Wizyta w komunizmie
Dodane przez Administrator dnia 12/03/2010 16:50:44


Hawana



...Kuba, wyspa jak wulkan gor±ca, palm wachlarze wystawia do s³oñca…

Opinie zbudowane na forach internetowych, tudzie¿ reklamie turystycznej, wymagaj± znacznej korekty. Wje¿d¿amy wieczorem na przedmie¶cia Hawany i pytamy naszego przewodnika: Dlaczego tu tak ciemno? Tylko gdzieniegdzie ¶wiec± siê ¿arówki, ale tylko jarzeniowe. Kubañczycy taki stan rzeczy „rozumiej±“, bo wyt³umaczono im, ¿e nale¿y oszczêdzaæ w imiê tzw. rewolucji energetycznej.

Po bombardowaniu
Ulice stolicy Kuby s± wyj±tkowo dziurawe. Nie brakuje za to kamer ¶ledz±cych wszystko i wszystkich. Na ka¿dym wa¿niejszym skrzy¿owaniu stoi policjant, który nie kieruje ruchem, tylko czeka na sygna³, aby go zamkn±æ, gdy bêdzie przeje¿d¿a³ ktokolwiek z w³adzy komunistycznej partii. Poruszanie siê „na stopa“ to tutaj normalne, gdy¿ komunikacja jest po prostu niewydolna. Wiele spotkañ pomiêdzy Kubañczykami nie odbywa siê, bo ludzie nie maj± mo¿liwo¶ci na nie dojechaæ.
Zwiedzaj±c star± Hawanê - tê tzw. nieturystyczn± - zaczynamy siê czuæ jakby¶my chodzili po mie¶cie, w którym mia³o miejsce bombardowanie. Ruiny, brak tynku na elewacjach, wszechobecna rdza i stosy rupieci. Tu i ówdzie spotykamy pal±cych cygara lub czekaj±cych nie wiadomo na co. Nikomu siê zasadniczo nie op³aca pracowaæ, bo p³ace s± znikome. Dla przyk³adu wybitny lekarz zarabia na miesi±c 25 dolarów. Tym niemniej lekarzy na Kubie jest pod dostatkiem. Bo przecie¿ spo³eczeñstwo socjalistyczne powinno byæ zdrowe.

Smutni panowie
Ideologia komunistyczna trwa na wyspie ju¿ ponad 50 lat. Przypominaj± o niej partyjne gazety, wielkie billboardy ustawione na sta³e na poboczach dróg, Komitety Obrony Rewolucji istniej±ce w ka¿dym wiêkszym bloku mieszkalnym, codzienne apele i g³os werbelków towarzysz±ce dzieciom rozpoczynaj±cym i koñcz±cym naukê w szko³ach z jednog³o¶nym okrzykiem na ustach „Niech ¿yje Fidel! Niech ¿yje wolna Kuba!”. Najwa¿niejsz± jednak rolê „porz±dkuj±c±“ spe³nia obywatelskie poczucie odpowiedzialno¶ci za pañstwo. St±d wielu czuje siê w obowi±zku donie¶æ na swojego s±siada, kolegê z pracy a nawet brata do specjalnych s³u¿b.
Zerwanie wiêzów rodzinnych, rozwody, aborcja na ¿yczenie, wszechobecne donosicielstwo czy "smutni panowie" nikogo tutaj nie dziwi±. Ale o fakcie niedo¿ywienia, a nawet g³odzie, zapomnieæ siê raczej nie da. Ludzie stoj± wiêc w upokarzaj±cych kolejkach i patrz± na puste pó³ki, obok których widz± doskonale wykadrowane portrety wodzów rewolucji. Kto siê nie boi donosu, próbuje sobie radziæ sadz±c pomidory na przyk³ad w… wannie. Wszystko jest na kartki. Na wszystko trzeba mieæ pozwolenie. Nawet na po³ów ryb. Za nielegalny handel jajkami jest przewidziana kara 1,5 roku wiêzienia. Z kolei za zabicie krowy dostaje siê wyrok pozbawienia wolno¶ci do lat 3 (jeszcze niedawno by³o lat 7). Co zatem trzeba zrobiæ, ¿eby móc zje¶æ kawa³ek wo³owiny? Przywi±zaæ krowê do torów, aby przeje¿d¿aj±cy poci±g móg³ j± "przypadkowo potr±ciæ" ucinaj±c g³owê lecz nie niszcz±c reszty zwierzêcia.

