KIBIC W SUTANNIE
Dodane przez Administrator dnia 21/06/2012 15:56:13
27 maja 1990 r. w kościele św. Bartłomieja w Mogile z okazji 40-lecia działalności KS Hutnik ks. Stanisław Wajdziak odprawił mszę św. w intencji piłkarzy. Jak na tamte czasy było to coś wyjątkowego. I chyba od tego momentu stał się kapelanem tego klubu sportowego. Byli na mszy działacze i wszyscy piłkarze. Co w tym jest wyjątkowego? No właśnie tamten czas i to, że wtedy ks. St. Wajdziak był wikariuszem w parafii św. Maksymiliana Kolbego w Mistrzejowicach. Pisaliśmy w „Głosie” o Arcybractwie Straży Honorowej istniejącym przy kościele Sióstr Wizytek w Krakowie, propagującym kult Najświętszego Serca Pana Jezusa. Był wówczas dyrektorem tego arcybractwa. I pewno tak przy okazji zostałam zaproszona przez proboszcza mogilskiej parafii ks. Bolesława Kozyrę na odprawioną 5 lipca w intencji piłkarzy tego klubu mszę św., odprawioną w zabytkowym klasztorze cystersów. Chyba wtedy nie za bardzo zdawałam sobie sprawę z tego że, ks. Wajdziak sprawuje opiekę duchową nad piłkarzami z Suchych Stawów. Ani z tego, że jest aż tak zagorzałym kibicem. Ale zapamiętałam tłum siedzących w ławkach wiernych, śpiew chóralny w klasztorze Cystersów i piłkarzy Hutnika, którzy w z cudów słynącym Sanktuarium Jezusa Ukrzyżowanego oddali Mu cześć. Potem była kolacja w refektarzu, do którego kobiety nie miały wstępu. W tym dniu zrobiono wyjątek. W czasie tego spotkania ks. Stanisław powiedział m.in., że nastają czasy dla prawdziwie czystego i moralnie zdrowego sportu, że wyczyny, zwycięstwa nie mogą kaleczyć dusz zawodników (...). Mijały lata...


Od lewej ksiądz Stanisław Wajdziak, w środku trener Kazimierz Górski.


