[2009.01.16] SUPŁY, WĘZŁY I WĘZEŁKI
Dodane przez Administrator dnia 16/01/2009 16:01:24
Styczeń i luty, to miesiące, gdy większość wędkarzy siedzi w domu. Przegląda wędkarskie czasopisma i książki oraz wspomina miniony sezon. Ja, gdy tylko mam wolny czas, zabieram się za przegląd całego sprzętu. Zaczynam od dokładnego przemycia i wysuszenia kijów, a później zabieram się za oglądanie żyłek i przyponów (przegląd kołowrotków, spławików, blach i innych gadżetów odkładam na później). Żyłki, które służyły mi przez trzy ostatnie lata, bez żalu wyrzucam. Nawet jeśli na oko robią dobre wrażenie. Co prawda żyłki, technologicznie są coraz lepsze, ale wolę nie ryzykować zerwania ryba życia w następnych sezonie. Każda żyła po prostu się starzeje i robi się mniej wytrzymała. Może i czwarty sezon pracowałaby bez zarzutu, ale wolę nie ryzykować. Tym bardziej, że niezłą żyłkę można kupić za parę groszy.
Później przeglądam te żyłki, które postanowiłem zostawić. Odcinam kończące je pętelki lub karabińczyki. I wszystko wiążę od nowa. Podobnie postępuję z przyponami. Odcinam haczyki, a resztę żyłki wyrzucam i sporządzam nowe przypony. A wszystko dlatego, że już dawno przekonałem się, iż największymi wrogami wytrzymałości żyłki (oprócz jej zużycia) są wszystkie, konieczne i zbędne, węzły oraz przypadkowe zasuplenia. Oczywiście rozsądny wędkarz dopuszcza u siebie istnienie tylko węzłów niezbędnych, traktując je jako zło konieczne. Takim węzłom wolno zaistnieć w dwóch miejscach – przy haczyku oraz przy łączeniu przyponu z żyłką główną. W tym ostatnim przypadku chodzi tak naprawdę o dwa węzły – o ten, który kończy pętelkę przyponu i o węzeł drugi, po stronie żyłki głównej. Dla wytrzymałości żyłki najlepiej byłoby, gdy haczyk wiązać bezpośrednio do niej, ale – z różnych względów – ten trzeci węzeł, wymusza konstrukcja przyponu.
A dlaczego wszystkie haczyki wiążę na nowych przyponach? Bo wszystkie stare węzły, choćby w swojej młodości najbardziej doskonałe, po pewnym czasie stają się złymi i słabymi węzłami - miejscami, które najbardziej narażone są na zerwanie. Dotyczy to także nowych węzłów, ale „po przejściach”. Po trudnym holu lub twardych zaczepach, na wszelki wypadek, zawsze lepiej haczyk zawiązać od nowa. Trzeba też pamiętać, że na cienkim przyponie supły lubią wiązać się same, jakby za sprawą legendarnych złośliwych wodnic. Gdy widzę starszego wędkarza, odruchowo przeciągającego żyłkę przyponu między opuszkami palców, wiem że mam do czynienia z doświadczonym łowcą, z wędkarzem, który swoje doświadczenie okupił wieloma klęskami.
Fachowcy twierdzą, że węzeł lub supeł zmniejsza wytrzymałość żyłki o połowę. Dlatego jeśli naszymi trofeami pozostają piętnastocentymetrowe płotki lub leszcze, to nie ma się czym przejmować. Wytrzyma nawet dziesięcioletnia żyłka. Ale jeśli podejdzie nam spora brzana, i gdy po kilkunastominutowej walce rybę mamy już prawie przy brzegu, i gdy ta, nagle urwie się z zestawu (później zobaczymy, że nie wytrzymała żyłka przy wiązaniu przyponu), to taką lekcję zapamiętamy na długo. A wybierając się nad wodę następnym razem, zadbamy i o żyłkę i o właściwe węzły. Tylko, że następnym razem tej brzany możemy już nie spotkać.
Jakub Kleń