Symptomy, Lapidara, Barbaryzmy - Promocja Almanachu Grupy Literackiej Sylaba
Dodane przez Administrator dnia 20/01/2006 19:41:45
Sylabizowanie wierszy
Ludzie wiersze piszą. Pisze Jadwiga Solarz, która jako nastoletni konny zwiadowca zdobywała Berlin, pisze Kuba Kisielewski studiujący automatykę i robotykę na AGH.
Ludzie o wierszach dyskutują. Panią Jadwigę i Kubę dzieli bardzo wiele, ale łączą wspólne spotkania na warsztatach Grupy Literackiej - Sylaba. Ludzie wiersze wydają. Pani Jadwiga i Kuba zdecydowanie odmienne teksty prezentują w trzecim Almanachu Sylaby – „Symptomy, Lapidara, Barbaryzmy”.
Treść rozszerzona
Duch Lenina i Majakowskiego
Dawno temu przy ulicy Majakowskiego w finansowanym przez Hutę im. Lenina Domu Kultury działało Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury. Majakowski dawał natchnienie, a Lenin fundusze. Tak zgrana baza i nadbudowa rodziły wiele tomików poezji, zwłaszcza, że opiekunami grupy były osoby tej klasy co Jerzy Harasymowicz, Kazimierz Traciewicz czy Jacek Kajtoch. Rok 1989 przyniósł wolny rynek i zarazem schyłek hutniczego sponsoringu. O tomiku dla każdego musiano zapomnieć, ale w zamian co pięć lat wszyscy członkowie Sylaby spotykają się razem na łamach Almanachu. Z początkiem lat 90-tych Ośrodek Kultury – matecznik Sylaby - otrzymał imię Cypriana Norwida. Nastąpiły też zmiany „kadrowe” - prowadzenia warsztatów podjęła się znana krakowska poetka Elżbieta Zechenter-Spławińska. Zorganizowanie konkursów dla młodzieży sprawiło, że hermetyczna dotąd grupa zaczęła otwierać się na licealistów i studentów. Ze względu na spadek średniej wieku zrezygnowano ze zwyczaju stawiania butelki wina przez Sylabowicza z okazji wygrania konkursu poetyckiego. Wena twórcza krąży teraz wśród herbaty i ciasteczek.
Poetycka stopklatka
Ukazujące się co pięć lat Almanachy jak w stopklatce zatrzymują historię Grupy. Rejestrują kogo już nie ma, bo się usamodzielnił lub przestał pisać. Odnotowują czy pojawił się ktoś nowy i jaką pisarską drogę przemierzyli starzy Sylabowicze. Niektórzy jak Marta Eloy-Cichocka i Łukasz Mańczyk uważani są dziś za „elitę” współczesnej, młodej polskiej poezji, dla innych Almanach jest literackim debiutem. Elżbieta Zechenter-Spławińska obserwuje ich literackie losy - Niektórzy w pewnym momencie przeżywają rewolucje, nagle zaczynają pisać zupełnie inaczej. Jagoda Cieszyńska z poezji bardzo intymnej, skupionej na miłości i relacjach z drugą połówką otworzyła się na świat. Siostry Tołwińskie z kolei konsekwentnie szlachetnieją. Jest to jak retusz rzeźby, stopniowe odrzucanie zbędnych elementów – opowiada.
Grupa bez manifestu
Awangarda Krakowska mówiła: niejasność płaszczem nowej sztuki, grupa Jerzego Harasymowicza stawiała na apolityczność w czasach, gdy poezję podporządkowano partii.
Natomiast Almanach doskonale oddaje manifest Grupy Literackiej Sylaba – brak manifestu. Wspólnym mianownikiem Sylabowiczów jest ich odmienność i różnorodność. Elżbieta Zechenter-Spławińska, która chce być opiekunem grupy, a nie jej guru pisze we wstępie tomiku – Przyjmuje się zwykle, że grupa literacka powinna mieć swój program twórczy, z czymś się tam solidaryzować, czemuś przeciwstawiać, mieć swojego mistrza, najsilniejszą indywidualność, który ją wiedzie w sobie wiadomym kierunku, jak lokomotywa ciąg wagoników. A tu, w wypadku Sylaby nie widzimy takiej lokomotywy, a w wagonikach jak w znanym wierszu Tuwima: banany, fortepiany, armata, kiełbasy i grubasy. U Grzegorza Zaricznego dominuje humor i filmowy montaż obrazów poetyckich, a u Elizy Tołwińskiej zafascynowanie haiku. Niepodporządkowanie nawet obszernej formule, pod którą ktoś mógłby się nie zmieścić, szacunek dla indywidualnych dróg pisarskich wprowadzają na spotkania atmosferę sympatii, w której nawet ostra krytyka nie ma nieprzyjemnego wydźwięku. Sylabowicze to ludzie, których łączy chęć zaprezentowania własnych utworów przed zaprzyjaźnionym gronem wrażliwców, rozumiejących, co to znaczy pisać i poddawać publicznej krytyce swoje nowonarodzone wiersze, i ciekawość słuchania co inni mają do powiedzenia w delikatnej, wieloznacznej materii, jaką jest twórczość literacka.