Treść rozszerzona
Cała plebania w pleszowskiej parafii jest galerią sportowych pamiątek. Wśród nich plakaty ze wszystkich występów reprezentacji Polski w piłce nożnej, tych reprezentacji, które uczestniczyły w mistrzostwach Europy, świata czy igrzyskach olimpijskich. Są to : książki, albumy, foldery, puchary, koszulki, ręczniki, proporczyki, szaliki, autografy i różnego rodzaju gadżety. Ksiądz Stanisław posiada też bilety wstępu na międzynarodowe imprezy rozgrywane przez Polaków w różnych dyscyplinach sportowych. Tych pamiątek jest mnóstwo.
– Wśród wielu autografów cennymi są dla mnie autografy Bobby’ego Robsona i Kevina Keegana, trenerów reprezentacji Anglii w piłce nożnej, i Hansa-Huberta Vogtsa – trenera reprezentacji Niemiec. Ale najcenniejszymi są autografy trenera polskiej reprezentacji Kazimierza Górskiego i piłkarzy grających w jego drużynie; Kazimierza Deyny, Zbigniewa Bońka, Grzegorza Laty i Włodzimierza Lubańskiego – mówi.
l Z dumą pokazuje mi ksiądz rakietkę, którą dostał od Agnieszki Radwańskiej, najlepszej naszej tenisistki i co ksiądz podkreśla, trzeciej tenisistki świata. Od Uli i Agnieszki Radwańskich ma ksiądz też czapeczkę z ich dedykacją. Ceni sobie koszulkę startową z dedykacją, którą otrzymał od Justyny Kowalczyk. Występowała w niej na mistrzostwach świata. Z pietyzmem wręcz przechowuje czapkę, którą dostał od Ryszarda Szurkowskiego. Dlaczego ta czapka od p. Ryszarda jest aż tak ważna?
– Był mistrzem świata i wygrywał Wyścigi Pokoju. Czapkę z dedykacją dał mi w 1976 r. Wtedy słuchało się radia lub stało przy drogach, którymi jeździli kolarze. Pamiętam mistrzostwa Polski w kolarstwie, których meta była w Żywcu. Mam wiele autografów od kolarzy, którzy w nich uczestniczyli. Miałem wtedy 17 lat. Było to dla mnie niemałym przeżyciem. Takie to były czasy. I pewno długo byłoby o tym opowiadać...
l Rozmawiamy o zbliżającym się Euro 2012.
Czy ksiądz jako wielki sympatyk sportu ma bilet na Euro?
– Mam na rozpoczęcie Euro i na mecz Polska – Grecja. Trzeba się cieszyć tym wielkim wydarzeniem. I cieszyć się, że taka impreza odbywa się w Polsce i na Ukrainie. Jestem z tego dumny. Mam nadzieję, że będzie to wspaniałe przeżycie dla nas wszystkich. Daj Boże wielkie i spokojne emocje. Niech święto i piękno sportu przybliży grających w tym turnieju piłkarzy, trenerów, działaczy i kibiców do Boga.
l Czym dla księdza jest sport?
– Widzę w nim piękno. Mam wielki szacunek dla ludzi sportu. Dla ich ogromnego wysiłku i wytrwałości w dążeniu do sukcesu.
Wiem też, że sportowiec może otworzyć człowieka na Boga poprzez swoje świadectwo wiary. Częsty na stadionach jest widok sportowców, którzy mają na sobie łańcuszek z medalikiem lub krzyżykiem, którzy wychodząc na arenę sportową, boisko czy po strzelonej bramce, czy po innym zwycięstwie czynią znak krzyża lub wznoszą ręce ku niebu w geście dziękczynnym. Nie wstydzą się podziękować Panu Bogu i oddać mu czci. Jest to wspaniale czytelne świadectwo wiary w Boga.
Sport nauczył mnie systematyczności, punktualności, cierpliwości. Nauczył mnie walczyć z samym sobą i z przeciwnościami. Wyrobił odporność na niepowodzenia. To wszystko przydaje się w codziennym życiu i pracy kapłańskiej.
l Czego zdaniem księdza kibice szukają w sporcie? Może to jest tak, że sportowiec osiąga za nich cele dla wielu niedosiężne, takie jak: ogromna dyscyplina, wielki wysiłek w dążeniu do sukcesu. Coś, czego nam przeciętnym zjadaczom chleba zazwyczaj brakuje?

