[2025.08.01] Tuskowy gabinet cieni
Dodane przez Administrator dnia 02/08/2025 09:00:59
Tak więc po półrocznej komedii z rekonstrukcją w roli głównej, po zapowiedziach gruntownych zmian i obietnicach rzekomych oszczędności (mniej ministrów, więcej wiceministrów), mamy wreszcie wymęczoną i wynudzoną ekipę, która chyba dla żartu sama siebie nazywa rządem. Tusk na pierwszym posiedzeniu miotał pogróżkami, ale czy ktoś jeszcze wierzy w powodzenie tej humorystycznej zbieraniny? Owszem paru ministrów zniknęło, nikt ich żałować nie będzie, zwłaszcza Leszczyny od zdrowia (katastrofa!) i Bodnara od sprawiedliwości (gdzie teraz się schowa?). Zniknęli też tacy, o których nikt nie słyszał i nie wiadomo czym się zajmowali (np. Paszyk z PSL). Nowi, którzy się pojawili, nie mają większego znaczenia, a starzy, którzy w rządzie pozostali, w niczym już Tuskowi nie pomogą. Kosiniak-Kamysz nadal będzie nas rozbawiał jako minister od wojska, a jego srogie miny przypominają niemowlaka, któremu zabrano smoczek. Trudno, żeby ktoś potraktował poważnie Kierwińskiego jako ministra od wojewodów i policji. O większości nowych ministrów zapewne nikt nawet nie zdąży usłyszeć.
Na tej liście zwracają uwagę dwa nazwiska. Były sędzia Żurek uchodzi za zwolennika „rozliczeń” i ma w tej sprawie okazać się bardziej skuteczny od Bodnara. Szybko okaże się jak naiwne były podobne oczekiwania. Media spekulują, że chociaż Bodnar starał się wykonać wszystko, co mu kazano, to potknął się na wyborach prezydenckich, których nie potrafił unieważnić. A taki pomysł błąkał się po głowach wyznawców Platformy, którzy nawet – jak niedawno ujawnił to Hołownia – namawiali marszałka Sejmu do przeprowadzenia zamachu stanu i przejęcia funkcji prezydenta. Hołownia nie jest taki naiwny, żeby dać się użyć do łamania prawa, a potem ponosić odpowiedzialność za pomysły politycznych narwańców.
Tusk nawołuje do dyscypliny i zapowiada, że teraz rząd weźmie się do pracy (to co robili do tej pory?), ale widać wyraźnie, że żadnego pomysłu na przyszłość gospodarki czy polityki społecznej nie ma. W korytarzach urzędu premiera mówi się, że planuje znów wyjechać do Brukseli, a jako kozła ofiarnego za przegrane wybory parlamentarne zostawi wicepremiera Sikorskiego. Oczywiście to mogą być tylko plotki, chociaż Sikorski rzeczywiście awansował, mimo że w polityce zagranicznej jest raczej szkodnikiem dla polskiej racji stanu, zwłaszcza w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi.
Niestety w rządzie została też minister Nowacka, nieustannie dająca popisy niekompetencji i lewackiej tępoty. Wydaje się, że jej celem jest takie zniszczenie polskiej szkoły, żeby następne pokolenie półanalfabetów rozumiało już tylko hasła lewicowego bełkotu. Jej zasługą jest likwidacja prac domowych, redukcja historii i wiedzy o współczesnym świecie, nachalne wprowadzanie seksualizacji dzieci, walka z religią w szkołach i stopniowe narzucanie lansowanych przez Brukselę bredni. Efekty jej działalności mogą okazać się najgroźniejsze: gospodarkę można odbudować, nielegalnych imigrantów deportować, aferzystów pozamykać, ale jak zapobiec ogłupianiu młodego pokolenia, które w swojej większości otrzymuje coraz bardziej mizerne wykształcenie? Te zmiany staną się nieodwracalne i młodzi Polacy znów będą skazani na pracę na zmywaku w bogatszych państwach Zachodu.
Ryszard Terlecki