3 lutego br. premiera w Teatrze Ludowym: „Jakobi i Leidental” Hanocha Levina, czyli… MĘSKA PRZYJAŹŃ WYSTAWIONA NA PRÓBĘ
Dodane przez Administrator dnia 02/02/2012 16:00:25
W najbliższy piątek, 3 lutego, na Scenie Pod Ratuszem, odbędzie się premiera kolejnego spektaklu przygotowanego przez Teatr Ludowy. Tym razem zobaczymy sztukę izraelskiego pisarza o polskich korzeniach, Hanocha Levina „Jakobi i Leidental”. Ujmując jej treść możliwie najkrócej, powiem tak: dwaj mężczyźni w średnim wieku, spędzający od lat czas na piciu herbaty i grze w domino, przestają być przyjaciółmi, kiedy jeden z nich postanawia zacząć żyć pełnią życia. Porzuca więc swego towarzysza, by związać się z przypadkowo spotkaną kobietą. W jego mniemaniu niebanalną… To dopiero początek. O kilka szczegółów postanowiłem zapytać reżysera i aktorów.
+ Dlaczego zainteresował Pana właśnie tekst Levina?
- Piotr Waligórski (reżyser): Staram się w swoich spektaklach unikać tematów, które są tylko reakcją na bieżące wydarzenia i próbują zastąpić publicystykę. Nawet jeśli sięgam do realnych zdarzeń czy miejsc, próbuję odczytać w nich bardziej uniwersalny kod opisujący kondycję człowieka. Teksty Levina nie są doraźne. Dzięki specyficznemu językowi i konstrukcji dramaturgicznej stają się „mini przypowieściami” o ludzkich słabościach.
+ Będzie wesoło czy smutno?
- Mam nadzieję, że widzowie wyjdą z naszego spektaklu z zapałem do zmiany. Być może „święty spokój” nie jest najlepszym sposobem na „przeżycie”?
+ Z tego, co wiem, to nie Pana pierwsze spotkanie z Levinem… - pytam Kajetana Wolniewicza, który zagra Jacobiego.
- Kajetan Wolniewicz: Istotnie, nie pierwsze. Od ponad roku gram w Teatrze Barakah tytułową rolę w „Szycu”.
+ Bliska jest Panu postać Jacobiego?
- Jakobi, to facet, który z jakiegoś letargu uświęconego codziennymi, małymi rytuałami wyrywa się do pełni życia. Fascynuje mnie w tej postaci ta wciąż odradzająca się wiara w lepsze jutro. To trochę jest tak, jak ze mną. Zawsze widzę w życiu jasne strony – a w każdym razie usilnie na takim spojrzeniem pracuję. U Jakobiego jest to chyba rodzaj desperacji, która pozwala w każdej sytuacji życiowej znaleźć coś dobrego, pozwala uwierzyć, że można być „królem życia”, nawet jeśli jest się tylko… Jacobim.
+ Ale inspiracją tej desperacji jest kobieta…
- Jak zwykle. To kobiety zazwyczaj są przyczyną wszystkich naszych zrywów, wzlotów i upadków, więc i w tym przypadku nie jest inaczej. Ale i tak męska przyjaźń zwyciężą, trochę walkowerem… ale jednak.
+ Pan, o ile pamiętam, nie miał aktorskich doświadczeń z Levinem, ale za to nieobcy jest Panu reżyser, Piotr Waligórski? – Pytam Andrzeja Franczyka, który wcielił się w postać Leidentala.
- Andrzej Franczyk: Tak. Po spektaklach „Cukier w normie” i „Ptaki” teraz przyszła pora na piękną historię o przyjaźni dwóch, lekko stetryczałych facetów. A wszystko okraszone humorem i pięknymi piosenkami.
+ Kto je będzie śpiewał?
- Przede wszystkim Marta Bizoń! To ona, jako sceniczna Szahasz, wystawi na próbę męską przyjaźń.
+ Marta Bizoń nie chciała z nami rozmawiać, uważając, że czas na rozmowy jest po premierze. Z kolei Pan i Kajetan Wolniewicz zachęcacie do obejrzenia komedii Levina. Jesteście odpowiedzialni w teatrze za reklamę?
- Bynajmniej. Mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że pracuję w świetnym towarzystwie. Marta Bizoń i Kajetan Wolniewicz, to ekstraklasa. Oni nie potrzebują moich komplementów. Nie muszę ich reklamować.
+ Lubi Pan pracować z Waligórskim?
- Tak. Szanuję go za parę rzeczy – oryginalną wyobraźnię, poczucie humoru… No i zna się na reżyserce. Trzeba więcej?
+ To zapytam jeszcze o Pana ulubioną scenę z tego spektaklu…
- Wszystkie polubiłem. W szczególności wysysanie mózgu Drażowi.
+ Zaraz, Draże, to chyba imię jakiegoś bałkańskiego bohatera?
- Nie, to nazwa pewnej weselnej potrawy…
+ No dobrze. Czego się życzy przed premierą?
- Połamania frazy, suchego gardła, płaskiej samogłoski, bólu w plecach i koniecznie biegunki.
+ Z Panem da się poważnie porozmawiać?
- Da się, ale nie dzisiaj.
* * *
Hanoch Levin „Jakobi i Leidental”. Tłumaczenie: Michał Sobelman, reżyseria i opracowanie muzyczne: Piotr Waligórski, scenografia: Wojciech Stefaniak, muzyka: Andrzej Bonarek, występują: Marta Bizoń, Andrzej Franczyk, Piotr Wolniewicz.
Z uwagi na fakt, że bilety na pierwsze trzy spektakle zostały już sprzedane, reżyser i aktorzy zapraszają na kolejne spektakle, które odbędą się 15 i 16 lutego br. Rozpoczęcie o godz. 19.00 na Scenie Pod Ratuszem, Rynek Główny 1.
(f)