Od ubiegłego piątku przed Nowohuckim Centrum Kultury oglądać można ciekawą wystawę fotografii Nowa Huta - tradycja i współczesność.
Dodane przez Administrator dnia 01/04/2010 15:09:26

Pierwszy blok na A-0.1949 r. Fot. Stanisław Senisson


Lokalizacja Nowej Huty w 1949 r. na urodzajnych ziemiach położonych zaledwie 10 km od centrum starego Krakowa do dziś budzi żywe emocje. Dla jednych nowe miasto i kombinat metalurgiczny na zawsze pozostanie przekleństwem systemu komunistycznego degradującego rolę Krakowa jako ośrodka kulturalnego i zabytkowego, dla innych zaś szansą na lepszy start życiowy i awans społeczny. Dwudzielności tych ocen prawdopodobnie nie uda się już uniknąć. Odpowiedzialność za przeoranie struktury społecznej Krakowa i katastrofę środowiska naturalnego słusznie została przypisana powojennym decyzjom politycznym, choć niektórzy wskazują także na ważne motywy gospodarcze i ekonomiczne. Padają różne argumenty, ścierają się poglądy i postawy.
Jednak dziś, gdy od rozpoczęcia budowy Nowej Huty dzieli nas już odpowiedni dystans czasowy, można ten splot okoliczności zobaczyć i ocenić z szerszej perspektywy. Inny jest także klimat społeczny i polityczny Polski, która po półwieczu oddziaływań komunistycznego totalitaryzmu sowieckiego znalazła się obecnie w Unii Europejskiej. Inny był także imperatyw kierownictwa politycznego i architektów, inżynierów, budowniczych oraz napływowych mieszkańców, których życiorysy wpisały się w nowohucką rzeczywistość. Nie można przy tym zapomnieć o pokoleniu pierwotnych mieszkańców kilkunastu wiosek wchłoniętych przez Nową Hutę. Oni wciąż żyją, a odkłamanie krzywdzących mitów i przybliżenie ich zapomnianego świata jest naszym obowiązkiem.
Na wielostronne ukazywanie tematyki nowohuckiej istnieje ogromne zapotrzebowanie, na które odpowiada i stara się - w miarę posiadanych środków i możliwości - wywiązywać z takich zadań Nowohuckie Centrum Kultury z jego dyrektorem Ferdynandem Nawratilem, któremu tą drogą pragnę serdecznie podziękować za pomoc w realizacji wielu przedsięwzięć kulturalnych. W środowisku NCK od dawna rodzą się wartościowe inicjatywy i dokonania artystyczne adresowane do szerokiego kręgu odbiorców: festiwalowe, koncertowe, teatralne, baletowe, wydawnicze, wystawowe i plenerowe, do których należy obecna, skrócona edycja wystawy: „Nowa Huta – najmłodsza dzielnica Krakowa”. Przypominamy ją na fali coraz większego zainteresowania historią Nowej Huty oraz życiem wcześniejszych pokoleń, prawie po trzech latach od pamiętnej ekspozycji na Placu Centralnym. Dzięki zachowanym zdjęciom możemy lepiej unaocznić sobie ogrom pracy budowniczych, których zbiorowy wysiłek pozwolił w krótkim czasie wygenerować to niezwykłe miasto. Chcemy przy tym oddać sprawiedliwość tym wszystkim dzielnym ludziom, którzy w potwornie trudnych warunkach i stosunkowo krótkim czasie je zbudowali. Opracowana przez generalnego projektanta Tadeusza Ptaszyckiego koncepcja zagospodarowania terenu do dziś wyznacza zasadniczy kształt miasta, często jest traktowana przez specjalistów jako wybitna kreacja urbanistyczna. Nowa Huta wzniesiona w swej pierwotnej części (dziś głównie obszar XVIII Dzielnicy) według reguł realizmu socjalistycznego ma walory dostrzegane dopiero teraz, gdy opadają emocje, gdy wyrosły kolejne pokolenia pionierów, którzy przed dziesiątkami lat wznosiły te domy i osiedla. To wszystko powstało wskutek zaangażowania i wysiłku młodych ludzi, którym często obca była ideologia, którzy szukali miejsca dla siebie i zaznali awansu społecznego. Nowohuckie osiedla były zasiedlane przez dziesiątki tysięcy często niewykwalifikowanych robotników przybyłych z różnych stron, w tym z biednej Małopolski. Pośród nich byli repatrianci zza Buga i ci, którzy szczęśliwie wracali z ZSRR, ludzie z ziem odzyskanych, żołnierze AK, górale, Ślązacy, Cyganie, Ukraińcy, Grecy... Niektórzy właśnie tu ukryli się przed stalinowskimi represjami. Byli też rosyjscy specjaliści zatrudnieni przy budowie miasta i kombinatu metalurgicznego tak ważnego dla powojennej odbudowy i industrializacji Polski. Nowa Huta jest miastem - symbolem, w którym zogniskowały się blaski