– Szukają tego piękna, jakie sport może im dać. Myślę tu o pozytywnych emocjach. Sam, będąc kibicem, rozumiem ich.
– Kiedy zaczęła się księdza przygoda ze sportem?
– Kibicem sportowym byłem od zawsze. Kolekcjonerem też. W 1974 r. „Przegląd Sportowy” zamieścił moje ogłoszenie, w którym zaproponowałem innym kolekcjonerom wymianę pamiątek sportowych. Odezwali się. I wymienialiśmy się.
W dzieciństwie grałem z kolegami w „nożną”. W podstawówce, do której chodziłem w Milówce, to nawet zostałem wybrany do reprezentacji szkolnej w biegach przełajowych. Naszym największym osiągnięciem było zdobycie drugiego miejsca w zawodach województwa krakowskiego. W szkole średniej i potem w seminarium duchownym grałem w piłkę. I tak jakoś połknąłem tego bakcyla. W latach kapłaństwa wzorem dla mnie był papież Jan Paweł II, który kochał sport, spotykał się ze sportowcami i miał wielu przyjaciół ze świata sportu.
– Żyje ksiądz wśród pamiątek. Która jest najcenniejsza?
– Urodziłem się w Milówce koło Żywca. To z mojej miejscowości wywodzi się Golec uOrkestra i piłkarz, który wiele lat temu grał w Odrze Opole i zagrał też w reprezentacji Polski. Nazywał się Wojciech Tyc. Została mi ta kartka, w której napisał „na pamiątkę dla sympatycznego Staszka kibica z rodzinnej miejscowości”. Ten jego cenny autograf i podpis towarzyszą mi do dziś. A było to 12 IX 1976r.
W młodości, jak i teraz zresztą, jeździłem na różne imprezy sportowe. Bywałem m.in. na zawodach w skokach narciarskich organizowanych w Szczyrku, Wiśle i Zakopanem. Jeździłem też na mecze BKS Bielsko-Biała. Przez cały czas kibicowałem sportowcom w miastach, w których pełniłem posługę duszpasterską. W pierwszej mojej parafii w Sułkowicach kibicowałem drużynie piłkarskej Gościbia Sułkowice. I wtedy także zbierałem różnego rodzaju pamiątki i autografy. Potem jako wikariusz parafii mistrzejowickiej związałem się z Hutnikiem Kraków. W Mistrzejowicach mieszkali piłkarze tego klubu. Byłem ich kapelanem. Udzielałem ślubów m.in.: rodzinom Popczyńskich, Koźmińskich, Węgrzynów, Bukalskich, Waligórów, Fudalich, Tyrków. Chrzciłem ich dzieci. Jeździłem też na mecze Wisły i Cracovii. Do dzisiaj mam karty kibica tych klubów. Jeździłem także na inne imprezy sportowe, które były rozgrywane w Polsce, m.in. na mecze reprezentacji Polski w piłce nożnej. Zdarzyło się, że w 1993 r. byłem na meczu Polska – Anglia rozgrywanym na słynnym stadionie Wembley – nazywanym świątynią futbolu. Pozwolenie na wyjazd otrzymałem od ks. kardynała Franciszka Macharskiego, argumentując potrzebę wyjazdu tym, że w reprezentacji grają piłkarze z Hutnika.
l Czy parafianie wiedzą o księdza pasji?
– Tak, wiedzą.
l Dziś, 6 czerwca, jedzie ksiądz na stadion Cracovii, żeby obejrzeć trening reprezentacji piłkarskiej Włoch. Jutro na stadion Wisły, na trening reprezentacji piłkarskiej Holandii. 8 czerwca będzie w Warszawie. Sądzę, że ksiądz kanonik podzieli się z naszymi czytelnikami wrażeniami z otwarcia Euro 2012 no i z meczu, który rozegrają Polacy z drużyną Grecji. Opowie nam, co czuje uczestniczący w takim wydarzeniu zagorzały kibic i kolekcjoner.
– Niełatwo było dostać bilety na Euro, a szczególnie na rozpoczęcie turnieju. Zdobyłem ten jeden bilet. Widocznie sport mnie kocha. Może dlatego, że poświęciłem mu niemało czasu. Już przeżyciem sporym była podróż, wraz z kibicami, pociągiem do Warszawy. Stolica przyjęła nas kolorowo. To były tłumy rozśpiewanych, ubranych w stroje w barwach narodowych, kibiców. Cudownie i kulturalnie zachowujących się. Stadion Narodowy jest piękny. Podobała mi się organizacja całej imprezy. A widok tysięcy kibiców w biało-czerwonych strojach, którzy zasiedli na trybunach, robił niesamowite wrażenie. Każdy z nas otrzymał karton. Z nich, w chwili otwarcia Euro, utworzyliśmy flagi państw uczestniczących w tych mistrzostwach. Przyznam, że wzruszyłem się, gdy wraz z kibicami śpiewaliśmy hymn narodowy. Przeszły mnie ciarki. To była moc tysięcy głosów, takiego największego chóru w Polsce.
Rozgrywany na inaugurację mecz Polska–Grecja też przysporzył mi wiele emocji. Miałem dobre miejsce. Oglądałem mecz w jedenastym rzędzie, w sektorze D11, miejsce 345, tuż przy boisku. Prawie z bliska mogłem przyjrzeć się zawodnikom i ich grze.
Bilet z tego niezwykłego wydarzenia trafi do mojej kolekcji, podobnie karton z numerem miejsca 345, jeden z tych, z których tworzyliśmy flagi narodowe.
Przed nami kibicami wiele jeszcze sportowych przeżyć w tym miesiącu. Polakom życzę sukcesu. A wszystkim uczestnikom i gościom niezapomnianych wrażeń. Nadal moim marzeniem jest, żeby sport był moralnie czysty.
l Dziękuję za rozmowę.

Z ks. kanonikiem Stanisławem Wajdziakiem rozmawiała

JANINA DZIURO