Sytuacje szczególne wymagaj± takich samych zachowañ. Katastrofa samolotowa pod Smoleñskiem jest tak± okoliczno¶ci±. Milczenie, zaduma, g³êboka refleksja w obliczu tragedii narodowej s± najodpowiedniejsze. Ale oto natychmiast po decyzji o pochowku prezydenckiej pary na Wawelu pojawi³y siê protesty. Namiêtno¶ci kilkuset protestuj±cych przeciwko tej decyzji, nag³o¶nione niewspó³miernie do skali zjawiska, zaczê³y k³óciæ siê z powag± chwili. G³os musieli zabraæ polscy biskupi, przypominaj±c, ¿e "wobec majestatu ¶mierci i wielkiej tragedii narodowej wszystkie indywidualne racje powinny ust±piæ na rzecz zachowania jedno¶ci i godno¶ci narodowej".
Dopóki trwaj± prace nad ustaleniem przyczyn katastrofy, niestosowne wydaj± siê wszelkie spekulacje na ten temat. My¶lê o o¶wiadczeniu gubernatora okrêgu smoleñskiego, który ju¿ w dwie godziny po wypadku poda³, co by³o przyczyn± wypadku. My¶lê tak¿e o zachowaniu niektórych polityków i dziennikarzy, sugeruj±cych, ¿e to Lech Kaczyñski wymusi³ l±dowanie w trudnych warunkach. Czy mieli jak±¶ wiedzê na ten temat?
Nie, to by³ dalszy ci±g wielkiej medialnej operacji wymierzonej przeciwko sprawowaniu urzêdu prezydenta przez Lecha Kaczyñskiego. Prezydenta wybranego w demokratycznych wyborach. Kampanii bez precedensu, bo w walce politycznej wy¶miewano i wyszydzano tak¿e wzrost, tak¿e mi³o¶æ do matki i brata, drwiono z patriotyzmu, podobno przestarza³ego i nie przystaj±cego do tego nowoczesnego ¶wiata naszych elit. Nie chodzi³o tylko o ¼le powieszon± przez wo¼nego flagê czy krzes³o na konferencji. Czê¶æ elity politycznej naszego kraju zbojkotowa³a wydan± przez prezydenta galê z okazji 90 rocznicy odzyskania niepodleg³o¶ci. Trzeba by³o ¶mierci prezydenta, by okaza³o siê, ¿e stacje telewizyjne maj± ta¶my z zupe³nie innym jego wizerunkiem. Innym ni¿ ten, który podsuwano Polakom przez niemal piêæ lat. Znów na pierwszej linii frontu znale¼li siê najgorliwsi. Sk³oni³o to wielkiego, wspania³ego pisarza Jaros³awa Marka Rymkiewicza do skre¶lenia gorzkich s³ów: "Nie mogê tego s³uchaæ, nie mogê patrzeæ na te krokodyle ³zy. Ludzie, którzy Go nienawidzili, którzy Nim gardzili, którzy nim pomiatali, teraz p³acz± nad jego trumn±".
Mimo, ¿e by³oby to stosowne, jako¶ nie us³yszeli¶my s³owa PRZEPRASZAM. Tych parê dni jednak wystarczy³o, ¿eby spo³eczeñstwo u¶wiadomi³o sobie si³ê manipulacji opini± publiczn±. Wbrew publicznym zapewnieniom czeka nas wcale nie ³agodna i wyciszona kampania wyborcza. Stawka jest zbyt wysoka. Obserwowali¶my to ju¿ w dniu pogrzebu. Gdy w jednym programie telewizyjnym na ¿ywo pokazywano sk³adanie kondolencji rodzinie i rz±dowi, w innym ju¿ sugerowano sukcesorom Lecha Kaczyñskiego schowanie siê w domowym zaciszu.
Za ¿ycia prezydent Lech Kaczyñski nie by³ ³atwym przeciwnikiem. Prawdziwie gro¼nym sta³ siê po ¶mierci.
