[2024.10.11] Pieniędzy nie będzie
Dodane przez Administrator dnia 12/10/2024 17:45:08
Uchwalenie budżetu państwa na kolejny rok to najważniejsze zadanie sejmu. Dyskusja nad przyszłorocznym budżetem, którego projekt zatwierdził rząd Tuska, właśnie zaczyna się w tym tygodniu. Widać wyraźnie, że koalicja Platformy, PSL-u, Hołowni i lewicy stawia sobie dwa cele. Pierwszy to ukryć katastrofalny stan finansów i urastający do niebezpiecznych rozmiarów dług państwa, drugi to przeforsowanie budżetu na niby, na pół roku, do wyborów prezydenckich. Rządząca koalicja liczy na zwycięstwo swojego kandydata, a wtedy przeprowadzi nowelizację budżetu, już realną, zakładającą liczne cięcia wydatków i szybki wzrost podatków. Ponieważ koalicja dysponuje większością, więc oba te pomysły zrealizuje, kosztem zahamowania rozwoju państwa, a przede wszystkim kosztem poziomu życia nas wszystkich.
Wprawdzie projekt budżetu jest tylko chwilowy i ma przekonać Polaków, że wszystko będzie dobrze, to jednak nawet w tej sytuacji nie dało się oszukać w sprawach, w których oszukać jest trudno. Dotyczy to np. pieniędzy przeznaczonych na odbudowę terenów po ostatniej, tragicznej powodzi. W tym roku rząd znalazł na tę pomoc nieco ponad dwa miliardy, a na przyszły rok zaplanował jeszcze trzy. Razem to pięć miliardów w ciągu dwóch lat. Tymczasem odbudowy wymagają drogi, mosty, ulice, szkoły, szpitale, obiekty sportowe, a przede wszystkim dziesiątki tysięcy domów i tysiące firm, od dużych zakładów przemysłowych, po małe sklepy, piekarnie, restauracje, punkty usługowe. Pomocy wymagają też rolnicy, których plony zostały zniszczone, a woda uczyniła pola niezdatnymi do zasiewów. Specjaliści obliczają, że potrzeba będzie około 30 miliardów, a może więcej. Te fundusze muszą być uruchomione jak najszybciej, bo odkładanie ich w czasie powiększy straty.
Do tego dochodzą ludzie, którzy utracili pracę w zniszczonych firmach, czasem dużych lub średnich, czasem całkiem małych, paroosobowych, wreszcie w takich, które stanowiły firmę rodzinną, zatrudniającą najbliższych krewnych. Co z tymi ludźmi, którzy stracili nie tylko domy, ale także pracę? Komisja Europejska zgodziła się wprawdzie na przesunięcie dla powodzian 5 miliardów euro, które już wcześniej zostały Polsce przyznane na inne cele, ale po pierwsze tych pieniędzy zabraknie gdzie indziej, a po drugie można się ich spodziewać do 2027 roku lub co bardziej realne – do 2029 roku. A budżet Unii też jest napięty i nie wiadomo, czy tych pieniędzy na różne potrzeby wystarczy.
Przyjęta przez rząd i sejm ustawa przewiduje np. 200 tys. zł na odbudowę domu. Jest jednak warunek: dom musi być zniszczony co najmniej w 80 procentach. A jak będzie w 70 procentach, a i tak nie da się w nim zamieszkać? To kwota na odbudowę będzie drastycznie obniżona.
Pieniędzy nie ma i nie będzie. To hasło przylgnęło do Platformy i rządów Tuska, a teraz znów staje się aktualne. Za czasów Prawa i Sprawiedliwości znacznie podniósł się poziom życia, a rodziny uzyskały wsparcie, jakiego wcześniej nikt sobie nawet nie wyobrażał. A jednak wystarczało także na wielkie inwestycje drogowe i kolejowe, na rozbudowę portów i zakup nowoczesnego uzbrojenia. Planowano wielkie inwestycje, m.in. elektrownie atomowe i Centralny Port Komunikacyjny, czyli wielkie lotnisko, przynoszące ogromne dochody. Teraz na nic nie starczy, bo pieniądze, jak za czasów poprzednich rządów Platformy, rozpływają się nie wiadomo gdzie. A raczej wiadomo: do kieszeni cwaniaków, którzy oszukali wyborców i teraz śmieją się, gdy ktoś przypomina ich wyborcze obietnice.
Ryszard Terlecki