Okiem Towarzystwa Nauczycieli Szkół Polskich NIE ROZUMIEM DZIAŁAŃ MINISTER EDUKACJI
Dodane przez Administrator dnia 15/10/2010 17:13:57
Z Barbarą Nowak, prezesem Towarzystwa Nauczyciel Szkół Polskich i dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 85 im. Księdza Kazimierza Jancarza w Mistrzejowicach rozmawia Jan L. Franczyk
+ Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy o kondycji polskiej edukacji. W ostatnich tygodniach w środowisku nauczycieli znów słychać głosy o zaskakujących decyzjach ministerstwa edukacji. Gdzie tkwi problem?
- Niestety, minister edukacji, pani Katarzyna Hall wpisuje się w aroganckie traktowanie społeczeństwa przez rząd premiera Donalda Tuska. Na swoim podwórku lekceważy uczniów, ich rodziców i nauczycieli. Dopiero 5 października doczekało się jej podpisu rozporządzenie na temat organizacji roku szkolnego 2010/2011, a przecież – jak wszyscy wiemy – rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Wcześniej pojawiały się informacje o tym jak to dyrektorzy będą mogli, zgodnie z potrzebami lokalnymi, wytypować dni wolne od zajęć dydaktycznych - od 6 do 10 dni w różnych typach szkół. Potem nastąpiła niezrozumiała zwłoka w podpisaniu odpowiedniego zarządzenia. Zdezorientowane społeczności szkolne oczekiwały długo na konkretną decyzję. W jej efekcie dopiero po dwóch miesiącach trwania roku szkolnego będzie znany jego kalendarz. Naprawdę trudno zrozumieć powody takiej opieszałości w działaniu MEN. Nieudolność, czy zwykła demonstracja siły i wyraźne pokazanie kto tu rządzi?
+ To wyjątkowo ostra ocena resortu edukacji…
- Być może, ale takie myśli nasuwają się same, chociażby po ostatnich doniesieniach na temat dodatkowych kosztów poniesionych przy budowie placów zabaw zakładanych przy szkołach, a wynikających z zastosowania, na wyraźne polecenie MEN, kolorów tożsamych z barwami logo Platformy Obywatelskiej. Narzucenie takiej kolorystyki zaowocowało wzrostem kosztów budowy średniej wielkości placu zabaw o ponad 30 tys. zł, a ponieważ w całej Polsce w ciągu czterech lat ma ich powstać 14 tys., ministerialny wymóg będzie kosztować podatników blisko pół miliarda. Dalekowzroczna polityka budowania elektoratu PO jest godna podziwu, tylko dlaczego kosztami obarcza się wszystkich polskich podatników?
+ Pomysł z kolorami placów zabaw spotkał się w mediach z powszechną krytyką. Być może ministerstwo zdąży się z niego wycofać…
- Tego nie wiem, ale wiem, że nie jest to jedyna fanaberia rządu PO i ministerstwa edukacji. W sytuacji kryzysu finansów państwa i większych podatków dla społeczeństwa oraz wzrostu cen prawie wszystkich towarów i usług codziennego użytku, rząd kupuje luksusowe limuzyny za 6 mln zł., w tym samo ministerstwo edukacji narodowej zakupiło trzy auta za 371 tys. zł .
Gdyby rząd Donalda Tuska realizował wyborcze obietnice w takim tempie, w jakim kupuje limuzyny, wszystkim żyłoby się lepiej. Dziś bez wątpienia elitom PO, żyje się zdecydowanie luksusowo. Po wyborze Bronisława Komorowskiego na prezydenta RP Platforma Obywatelska poprosiło Polaków o 500 dni spokojnego, rządzenia. Jestem przekonana, że ten spokój potrzebny jest rządowi po to, by społeczeństwo przełknęło bez szemrania kolejny pakiet podwyżek dla obywateli i luksusu dla władzy. A sprawy naprawdę ważne, wręcz życiowe dla sporej części obywateli naszego państwa, nie znajdują zrozumienia u elity rządzącej. Jaskrawym przykładem jest absolutny brak polityki prorodzinnej w działaniach rządu. Z najnowszych danych ministerstwa edukacji wynika, że w Polsce jest 8,4 tys. przedszkoli publicznych i 1,6 tys. niepublicznych, zaś dzieci w wieku przedszkolnym jest około 1,6 mln. Oznacza to, że miejsc wystarcza zaledwie dla 40 proc. maluchów. Jest to jedna z przyczyn wysokiego bezrobocia wśród kobiet. Liczba chętnych do przedszkoli często wielokrotnie przekracza liczbę miejsc, a listy rezerwowe obejmują nawet kilkaset nazwisk. Oblężenie przeżywają placówki prywatne, w których mimo wysokiej ceny na jedno miejsce przypada kilkanaścioro dzieci. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Bochniarz ocenia, że dziś łatwiej dostać się na medycynę niż do przedszkola. Jego zdaniem obecnie poprawa sytuacji w dziedzinie edukacji przedszkolnej następuje w tak powolnym tempie, że potrwa jeszcze 11-12 lat, co oznacza kolejne dwa pokolenia dzieci bez możliwości dostępu do nauki przedszkolnej. Nie pozostaje to bez wpływu na rynek pracy – brak miejsc w przedszkolach winduje bezrobocie, zwłaszcza wśród kobiet.
+ Ale przecież rząd zapowiadał zwiększenie odpowiedzialności państwa za opiekę nad dziećmi?
- Zapowiadał, ale do Sejmu nie trafił jeszcze nawet projekt ustawy w tej sprawie. Tymczasem od trzech lat w zamrażarce marszałka Sejmu znajduje się projekt PiS-u, autorstwa Joanny Kluzik-Rostkowskiej dotyczący tego właśnie problemu. Nawet jeżeli nadaje się on tylko do poprawy nie można tego zrobić dopóki nie ujrzy światła dziennego. Słowem najwyraźniej Platformie Obywatelskiej nie zależy na zmianie katastrofalnej sytuacji w zakresie miejsc w przedszkolach.
+ Co w tej sytuacji robi Towarzystwo Nauczycieli Szkół Polskich, którego jest Pani prezesem?
- U progu nowego roku szkolnego 2010/11, przypominamy rządowi premiera Donalda Tuska o dotychczas niespełnionej obietnicy z jego kampanii wyborczej i sejmowego expose (przypomnę, że było to w roku 2007), wzrostu płac nauczycieli o 50%. W zamian za to w czasie rządów PO nauczyciele doczekali się tzw. „godzin karcianych” (art. 42 KN) i zapowiedzi w planach legislacyjnych MEN pensum 21 godzin. Nauczeni tym przykrym doświadczeniem nauczyciele zrzeszeni w TNSP pytają, czy kolejna obietnica Pana Premiera podwyżek dla nauczycieli jest również jedynie zagrywką polityczną obliczoną na zdobycie głosów nauczycieli w zbliżających się wyborach samorządowych i parlamentarnych (te drugie odbędą się w roku przyszłym), a po nich (po ewentualnych wygranych przez PO wyborach) powrót do starej taktyki, czyli znacznie zwiększonego pensum godzinowego, a co za tym idzie, licznych zwolnień nauczycieli z pracy?
+ Dziękuję za rozmowę.