i cienie powojennej historii Polski, jest także fenomenem w skali europejskiej nie tylko ze względu na czas i miejsce narodzin, ale i dynamikę rozwoju oraz wydarzenia jakie odcisnęły swój znak na jej terytorium. Niewątpliwie posiada specyficzny, choć trudny do jednoznacznego zdefiniowania „genius loci”, który dawniej wyraźnie odróżniał ją od sanktuarium narodowego – Krakowa, a obecnie, mimo postępującej integracji rozumianej jako proces wyrównywania się wzorców kulturowych, przezwyciężania barier regionalnych, narastania więzi społecznej, tworzenia się różnych grup i jednolitego społeczeństwa, wciąż zachowuje cząstkę odrębności, zwłaszcza w świadomości zbiorowej. Nowa Huta ma w sobie to tajemnicze „coś”, co nieustannie intryguje kolejne pokolenia historyków, socjologów, demografów, pisarzy, dziennikarzy i artystów próbujących zmierzyć się z tym osobliwym tematem.
Jestem przekonany - a mam ku temu dowody wynikające z doświadczenia, kontaktów i obserwacji, że większość obecnych mieszkańców Nowej Huty jest duma ze swojego miejsca zamieszkania, a wielu z nich - tak samo jak ja - to lokalni patrioci, którzy się z nią utożsamiają. Składa się na to zapewne wiele przyczyn pośród których istotną jest specyfika tego miasta, wpisanego w społeczno-historyczne konkrety i konteksty wywierające wpływ na postrzeganie tego miejsca przez pryzmat nowych, wzrastających pokoleń i wyznawanego przez nie światopoglądu. Nowa Huta przez całe lata określana jako miejsce pozbawione duszy, odrębna część Krakowa i apoteoza socrealizmu, poprzez obronę krzyża w 1960 r. i narodziny „Solidarności” w 1980 r. natchnionej przez Jana Pawła II – ukazała swoje inne, niż zakładano oblicze, co było poniekąd wyrazem przeciwwagi dla obiegowej opinii na jej temat.
Przy okazji serdecznie dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli za życzliwość i pomoc w przygotowaniu tej obecnej wystawy: Marii Grochot, Annie Bubuli, praktykantce z UJ - Agacie, pracownikom technicznym i gospodarczym z NCK, jak i w latach poprzednich, gdy radą, krytyką, czy choćby swoją obecnością towarzyszyli mi w poszukiwaniach i rozterkach na zawiłych drogach życia i sztuki. Osobne i niemniej serdeczne podziękowania składam także tym, którzy z różnych powodów próbowali mi szkodzić, gdyż z perspektywy czasu muszę ocenić ich działania za inspirujące i pomocne w moim wewnętrznym rozwoju. Wszystkich zaś, znajomych i nieznajomych, proszę o poświęcenie uwagi tej wystawie, przez którą próbuję podzielić się z nimi moim doświadczeniem i postrzeganiem Nowej Huty w nadziei, że i oni doznają chwili spokoju, a może i radości z tego, że żyją na tej właśnie ziemi i w tym właśnie czasie.
Czy pamięć indywidualna i zbiorowa oraz lepsza znajomość historycznych już realiów pomoże nam w świadomym kształtowaniu przyszłości, czy też okaże się ciążącym i nieporęcznym bagażem? Sami oceńmy, gdyż jest to sprawa subiektywna. Wydaje się, że fotografie mogą się okazać pożyteczne szczególnie dla młodszego pokolenia, które chce się dowiedzieć czegoś więcej o swojej “małej ojczyźnie”. Wiedza, wrażliwość oraz osobiste doświadczenie określą ich stosunek do tematu wystawy. Autentyzm zarejestrowanych ludzi, sytuacji i miejsc może ułatwić ocenę nieodległej przeszłości. Nowa Huta w świadomości społecznej ukazuje się coraz częściej jako miejsce niebanalne. Przez dziesięciolecia skazana na stereotypowy obraz i traktowana jako wstydliwa pamiątka po czasach PRL -u, teraz “najmłodsza siostra Krakowa” staje się „trendy”. Miasto jednak, to nie tylko terytorium i wydzielony obszar w przestrzeni, ale przede wszystkim ludzie tę przestrzeń tworzący; ich życiorysy, spełnione marzenia i zawiedzione nadzieje, praca ich rąk, dorobek cywilizacyjny i duchowy.
To wszystko stanowi ważną cząstkę naszej kultury i kapitału narodowego, która nie może podlegać grze wolnorynkowej, którą warto i trzeba zachować dla potomnych. Oto myśl przewodnia i powód naszych starań o urzeczywistnienie albumu i wystawy, która będzie czynna co najmniej do połowy czerwca br. Serdecznie zapraszam do jej oglądania!
Adam Gryczyński



Opactwo OO.Cystersów z lotu ptaka. 1999 r. Fot. Adam Gryczyński