsce. Jeśli nie uda się nam zarzucić we właściwe miejsce, powtórzmy rzut, a nie naprowadzajmy przynęty w zanęcone miejsce wlokąc ją po dnie. Przynęta przeciągana w taki sposób bardzo łatwo może zamulić się lub zaplątać w wodorosty, wzniecają przy okazji kłęby mułu.
A gdy rzut był udany i przynęta trafiła we właściwe miejsce, pozostaje nam tylko zwinąć nadmiar żyłki, położyć kij na widełki, usiąść i czekać na branie wielkiego karpia.
Jakub Kleń
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.05 28,319,369 unikalnych wizyt