Dla "mê¿czyzny na drzewie"
Pytaj±c o sprawy religijne dowiadujemy siê o pracy duszpasterskiej, która jest misj± od podstaw. Na nabo¿eñstwa uczêszcza zaledwie 3 procent ludno¶ci danej parafii. Ponoæ po wizycie Jana Paw³a II jest i tak o wiele lepiej. Wcze¶niej Kubañczycy nie mieli nawet jednego dnia wolnego na Bo¿e Narodzenie. Obecnie maj±, ale i tak chodz± do pracy, bo rz±d w tym dniu p³aci podwójnie. Ko¶cio³y pe³ni³y funkcjê magazynów i muzeów. I tak zreszt± w niektórych miejscach jest do dzi¶. Bardzo brakuje powo³añ. Na mniej wiêcej 11- milionowy naród przypada 300 ksiê¿y. Za¶ w jedynym seminarium stolicy jest w tej chwili zaledwie 45 kleryków. M³odzie¿ ma tak wielkie braki wiedzy religijnej, i¿ wchodz±c do ¶wi±tyñ szczerze pyta: Kim jest ten mê¿czyzna wisz±cy na drzewie?
Potrzeba zatem wielkiego wysi³ku duszpasterskiego i systematycznej, przemy¶lanej "wspó³pracy" z Kubañczykami, którym nie jest - wedle oficjalnej propagandy - potrzebna pomoc. Na prowadzenie takiej dzia³alno¶ci odwa¿y³ siê na przyk³ad ambasador Zakonu Maltañskiego na Kubie Przemys³aw Hauser, który postêpuje zgodnie z dewiz± Rycerzy Maltañskich: "Broniæ wiary, towarzysz±c biednym i cierpi±cym". Jak dotychczas zorganizowa³ m.in. pierwsze niezale¿ne kino, dziêki któremu ludzie mog± ogl±daæ nieocenzurowane filmy a po projekcji spotkaæ siê na swobodnej dyskusji, wypromowa³ objazdow± wystawê fotograficzn± przypominaj±c± historyczn± pielgrzymkê papiesk± z 1998 roku, za³o¿y³ i finansuje przy parafiach 37 jad³odajni zwanych comedorami, wyposa¿y³ te¿ w sprzêt medyczny szpital dla trêdowatych.
Dziêki takim osobom - ¶wieckim, siostrom zakonnym i kap³anom (w Hawanie spotykamy troje Polaków: s. Henrykê Milczarek, ks. Andrzeja Borowca i ks. Paw³a Szulca) wydaje siê, ¿e Kuba nie¶mia³o uchyla drzwi Jezusowi. Dlatego z nadziej± spogl±damy w stronê Jego figury ustawionej na wzgórzu w dzielnicy Casablanca. Tu¿ po wybuchu rewolucji w grudniu 1959 roku nie o¶mielono siê go usun±æ, ale ¿eby nie razi³ zas³oniêto go, obsadzaj±c drzewami. Obecnie pos±g jest dobrze widoczny. I dlatego Kubañczycy na powrót zaczynaj± patrzeæ na Chrystusa.

tekst i foto: Ks. Piotr G±sior

Autor jest doktorem antropologii teologicznej, pracuje jako redaktor odpowiedzialny krakowskiej edycji "Przewodnika Katolickiego", jest tak¿e asystentem "Niedzieli Ma³opolskiej".



W sklepie