Oczywiście funkcjonuje odwieczny spór klasyków z romantykami. Starsi Sylabowicze uważają, iż forma gra jak najmniejszą role, głównym nośnikiem jest treść, której słowa są podporządkowane. Młodsi wpisują się w nurt nowoczesny, gdzie fraza jest rozpuszczona, wolna i przechyla się w kierunku prozy. Charakter spotkań sprawia, że poszczególni poeci nie okopują się na jedynie słusznych stanowiskach, ale wzajemnie na siebie wpływają.
W Almanachu przewijają się pewne stałe tematy - opowiada współprowadzący Sylabę doktor polonistyki Cezary Zalewski – oczywiście miłość, erotyki to temat nieśmiertelny. W bardzo wielu wierszach znajdziemy reakcje podmiotu na drugiego człowieka, lirykę zorientowaną na drugą osobę. Ale nie tylko na osobę. Geograf Leszek Wójcik w swoich tekstach dużo uwagi poświęca przestrzeni i krajobrazowi. W wierszach części poetów refleksem odbija się otaczająca rzeczywistość, często zanotowana w tramwaju na skrawku papieru: slogany reklamowe, komercyjny sukces Doroty Masłowskiej. Inni tkwią głęboko we własnym świecie i nurtujących ich obsesjach tworząc poezję bardzo konfesyjną jak Kamila Szutowska lub Monika Mostowik.
Jak nie pisać?
Podobnie jak uchwalanie ustaw w Sejmie, wybieranie wierszy do Almanachu było przez Elżbietę Zechenter-Spławińska i Cezarego Zalewskiego dokonane demokratycznie w trzech czytaniach. Najpierw czytano wszystkie teksty zaproponowane przez autora, później spośród nich najoryginalniejsze albo najbardziej charakterystyczne, a finalnie najlepsze z najlepszych. - Ostateczny wybór był bardzo trudny, zwłaszcza, ze często mieliśmy klęskę urodzaju, trudno było wybrać najlepsze teksty – komentuje Cezary Zalewski, a Elżbieta Zechenter-Spławińska dodaje - kierowaliśmy się intuicją, niektóre czytaliśmy na głos, aby sprawdzić jak dany wiersz brzmi. Na pewno wszystkie z nich są dobre, a dobry wiersz nie może być banalny – mówić nam to, o czym już wszyscy dobrze wiemy. Należy unikać błędów formalnych na przykład rymów częstochowskich. Po trzecie nie trzeba wyważać już otwartych drzwi. Poeta musi mieć rozeznanie co się dzieje, jak i o czym inni piszą. Na pytanie czy zbytnie zorientowanie w panujących w poezji modach i trendach nie spowoduje u młodego autora zatracenia własnego stylu odpowiada – Zawsze u młodego poety występuje element zachwytu, fascynacji pisaniem innych. Dojrzewanie polega na tym, że zaczyna się pisać po swojemu. Chociaż niektórzy poeci przyznają, że boją się czytać, bo wtedy zaczęliby pisać na przykład jak Szymborska. Cezary Zalewski kontynuuje – należy postępować zgodnie z zasadą minimum słów – maksimum sensu, pisać zwarcie i konsekwentnie, czytelnik powinien czuć, że ktoś nad wierszem pracował. Oboje zaznaczają, że zawsze warto czytać, bo każdy poeta napisze kiedyś jeden genialny wiersz albo co najmniej jedną genialną myśl.
Promocja Almanachu Sylaby odbędzie się 19 stycznia o godzinie 18:00 w Ośrodku Kultury im. Cypriana K. Norwida na osiedlu Górali 5. Spotkanie prowadzić będzie Elżbieta Zechenter-Spławińska i Cezary Zalewski. Autorzy będą czytać swoje utwory. Swój udział zapowiedzieli prof. Stanisław Stabro i prof. Stanisław Jaworski z Wydziału Polonistyki UJ, którzy być może odpowiedzą na pytanie co ich w symptomach, lapidariach i barbaryzmach Sylabowiczów szczególnie zainteresowało lub… zaniepokoiło.
Marcin Balicki