Nawigacja
· Strona główna
· Nowohuckie Linki
· Fotohistorie
· Szukaj
· Dzielnice
· NH - Miejsce dobre do życia
W Głosie
 Felietony
 Miss Nowej Huty -
XXI edycja

 Nowohucianie
 Humor
 Prawnik radzi
Ostatnie artykuły
· [2024.04.26] Karasie...
· [2024.04.26] Nie będ...
· Na niedzielę 28 kwie...
· [2024.04.26] Kłopoty...
· [2024.04.19] Druga t...
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Na sprzedaż działka ...
· Akcja poboru krwi
· Krótkie włosy - piel...
· Sekcja rekreacyjna G...
· TBS w nowej hucie?
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum
Tak było 40 lat temu. 13 grudnia 1981 roku. – STAN WOJENNY BYŁ SZOKIEM
Władze PRL przygotowywały się do rozprawy z „Solidarnością" już od pierwszych dni po jej powstaniu. Przygotowana na wiele miesięcy wcześniej, wymierzona w „Solidarność” i działaczy opozycyjnych operacja rozpoczęła się 13 grudnia 1981 r. Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się tego dnia nad ranem. Była niedziela. Nie działały telefony. Telewizja i radio nadawały muzykę poważną. O godz. 6.00 wyemitowano przemówienie Jaruzelskiego, a o 9.00 powtórzono je w telewizji.
Generał ogłosił powstanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która przejęła rządy w kraju. Twierdził, iż wprowadzenie stanu wojennego nastąpiło w chwili ostatecznego zagrożenia: „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. […] Już nie dni, ale godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę”. O doprowadzenie do konfrontacji oskarżył przywódców „Solidarności”: „Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki”. Spikerzy ubrani w wojskowe mundury w kolejnych godzinach podawali, jakie ograniczenia nałożył na Polaków stan wojenny.
Przeciwko polskiemu społeczeństwu użyto całej siły komunistycznego państwa: 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów oraz kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy SB. Wyposażono ich w 1396 czołgów oraz blisko 2 tys. transporterów opancerzonych. Już pierwszej nocy stanu wojennego internowano niemal 3 tys. osób - głównie działaczy „Solidarności” i ugrupowań opozycyjnych. Znaleźli się wśród nich także Gierek i jego najbliżsi współpracownicy, których zatrzymano dla propagandowego efektu. Komuniści zajęli również siedziby ogólnopolskich i regionalnych władz „Solidarności”, w wielu przypadkach bezmyślnie niszcząc przechowywany w nich sprzęt.
Zgodnie z dekretem wprowadzającym stan wojenny, zakazano strajków, manifestacji i wszelkich akcji protestacyjnych. Na obszarze całego kraju wprowadzona została godzina milicyjna od 22.00 do 6.00. Setki zakładów zmilitaryzowano, zapowiadając, iż strajk w nich równoważny jest dezercji, a więc za udział w nim grozi kara śmierci. Przerwano łączność telefoniczną. Wszystkie przesyłki pocztowe zostały objęte cenzurą. Zamknięte zostały granice. Bez specjalnej przepustki nie można było opuścić miejsca zamieszkania. Zawieszono wszystkie organizacje społeczne, w tym związki zawodowe. Nadawano tylko jeden program telewizyjny i radiowy, zawieszono wydawanie większości pism. Ukazywała się jedynie „Trybuna Ludu” - organ PZPR oraz „Żołnierz Wolności”. Później, po weryfikacji dziennikarzy, zaczęto wydawać gazety regionalne. W Małopolsce zaczęło ukazywać się tzw. „Gadzie echo” - od początkowych liter trzech tytułów: Gazety Krakowskiej, Dziennika Polskiego i Echa Krakowa. Na kilka tygodni zawieszono pracę szkół wyższych i lekcje w szkołach.
Atmosferę grozy na ulicach potęgowały wszechobecne czołgi, transportery opancerzone i wojskowe patrole. Wobec braku dostępu do informacji krążyły najróżniejsze pogłoski. Ponieważ samo pojęcie „stan wojenny” nie było znane (wcześniej mówiono o stanie wyjątkowym), wiele osób interpretowało jego wprowadzenie jako oznakę wybuchu wojny. Wkrótce okazało się, że rzeczywiście trwa wojna – tyle, że z własnym narodem.
Pomimo zapowiadanych surowych kar pracownicy wielu zakładów na wprowadzenie stanu wojennego zareagowało strajkami. W Małopolsce do największych strajków doszło w Hucie im. Lenina (13–15 grudnia), „Montinie" (14–16 grudnia), „Telpodzie" (14–16 grudnia), Akademii Górniczo-Hutniczej (14–15 grudnia). Krótkie protesty miały też miejsce 14 grudnia 1981 m.in. w „Elbudzie", „CeBeA" czy w „Armaturze". Protesty władza pacyfikowała przy użyciu oddziałów ZOMO i wojska.
Strajkujący w większości wypadków przyjmowali strategię biernego oporu. Niekiedy jednak przygotowywano się do obrony. Tak stało się między innymi w kopalni Wujek w Katowicach. By złamać opór górników, pluton specjalny ZOMO otworzył do nich ogień z broni maszynowej. Stało się to 16 grudnia 1981 r. Sześciu górników zginęło na miejscu, trzech zmarło w szpitalu. Byli to: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zenon Zając, Zbigniew Wilk, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński i Joachim Gnida.
Masakra w Wujku doprowadziła nie tylko do zakończenia strajku w tej kopalni, lecz także do załamania protestów w całym kraju. Ludzie zobaczyli, że komuniści są gotowi użyć wszystkich możliwych środków, by złamać opór społeczeństwa. W następnych dniach pacyfikowano kolejne miasta i fabryki.
W Małopolsce internowano 179 działaczy związkowych, a do 30 kwietnia ich liczba wzrosła do 349. W tym czasie aresztowano 303 osoby, a 101 zostało skazanych przez sądy.
Tak zaczął się kolejny, tragiczny rozdział w historii Polski – czas stanu wojennego.
Jan L. Franczyk


Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
 
Ten serwis używa cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)
Prezentowane na stronie internetowej informacje stanowią tylko część materiałów, które w całości znaleźć można w wersji drukowanej "Głosu - Tygodnika Nowohuckiego".
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Reklama


Wygenerowano w sekund: 0.06 27,588,427 unikalnych wizyt