[2005.10.29] Wbrew sonda¿om
Dodane przez Administrator dnia 28/10/2005 20:49:17
Wbrew sonda¿om
Wybory prezydenckie zakoñczy³y siê druzgocz±c± pora¿k± Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej. Wbrew sonda¿om, wbrew stronniczym mediom, wbrew agresywnej kampanii i pogardzie kierowanej przez niektórych zwolenników Tuska pod adresem pospólstwa niewykszta³conego i nie umiej±cego radziæ sobie w ¿yciu – Lech Kaczyñski znaczn± przewag± g³osów zosta³ wybrany Prezydentem Rzeczypospolitej. Kilkutygodniowa kampania, w której naprzeciw siebie stanê³y dwie partie, wywodz±ce siê z „Solidarno¶ci”, zrobi³a swoje: podzia³y i ró¿nice jeszcze parê miesiêcy temu ma³o istotne, nagle przekszta³ci³y siê w przepa¶æ, któr± trudno bêdzie zasypaæ. Widaæ to po wypowiedziach niektórych liderów PO, obra¿onych na ca³y ¶wiat; widaæ tak¿e po zgry¼liwych komentarzach publicystów, sil±cych siê na bezstronno¶æ, ale nie umiej±cych ukryæ rozczarowania. Partia rozs±dku i umiaru przegra³a z populistycznym nacjonalizmem i nacjonalistycznym populizmem. Tak wygl±da Polska parê dni po najd³u¿szej kampanii wyborczej w historii III RP.
Miejmy nadziejê, ¿e jest to stan przej¶ciowy. Ju¿ za parê dni oka¿e siê, czy rozs±dek we¼mie górê nad rozko³ysanymi emocjami. Pogró¿ki nieodpowiedzialnych demagogów, nawo³uj±cych aby PO wycofa³a siê z obietnicy udzia³u w rz±dowej koalicji, na szczê¶cie wydaj± siê byæ odosobnione w¶ród polityków powa¿nie traktuj±cych wyborcze zobowi±zania. Platforma obiecywa³a udzia³ w rz±dzie i gdyby awanturnictwo wziê³o górê nad poczuciem realizmu, partiê Tuska czekaj± wewnêtrzne roz³amy, a na koñcu los Unii Wolno¶ci, która te¿ mia³a zwyczaj obra¿aæ siê na demokracjê i gardziæ politycznymi konkurentami.
Spo¶ród dzia³aczy PO tylko Jan Rokita zachowa³ siê z klas± godn± politycznej I ligi: w kilkana¶cie minut po og³oszeniu wstêpnych wyników o¶wiadczy³, ¿e Lech Kaczyñski jest jego prezydentem, poniewa¿ przed chwil± zosta³ wybrany prezydentem Polski. Mo¿na mieæ nadziejê, ¿e gdyby w PO zwyciê¿y³a mentalno¶æ ura¿onej nastolatki, to politycy tej rangi co Rokita opuszcz± j± czym prêdzej, aby interes pañstwa postawiæ ponad interesami warszawskiego salonu.
Zbiera siê nowy Sejm, powstaje rz±d, za dwa miesi±ce prezydent-elekt nareszcie zamieszka w pa³acu Prezydenckim. W ci±gu kilku tygodni wrze¶nia i pa¼dziernika zmieni³ siê polityczny krajobraz i stopniowo zmieniaj± twarze polityków, które przez lata straszyli nas z ekranów telewizorów. Mo¿e uda siê nam zapomnieæ o Oleksym, kolekcjonerze posad i stanowisk, w kolejnej instancji uznanym za lustracyjnego k³amcê, który jeszcze niedawno we wszystkich programach móg³ pod adresem sêdziów wykrzykiwaæ oskar¿enia o urz±dzenie s±dowej farsy. Mo¿e z ekranów wyparuj± byli wojewódzcy sekretarze PZPR, od kilkunastu lat przebrani za niez³omnych obroñców demokracji. Mo¿e na zas³u¿one emerytury (o jakich nikt z nas – zwyczajnych, ciê¿ko pracuj±cych obywateli – nie mo¿e nawet marzyæ) odejd± polityczni aferzy¶ci, konstruuj±cych ustawy i przepisy na zamówienie szemranych biznesmenów. Mo¿na te¿ mieæ nadzieje, ¿e w ¶lad za nimi odejd± tak¿e ci, którzy zaanga¿owali media w obronê komunistycznych zbrodniarzy, w promowanie szabrowników pañstwowego maj±tku, w maskowanie korupcji i z³odziejstwa.
Czy w rezultacie zmian, których jeste¶my i bêdziemy ¶wiadkami, uznamy ju¿ wkrótce, ¿e jesieni± 2005 roku zaczê³a siê IV Rzeczypospolita? Zale¿y to od tych, którzy okazali siê zwyciêzcami wyczerpuj±cej rywalizacji: od partii, która wygra³a wybory i od polityka, który tak znacznie wyprzedzi³ swoich rywali. I oby nie zawiedli pok³adanych w nich nadziei, bo rozczarowanie bywa niebezpiecznym doradc±.
Ryszard Terlecki