Mieczys³aw Gil
Je¶li chodzi o te pierwsze komentarze po wypadku w dniu 10 IV b. r. ( dzisiaj ju¿ wiemy co by³o jego przyczyn±, a ci co nie wiedz±, niech zajrz± na pierwsz± stronê do dzisiejszego, tj. czwartkowego- 28 IV, ,, Naszego Dziennika "; uwa¿am przy tym, ¿e nale¿±cy do FSB I³- 76 mia³ k i l k a zadañ sabota¿owych do spe³nienia, nie tylko jedno ) to jest to kwestia znacznie g³êbsza ( sic! tak, tak! ), ani¿eli jeden- przepraszam za technokratyczny wyd¼wiêk tej uwagi: ,, Nie szkoda ró¿, gdy p³onie- gdy mo¿e p³on±æ las "- wypadek, chodzi o kwestiê systemow±; zanim do niej przejdê tytu³em advocatus diaboli usprawiedliwiê te pierwsze ( w tym moj± ) reakcje nieodpowiedzialnym zachowaniem ¶. p. Prezydenta podczas s³awetnej wyprawy do Tbilisi, chybionej nota bene przede wszystkim z politycznego punktu widzenia.
Rzecz± zasadnicz± zatem jest rozpêtlenie gordyjskiego wêz³a wzajemnej zale¿no¶ci s³u¿bowej pomiêdzy naczelnym zwierzchnikiem si³ zbrojnych ( Szanowny Autor przypomina sobie argumentacjê g³owy pañstwa podczas inkryminowanego lotu? Sk±din±d a¿ siê o tak± prosi³o! ) lub ewentualnie dowódcami poszczególnych rodzajów si³ zbrojnych a wojskowym pilotem przewo¿±cym te zacne persony, który to pilot, zale¿ny ca³kowicie w swojej karierze od... swych pasa¿erów, ich opinii na jego temat wyra¿anych ex post, jest w danej chwili, to jest od startu do l±dowania nominalnym panem sytuacji. Fenomen na tyle sprzeczny per se, ¿e ocieraj±cy siê wrêcz o schizofreniê.
Nie muszê wiêc tu reasumowaæ, wszak wystarczy pu¶ciæ wodze wyobra¼ni, i¿ wewnêtrzna presja, konflikt i dyskomfort, jakie musi odczuwaæ pilot sprzeciwiaj±c siê zwierzchnikowi, ze wzglêdu na fenomen sytuacyjny wynikaj±cy z b³êdnej, moim zdaniem, procedury jego anga¿u, kontradykcyjny z jego ocen± np. warunków niezbêdnych do bezpiecznego l±dowania- mo¿e fatalnie odbiæ siê na poprawno¶ci prowadzenia samolotu, o dalszych szkodach psychicznych, ale tak¿e mo¿liwe przecie¿, ¿e tak¿e formalnych, ¿ycyciowych- ogólnie rzecz bior±c, nie trzeba chyba wspominaæ?!
Oczywi¶cie rozwi±zaniem by³oby tu zatrudnienie pilotów cywilnych, przynajmniej w trakcie lotów z g³ow± pañstwa na pok³adzie, pilot cywilny jest Dygnitarzowi numer I co najwy¿ej winnien obywatelsk± cze¶æ, to wszystko, trudno na przyk³ad, aby post factum ( w razie niewykonania p o l i t y c z n e g o zamówienia ) jego kariera mog³a byæ w jakikolwiek sposób utr±cona, skoro na sta³e jest lotnikiem cywilnym pracuj±cym dla niezale¿nego przedsiêbiorstwa.
To tyle. Teraz mo¿na. Bo na pocz±tku lat 80. mo¿na by³o wy³±cznie, rozgl±daj±c siê na oko³o, krzyczeæ na demonstracjach: ,, Uwolniæ Lecha! Uwolniæ Gila! ", za¶ w drugiej po³owie tamtej dekady, w kwietniu i maju 88. roku, dok³adnie rzecz bior±c, przespacerowaæ siê z Autorem w charakterze robotniczej stra¿y z Walcowni Zgniatacz ( siedziby komitetu strajkowego ) na Walcowniê Zimn± ( jeden z wydzia³ów bior±cych udzia³ we strajku ).
