[2024.11.15] Późnojesienne klenie
Dodane przez Administrator dnia 18/11/2024 08:29:25
Klenie, jak wiadomo, są rybami, które łowić można przez cały rok. Późną jesienią, w miarę ochładzania się wody coraz rzadziej przebywają w szybkim nurcie, natomiast coraz częściej szukają osłony przez rwącą wodą. Doświadczeni łowcy kleni szukają w tym okresie przede wszystkim w cichych zakątkach położonych w śródrzeczu, w miejscach, które są jedynie obmywanych szybkim nurtem.
Na żerujące klenie nadal łatwo się teraz natknąć, bo ryby te jedynie podczas wyjątkowo mroźnych zim miewają okresy przypominające trochę letarg. Ale generalnie, nawet zimą, nie rozstają się z przyzwyczajeniami z pełni sezonu. Ale, jak już wspomniałem, klenie rzadko wychodzą teraz na żer w pełny nurt. Oszczędzają energię. A że w chłodniejszej wodzie mają wolniejszą przemianę materii, nie muszą żerować ani często, ani obficie.
Późnojesienny kleń preferuje nurtowe cienie, osłony za pojedynczymi głazami, za zatopionymi drzewami, konarami, za wrastającymi w rzekę krzakami i za wcinającymi się w nią cyplami. Można śmiało powiedzieć, że każdy jaz, czy każda poprzeczka, a więc miejsce gdzie woda zwalnia swój nurt, może stać się czatownią pięknego klenia. Jednak zgodnie z tym, o czym mówi wielu wędkarzy, kleń swoim ciałem przebywa w spokojnej wodzie, ale swoimi zmysłami znajduje się w nurcie.
Większe sztuki stoją tak zazwyczaj samotnie, natomiast mniejsze klonki lubią skupiać się w większych zgromadzeniach, tuż przy uskokach dna wzdłuż spokojnej wody i nurtu. Na przynętę podaną w spokojną toń reagują rzadko i raczej niechętnie. Natomiast przynętę, która szybko spływa wzdłuż granicy nurtu atakują zawzięcie. Zresztą podobnie zachowują także duże sztuki. Gdy podamy im przynętę wprost w ich stanowisko, bardzo rzadko wykazują zainteresowanie. Dopiero poprowadzenie czy podanie przynęty obok stanowiska dużego klenia, często kończy się jego efektownym atakiem. I to niezależnie od tego, czy przynętę stanowi dżdżownica, biały robaczek, niewielki woblerek czy miniaturowa obrotówka. Obserwujemy wtedy mocne machnięcie ogonem, błyskawiczny wyskok i powrót na wcześniejsze stanowisko – oczywiście, o ile kleń się nie zapiął na haczyku, bo wtedy ze wspomnianego powrotu pozostają nici.
Pamiętajmy, że żerujący kleń nie przepuści niczemu, co niesie woda. Oczywiście, chętniej ruszy po poruszającego się owada niż po chlebową skórkę, ale wcale to nie oznacza, że na chleb się nie połakomi. To tyle na dzisiaj. Więcej o kleniowych przynętach napiszę w przyszłym tygodniu.
Jakub Kleń