[2025.02.14] Rząd na wylocie
Dodane przez Administrator dnia 15/02/2025 07:48:55
Czy koalicja 13 grudnia, często w mediach nazywana koalicją oszustwa, przetrwa do wyborów prezydenckich? To już zaledwie trzy miesiące, więc może Tuskowi uda się przeciągnąć wewnętrzne spory do początku czerwca, a potem w zależności od wyniku – przemeblować rząd albo próbować jeszcze jakiś czas rządzić bez sejmowej większości. Zapowiedzi rekonstrukcji rządu po wyborach prezydenckich padają zresztą z różnych stron, zarówno zgłaszane przez polityków koalicji, jak i – znacznie ostrożniej – przez obecnych ministrów. Wymienia się nawet resorty, których zmiany mają dotyczyć: rozwoju (Krzysztof Paszyk z PSL), klimatu i środowiska (Paulina Hennig-Kloska od Hołowni), zdrowia (Izabela Leszczyna z Platformy), edukacji (Barbara Nowacka też z Platformy), nauki (Marcin Kulasek z Lewicy). Najgorszą opinią cieszą się oczywiście Leszczyna i Nowacka, ale są też ministrowie, którzy nic nie wnoszą do prac rządu jak np. Paszyk. Wiadomo, że jest to najgorszy, a równocześnie merytorycznie najsłabszy rząd w ostatnich dziesięcioleciach, więc o zmiany prosiłoby się znacznie więcej resortów.
Tusk będzie chciał dotrwać do wyborów, a potem pozbyć się niektórych koalicjantów, którzy nie mogą dogadać się między sobą. Lewica chciałaby zmian w prawie aborcyjnym oraz związków partnerskich, czego jednak boi się PSL, który stopniowo traci poparcie na wsi. Od wielu miesięcy toczy się spór o mieszkalnictwo i dostęp do mieszkań młodych ludzi, tymczasem dyskretnie obcięto fundusze na budownictwo społeczne. Większość ministrów obawia się skutków paktu migracyjnego, ale nie odważą się odezwać w tej sprawie, tymczasem w każdym województwie zakłada się tzw. Centra Integracji Cudzoziemców (czyli przechowalnie dla nielegalnych imigrantów, przymusowo wysłanych do Polski z Niemiec i innych państw Zachodu), a teraz okazuje się, że to polskie wojsko ma ich rozwozić po kraju. Tusk nie ma wyjścia bo obiecał to swoim protektorom, do czasu wyborów będzie jednak przekonywał, że napływ imigrantów nam nie grozi. W rządzie nie ma też zgody na likwidację 800+ i innych świadczeń dla ukraińskich dzieci w Polsce, o ile ich rodzice nie pracują i nie płacą podatków.
Ministrowie, którzy dostali posady z partyjnego klucza i do niczego się nie nadają, to jeden problem Tuska. Jest jednak i inny problem. Koalicyjne partyjki słabną i chociaż Tusk stara się ich elektorat przeciągnąć do Platformy, to równocześnie chciałby zachować przynajmniej pozory koalicji. Nie jest łatwe, bo np. partia Hołowni rozkłada się od wewnątrz, a jej lider staje się coraz większym obciachem dla jej działaczy. Już nikogo nie bawią jego głupawe żarciki podczas prowadzenia obrad Sejmu czy napuszone konferencje prasowe, w czasie których nie ma nic konkretnego do powiedzenia. Hołownia z pewnością nie zrobi dobrego wyniku w wyborach prezydenckich, a wtedy rozsypią się resztki jego partii. A co będzie z PSL, które półgębkiem poparło kandydaturę Hołowni? Czy Kosiniak-Kamysz, który zna się na wojsku tak samo jak na rolnictwie, nie straci poparcia resztek swojej partii, w której uchodzi za marionetkę Tuska? Problemem będzie też fotel marszałka Sejmu, który z umowy o rotacyjnej funkcji będzie należał się Czarzastemu, ale Hołownia nie zamierza go oddać.
Trzaskowski, który po raz dugi okazał się słabym kandydatem, z konieczności bierze na siebie niepowodzenia i kompromitacje rządu. Po kolejnej porażce będzie miał pretensje do Platformy, której jest wiceprzewodniczącym, że nie dość ofiarnie o niego walczyła. Tylko o co tu walczyć?
Ryszard Terlecki