,, Zobaczycie, przyjd± jeszcze takie czasy, ¿e ka¿dy z nas westchnie i powie: oj, postrajkowa³o by siê trochê! "- Andrzej Szewczuwianiec ( przewodniczacy komitetu strajkowego KM HiL, IV/V 1988 rok ). Postrajkowa³o by siê, ale przeciwnik silniejszy, bardziej przebieg³y ni¿ ZOMO.
Ten serwis u¿ywa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przegl±darki oznacza zgodê na to)Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowi± tylko czê¶æ materia³ów, które w ca³o¶ci znale¼æ mo¿na w wersji drukowanej "G³osu - Tygodnika Nowohuckiego".
Rzecz± zasadnicz± zatem jest rozpêtlenie gordyjskiego wêz³a wzajemnej zale¿no¶ci s³u¿bowej pomiêdzy naczelnym zwierzchnikiem si³ zbrojnych ( Szanowny Autor przypomina sobie argumentacjê g³owy pañstwa podczas inkryminowanego lotu? Sk±din±d a¿ siê o tak± prosi³o! ) lub ewentualnie dowódcami poszczególnych rodzajów si³ zbrojnych a wojskowym pilotem przewo¿±cym te zacne persony, który to pilot, zale¿ny ca³kowicie w swojej karierze od... swych pasa¿erów, ich opinii na jego temat wyra¿anych ex post, jest w danej chwili, to jest od startu do l±dowania nominalnym panem sytuacji. Fenomen na tyle sprzeczny per se, ¿e ocieraj±cy siê wrêcz o schizofreniê.
Nie muszê wiêc tu reasumowaæ, wszak wystarczy pu¶ciæ wodze wyobra¼ni, i¿ wewnêtrzna presja, konflikt i dyskomfort, jakie musi odczuwaæ pilot sprzeciwiaj±c siê zwierzchnikowi, ze wzglêdu na fenomen sytuacyjny wynikaj±cy z b³êdnej, moim zdaniem, procedury jego anga¿u, kontradykcyjny z jego ocen± np. warunków niezbêdnych do bezpiecznego l±dowania- mo¿e fatalnie odbiæ siê na poprawno¶ci prowadzenia samolotu, o dalszych szkodach psychicznych, ale tak¿e mo¿liwe przecie¿, ¿e tak¿e formalnych, ¿ycyciowych- ogólnie rzecz bior±c, nie trzeba chyba wspominaæ?!
Oczywi¶cie rozwi±zaniem by³oby tu zatrudnienie pilotów cywilnych, przynajmniej w trakcie lotów z g³ow± pañstwa na pok³adzie, pilot cywilny jest Dygnitarzowi numer I co najwy¿ej winnien obywatelsk± cze¶æ, to wszystko, trudno na przyk³ad, aby post factum ( w razie niewykonania p o l i t y c z n e g o zamówienia ) jego kariera mog³a byæ w jakikolwiek sposób utr±cona, skoro na sta³e jest lotnikiem cywilnym pracuj±cym dla niezale¿nego przedsiêbiorstwa.
To tyle. Teraz mo¿na. Bo na pocz±tku lat 80. mo¿na by³o wy³±cznie, rozgl±daj±c siê na oko³o, krzyczeæ na demonstracjach: ,, Uwolniæ Lecha! Uwolniæ Gila! ", za¶ w drugiej po³owie tamtej dekady, w kwietniu i maju 88. roku, dok³adnie rzecz bior±c, przespacerowaæ siê z Autorem w charakterze robotniczej stra¿y z Walcowni Zgniatacz ( siedziby komitetu strajkowego ) na Walcowniê Zimn± ( jeden z wydzia³ów bior±cych udzia³ we strajku ).
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
,, Zobaczycie, przyjd± jeszcze takie czasy, ¿e ka¿dy z nas westchnie i powie: oj, postrajkowa³o by siê trochê! "- Andrzej Szewczuwianiec ( przewodniczacy komitetu strajkowego KM HiL, IV/V 1988 rok ). Postrajkowa³o by siê, ale przeciwnik silniejszy, bardziej przebieg³y ni¿ ZOMO.